Wypaczony budżet obywatelski: walka o krzesła i chodniki

Urząd Miasta opublikował listę przyjętych i odrzuconych zadań do budżetu obywatelskiego 2015 roku. Pod głosowanie trafi w tym roku aż 185 projektów, a więc najwięcej w trzyletniej historii budżetu. To dobra wiadomość, bo okazuje się, że mieszkańcom Torunia chce się uczestniczyć w kreowaniu wspólnej przestrzeni. Chce się im mobilizować i wspólnie walczyć o własne projekty. To in plus. Lista minusów jest niestety dłuższa.
[break]

Drogi i krzesła

Przyjrzyjmy się bliżej projektom, z których wybierzemy zadania, do zrealizowania w 2015 roku.
Większość propozycji dotyczy remontów lub budowy dróg i chodników. Kilka przykładów z brzegu: budowa ulicy Uśmiechu, ulicy Radomskiej, remont ulicy Boboli, wykonanie kanalizacji deszczowej oraz chodnika przy ul. Wschodniej.
Sporą grupą wnioskodawców są także szkoły. Chodzi m.in. o zakup stołów do 12 sal i krzeseł do 11 sal lekcyjnych do Zespołu Szkół nr 7, zakup ławek i krzeseł dla uczniów Zespołu Szkół nr 34, wyposażenie pracowni komputerowej w 20 zestawów komputerowych, 10 biurek komputerowych i 28 krzeseł obrotowych (Szkoła Podstawowa nr 7). Swoje postulaty zamieściły również hospicjum „Nadzieja” (remont dachu) czy schronisko dla psów (adaptacja garażu na pomieszczenie dla szczeniąt).
O ile nie mamy absolutnie uwag do tego, jakie propozycje się pojawiły, to mamy uwagi do urzędników, że pozwolili na to, by tak się stało. Dlaczego szkoły muszą startować w konkursie do budżetu partycypacyjnego, aby wymienić krzesła czy ławki? Żeby kupić szafki? Czy naprawdę Toruń jest już tak zadłużonym miastem, że nie stać go na wybudowanie drogi czy chodnika? Czy to nie wstyd, że hospicjum musi w ramach tegoż budżetu prosić się o remont dachu (niewątpliwie potrzebny)?

To mieszkańcy wybierają

Wnioski są z tego gorzkie. W Toruniu idea budżetu obywatelskiego została wypaczona już po pierwszej edycji. Urzędnicy powciskali na listę zadania, które sami już dawno (i to z miejskiej kasy!) powinni byli zrealizować. Są to zadania drogowe, oświatowe, komunikacyjne. Mieszkańcy z kolei dowiedzieli się, że już nie tylko muszą rywalizować z inwestycjami miejskimi czy oświatowymi, ale jeszcze promować swój pomysł i zachęcać do głosowania. Czy naprawdę sprawi to, że poczują się władni, by zmienić swoje otoczenia? A może jest to najkrótsza droga do ich zniechęcenia? Zamiast wspaniałych i śmiałych obywatelskich inicjatyw w Toruniu realizuje się zadania, które zostały zaniedbane lub zignorowane przez miasto i najprostszym wyjściem będzie sfinansować je z budżetu obywatelskiego. W ten sposób miasto zrobi, co do niego należy, a mieszkańcy będą sądzić, że stało się to przy ich udziale.
Proste? Zamiast ciekawych inicjatyw obywatelskich pragmatycznie wybiorą remont drogi czy zakup krzesła. Remont dachu w hospicjum wygra ze Świętem Fajerwerków czy siłownią na świeżym powietrzu. A urzędnicy z satysfakcją będą mogli powiedzieć - przecież tak wybraliście. Ciśnie się dzisiaj na usta tylko jedno pytanie: „Drodzy urzędnicy - nie wstyd wam przed mieszkańcami Torunia?”.

Budżet w teorii
- Miasto zamierza przeznaczyć 6,58 mln zł na budżet w 2015 r.
- Od 5 do 20 czerwca można promować i zachęcać do głosowania na konkretny projekt.
- Od 21 do 30 czerwca trwa głosowanie.
- Do 15 lipca przebiegać będzie weryfikacja i liczenie głosów.
- Do 20 lipca ogłoszone zostaną wyniki oraz lista inwestycji do zrealizowania w 2015 r.