Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W wakacje mamy gest. Czasem głupi...

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Patrole policji pod sklepami monopolowymi obyczaje łagodzą tylko na chwilę
Patrole policji pod sklepami monopolowymi obyczaje łagodzą tylko na chwilę Dariusz Bloch
Jako urodzony prymus urlop wykorzystałem w pierwszym terminie. Po kilkunastu latach przerwy zakotwiczyłem na tydzień w Chałupach.

Wakacje na Helu są niczym gra w Chińczyka. Uczą cierpliwości. Chcesz zjeść rybę, zabierz książkę. W smażalni z numerkiem w dłoni odczekasz kilkadziesiąt minut. Spróbujesz wyskoczyć na rybę do Władysławowa - w korku na drodze możesz utknąć nawet na dwie godziny. Co innego jednak wzbudziło moje szczególne zainteresowanie. Hel z dawnych lat pamiętałem jako miejsce wiecznie podciętej młodzieży, której nikt w zabawie nie przeszkadzał. A już na pewno nie barmani i sklepikarze, sprzedający piwo każdemu, kto miał siłę przytargać parę złotych. Teraz to się zmieniło. Pod campingiem, na którym mieszkałem, był spory sklep spożywczy z bogatą ofertą lżejszych i cięższych trunków. Ale, broń Boże, nie dla małolatów. Sprzedawcy legitymowali każdego żądnego procentów gołowąsa i siusiumajtkę. Ta kontrola miała z kolei wyraźne przełożenie na nocne życie campingu. Owszem, butelek do punktu zbiórki podrzucano sporo, lecz nocy pełnej pijackich pisków, wrzasków i awantur nie dane mi było tam przeżyć. Nie wierzę, by zachowanie sprzedawców wynikało z głębokiej duchowej czy intelektualnej przemiany. Impuls musi płynąć od właścicieli letniskowych interesów. W Chałupach sezon trwa niewiele ponad trzy miesiące. Potem wioska wyludnia się. W sezonie trzeba więc zarobić na cały rok - ale nie za wszelką cenę. Utrata koncesji na sprzedaż alkoholu to dla właścicieli koniec marzeń o dostatnim życiu. Dlatego dmuchają na zimne.

A w Bydgoszczy? W dniu, w którym wróciłem do pracy , przeczytałem w „Expressie” artykuł o tym, że w ubiegłym roku żaden bydgoski przedsiębiorca nie stracił koncesji na sprzedaż alkoholu z tego powodu, że sprzedawał go nieletnim. Parę wierszy dalej pada uzupełnienie informacji. Dowiadujemy się, że małolaty wcale nie boleją i nie trzeźwieją z tego powodu. Zawsze bowiem na ulicy spotkać można dobrą, dorosłą duszę, która pomoże w potrzebie. Dla uspokojenia sumienia dobrodzieja czasem wymyśla się jakiś wybieg. Na przykład suchy małolat idzie pod monopol z psem na smyczy i prosi wchodzących klientów o zakup, „bo ja z psem wejść nie mogę”. Prymitywne, nieprawdaż? A ponoć działa.

Wakacyjna laba w ogóle sprzyja rozluźnieniu, także gorsetu rozsądku. We wtorek regionalne media obiegła wieść o tym, że do szpitala w Lipnie trafiła ranna w zderzeniu mercedesa z renault dziewięcioletnia pasażerka niemieckiego krążownika. Sprawczynią nieszczęścia okazała się jej 14-letnia siostra... kierowca mercedesa. Jak ta pannica znalazła się za kierownicą? Ano posadził ją za kółkiem 34-letni wujek, właściciel wozu. Kolejny człowiek dobrego serca, który nie oparł się prośbom nastolatki. Ironią losu w tej historyjce jest fakt, że 14-latka jechała zgodnie z przepisami drogą z pierwszeństwem przejazdu, podczas gdy kierowca renault, starszy raptem o sześć wiosen, wyjechał z drogi podporządkowanej.

Szaleńczy slalom po sopockim molo wzbudził ożywioną dyskusję o kierowaniu samochodem pod wpływem narkotyków. Wśród wielu głosów ekspertów nie zabrakło też takiego, który dowodził, że jazda po maryśce jest bezpieczniejsza niż na trzeźwo, bo maryśka, wyostrzając wrażenia wzrokowe, powoduje iluzję jazdy dużo szybszej niż w istocie. Czyli komuś, kto jedzie czterdziestką, wydaje się, że pędzi setką, więc nie przyspiesza. Nie mam w tym zakresie żadnych doświadczeń. Ostatnio przeczytałem jednak, że kierowcy po trawce stają się nadzwyczaj spolegliwi wobec drogówki. We Włocławku zatrzymano gościa, który choć miał świeży chuch, to wyglądał podejrzanie. Zabrano go więc na komendę, gdzie narkotest wykazał obecność trawki. Zatrzymany nie tylko nie poszedł w zaparte, lecz z własnej i nieprzymuszonej woli wyjął woreczek z suszem i wręczył go policjantom. Wyjaśnił też, że swobodnego podejścia do trawki nauczył się w cywilizowanej Holandii, gdzie można ją legalnie palić. Teraz grożą mu trzy lata więzienia. Lato, lato, lato, ech że ty!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska