Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciepły, wygodny, cichy, szachulcowy

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Ulica Stroma jest jedną z ostatnich w Toruniu enklaw budownictwa szachulcowego
Ulica Stroma jest jedną z ostatnich w Toruniu enklaw budownictwa szachulcowego Jacek Smarz
Opowieści o tym, że symbol Torunia - budynki szkieletowe nadają się wyłącznie do zburzenia, można między bajki włożyć. Udowodnił to właściciel domu przy ul. Stromej 5.

Wojciech Koczorowski marzył o starym dworcu kolejowym. Stacji kupić mu się nie udało, szukał jednak dalej jakiegoś domu wyjątkowego. Znalazł go na Rybakach, a w zasadzie na liście nieruchomości wystawionych przez miasto na sprzedaż.
[break]
- Byłem jedynym oferentem i mam wrażenie, że gdyby nie powaga sytuacji, urzędnicy popukaliby się w czoło – wspomina dziś chwile z 2010 roku, kiedy zaczęła się jego przygoda z „pruskim murem”.
Budynek przy ulicy Stromej 5 był wtedy pięknie położoną, od dawna opuszczoną ruiną. Razem z domem, magistrat pozbywał się również murowanej oficyny, która była w lepszym stanie niż szkieletowy sąsiad.
- Nigdy nie zajmowałem się budową domów, na szczęście spotkałem wspaniałych ludzi, którzy mi mówili, co można zrobić – mówi Wojciech Koczorowski. – Pan Bednarski, cieśla, sam przy pomocy jedynie siekiery i ręcznej piły wymienił 90 procent podwaliny, czyli belki na, której stoi cały dom. Z pomocą przyszedł mi też sąsiad.
W Toruniu domów „w kratkę” się nie remontuje, w Toruniu się je masowo burzy. Chociaż są takim samym symbolem miasta jak gotyk na dotyk, deweloperzy traktują je z pogardą, a władze miasta, w najlepszym wypadku z lekceważeniem. Argument, którym jedni i drudzy starają się usprawiedliwić, jest w zasadzie zawsze taki sam: domy szachulcowe miały stać tylko kilkadziesiąt lat, a mają już ponad setkę. Są zrujnowane, remont nie ma więc sensu. Nieprawda.
- Wymieniliśmy część belek, całą stolarkę okienną – opowiada gospodarz odnowionej kamienicy. – Remont musieliśmy zrobić zgodnie z długą listą życzeń konserwatora zabytków, jednak były to mądre życzenia. To, że ten dom dziś ostatecznie tak wygląda, jest w dużej mierze wynikiem konsultacji z konserwatorami. Wszystko kosztowało tyle, ile budowa nowego domu gdzieś daleko od centrum. My jednak znajdujemy się w bardzo atrakcyjnym, cichym i spokojnym miejscu, tuż przy parku, Wiśle, starówce…
Wygląda to rzeczywiście pięknie. Zdrowe ściany – mur i belki, na których wyraźnie widać znaki zostawione przez cieśli 130 lat temu. Do tego okna, w formie i barwie odpowiadające oryginałom. Wewnątrz również wszystko zostało odtworzone co do najdrobniejszego szczegółu. W kamienicy zachowały się tylko jedne oryginalne drzwi, reszta została więc dobrana na wzór. Tak samo stało się również z klamkami.
Remont to jedno, jak jednak utrzymać budynek, w którym hula wiatr? Na to właśnie często skarżą się lokatorzy domów z „pruskiego muru”. Można go ocieplić, jednak trzeba to zrobić z głową. Ściany „w kratkę” często znikają u nas pod warstwami styropianu, w pomieszczeniach szybko zaczyna się wtedy pojawiać grzyb. Kiedy pan Wojciech stanął przed tym problemem, w Toruniu odbywała się akurat konferencja poświęcona opiece nad starymi murami. Pojawili się na niej przedstawiciele różnych firm z branży. Nasz bohater postanowił skorzystać z okazji i propozycji, aby budynek ocieplić od wewnątrz. Stracił przez to 10 centymetrów powierzchni, ale poza tym bardzo wiele zyskał. Budynek zachowuje się cały czas tak, jak przed wiekiem pomyśleli jego konstruktorzy. Pobiera i oddaje wodę naturalnie.
- Mieszkają tu moi teściowie, którzy przeprowadzili się na Stromą z bloku na Rubinkowie – dodaje pan Wojciech. – Bardzo sobie to cenią, mają ciepły i bardzo cichy dom. Ja tu pracuję, mieszkam jednak gdzie indziej, w domku z lat 70. Chętnie bym się zamienił – śmieje się.
Jak mówi, ogrzanie gazem wyremontowanego domu z „pruskiego muru”, kosztuje mniej niż w przypadku o połowę mniejszego budynku sprzed 40 lat…
Szkoda, że przypadek ze Stromej jest w Toruniu odosobniony. Władze Szczecina zajęły się ratowaniem zachowanych w mieście budowli drewnianych, władze Łodzi coraz mocniej angażują się w renowację XIX-wiecznych kamienic. W Toruniu „mur pruski” wciąż jest jedynie pożywką dla buldożerów. W sprawie jego ochrony nikt w magistracie nie chce nawet kiwnąć palcem. W ten głupi i bezsensowny sposób ginie kawał historii Torunia i jego mieszkańców.
- Często przychodzą do nas ludzie, którzy kiedyś tu mieszkali – mówi Wojciech Koczorowski. – Przyprowadzają dzieci i wnuki. Cieszą się, że dom ma się dobrze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska