Wszystko działo się w czwartek, 14 sierpnia przy ul. Bydgoskiej w Toruniu. Tramwaj linii numer 3 około godz. 9.27 ruszył z przystanku przy placu Rapackiego. Kiedy wagon zaczął nabierać prędkości, pasażerowie poczuli włączone gwałtownie hamulce. Chwilę później tramwaj się zatrzymał, a motorniczy wysiadł z pojazdu.
[break]
- Wyglądało to wszystko przerażająco. Właśnie szedłem na spacer ze swoim psem i nagle zobaczyłem, że mały łaciaty piesek wbiega na jezdnię i pędzi jak szalony wprost pod tramwaj - opowiada Artur Iwański, który z drugiej strony ulicy widział całe zajście. - Byłem pewien, że jego los jest przesądzony, że zginie. Kątem oka zobaczyłem jeszcze jego przerażoną, krzyczącą właścicielkę. Byłem zszokowany, kiedy tramwaj się jednak zatrzymał, a psiak bez szwanku wrócił do swojej pani. To był prawdziwy cud.
Motorniczy Zbigniew Murzyński tak opisuje to samo zdarzenie: - Już z daleka widziałem, że psiak biega bez smyczy. Nie przyszło mi jednak do głowy, że pokona jezdnię i wbiegnie na torowisko - opowiada. - Kiedy to się stało, zareagowałem instynktownie. Zacząłem hamować, aż w końcu tramwaj się zatrzymał. Spojrzałem w głąb wagonu, czy żadnemu z pasażerów nic się nie stało. Wysiadłem, żeby sprawdzić, czy psu nic nie jest. Krzyknąłem jeszcze do właścicielki, że pies powinien być na smyczy.
Zbigniew Murzyński od 20 lat pracuje w toruńskim MZK, od samego początku prowadzi tramwaje. W swojej zawodowej karierze widział już niejedno: nietrzeźwych ledwo trzymających się na nogach, bezczelnych gapowiczów, szalikowców i wandali, którzy niczym nieskrępowani niszczyli wagony. Spotykał też jednak pasażerów miłych, sympatycznych, z uśmiechem na twarzy i pozdrowieniem dla motorniczego.
- Najtrudniejsze są zawsze godziny porannego i popołudniowego szczytu. Wtedy ludzie zwykle się śpieszą, są zdenerwowani, drobiazg wyprowadza ich z równowagi. Ciężko pracuje się też przy złej pogodzie, kiedy pada lub jest duży mróz - opowiada Zbigniew Murzyński.
Właścicieli psów przestrzega, by zawsze prowadzili je na smyczy. Może się bowiem zdarzyć, że następnym razem rozpędzony tramwaj nie zdąży się zatrzymać.
- To tylko zwierzęta, nigdy nie można przewidzieć ich reakcji. Smycz jest gwarancją bezpieczeństwa i dla psa, i dla pasażerów w tramwaju, za których przecież ja odpowiadam - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?