Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorniczy MZK zatrzymał tramwaj tuż przed szczeniakiem

Justyna Wojciechowska-Narloch
Zbigniew Murzyński pracuje w toruńskim MZK jako motorniczy od 20 lat
Zbigniew Murzyński pracuje w toruńskim MZK jako motorniczy od 20 lat Sławomir Kowalski
Tylko refleks Zbigniewa Murzyńskiego uratował życie psiaka, który zerwał się ze smyczy na Bydgoskim Przedmieściu. Motorniczy błyskawicznie zahamował, by nie zrobić zwierzęciu krzywdy.

Wszystko działo się w czwartek, 14 sierpnia przy ul. Bydgoskiej w Toruniu. Tramwaj linii numer 3 około godz. 9.27 ruszył z przystanku przy placu Rapackiego. Kiedy wagon zaczął nabierać prędkości, pasażerowie poczuli włączone gwałtownie hamulce. Chwilę później tramwaj się zatrzymał, a motorniczy wysiadł z pojazdu.
[break]
- Wyglądało to wszystko przerażająco. Właśnie szedłem na spacer ze swoim psem i nagle zobaczyłem, że mały łaciaty piesek wbiega na jezdnię i pędzi jak szalony wprost pod tramwaj - opowiada Artur Iwański, który z drugiej strony ulicy widział całe zajście. - Byłem pewien, że jego los jest przesądzony, że zginie. Kątem oka zobaczyłem jeszcze jego przerażoną, krzyczącą właścicielkę. Byłem zszokowany, kiedy tramwaj się jednak zatrzymał, a psiak bez szwanku wrócił do swojej pani. To był prawdziwy cud.
Motorniczy Zbigniew Murzyński tak opisuje to samo zdarzenie: - Już z daleka widziałem, że psiak biega bez smyczy. Nie przyszło mi jednak do głowy, że pokona jezdnię i wbiegnie na torowisko - opowiada. - Kiedy to się stało, zareagowałem instynktownie. Zacząłem hamować, aż w końcu tramwaj się zatrzymał. Spojrzałem w głąb wagonu, czy żadnemu z pasażerów nic się nie stało. Wysiadłem, żeby sprawdzić, czy psu nic nie jest. Krzyknąłem jeszcze do właścicielki, że pies powinien być na smyczy.
Zbigniew Murzyński od 20 lat pracuje w toruńskim MZK, od samego początku prowadzi tramwaje. W swojej zawodowej karierze widział już niejedno: nietrzeźwych ledwo trzymających się na nogach, bezczelnych gapowiczów, szalikowców i wandali, którzy niczym nieskrępowani niszczyli wagony. Spotykał też jednak pasażerów miłych, sympatycznych, z uśmiechem na twarzy i pozdrowieniem dla motorniczego.
- Najtrudniejsze są zawsze godziny porannego i popołudniowego szczytu. Wtedy ludzie zwykle się śpieszą, są zdenerwowani, drobiazg wyprowadza ich z równowagi. Ciężko pracuje się też przy złej pogodzie, kiedy pada lub jest duży mróz - opowiada Zbigniew Murzyński.
Właścicieli psów przestrzega, by zawsze prowadzili je na smyczy. Może się bowiem zdarzyć, że następnym razem rozpędzony tramwaj nie zdąży się zatrzymać.
- To tylko zwierzęta, nigdy nie można przewidzieć ich reakcji. Smycz jest gwarancją bezpieczeństwa i dla psa, i dla pasażerów w tramwaju, za których przecież ja odpowiadam - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska