Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Mikołajek będzie ojcem?

Redakcja
Dawno, dawno temu było inaczej. Ot, choćby na wakacjach letnich. Dzieci nie siedziały po domach z tabletami w łapach, tylko hasały gromadami po plaży.

Nie było też osiłków na quadach, eventów plażowych wybitnych sponsorów, parogodzinnych korków na dojazdach i paru innych atrakcji. Bo kiedyś, jak wiadomo, żyło się lepiej. A już zdecydowanie lepiej żyło nam się wtedy, gdy byliśmy piękni i młodzi... Tyle że dokładnie tego samego zdania jest każde kolejne pokolenie. I dokładnie to samo będzie też zapewne plotła kiedyś dzisiejsza dziatwa.

W każdym razie obrazki idyllicznego nadmorskiego letniska z początku lat 60-tych to jeden z najsmaczniejszych elementów "Wakacji Mikołajka". Urocza sielanka, pełna gadżetów i zachowań z epoki. Tych wszystkich facetów uruchamiających tranzystory na plaży, balów dla wczasowiczów i dziecięcych harców, które są już historią. I to wszystko w kolorach tak soczystych, że aż oczęta bolą - na szczęście całość trzyma się po dobrej stronie linii oddzielającej pastisz od szmiry. To niejedyny udany element, choć sam film, co tu dużo gadać, zdecydowanie nie wytrzymuje porównania z "Mikołajkiem" sprzed bodajże pięciu lat, głośnej filmowej adaptacji książkowych wyczynów mistrzów Sempe i Goscinnego.

Przede wszystkim zamiast dowcipnie skomponowanej ballady o dzieciństwie dostajemy rodzinną komedię obyczajową, bo małych bohaterów kompletnie przykrywają tym razem dorośli. Rodzice Mikołajka, znajomi rodziców, pani teściowa i kilka innych osób. Nowi, wakacyjni znajomi chłopca są bowiem niby wyraziści, ale tak naprawdę nakreśleni bardzo szkicowo. W klasycznym Mikołajku typy szkolne - Ananiasz, Kleofas czy Alcest - są nie tylko smaczne, bogate, ale i i ponadczasowe, bo występują właściwie od zawsze i żadne tablety ich nie zmienią. Wszelkie żarciki z nimi związane czytamy więc - jako rodzice, dzieci czy dziadkowie - osobiście, bo przecież każdy z nas znał kogoś takiego. Zresztą bądźmy szczerzy - koledzy Mikołajka reprezentują takie cechy, z których specjalnie się nie wyrasta. Tylko z każdym rokiem nieco lepiej się je maskuje. Tak naprawdę spotykamy więc różnych Ananiaszy i Kleofasów przez całe życie.

Tak więc rodzina Mikołajka udaje się na letni wypoczynek, razem z teściową pana domu. Na letnisku tata spotyka koleżkę z liceum, mama pewnego włoskiego reżysera, a Mikołajek nowych młodzianków i jeszcze na dokładkę dziewczynę, za którą - jak sądzi - rodzice chcą go wydać. Film to oczywiście pasmo skeczy. I jak to ze skeczami bywa, czasami jest nieźle, a czasami drętwawo. Choćby cały motyw włoskiego reżysera to niestety przesadny i nieśmieszny odjazd. Na szczęście mamy tu też parę nawiązań - żartów do filmowych klasyków.

Aktorsko najwyraźniejszą postacią jest tym razem Kad Merad, czyli tata - francuski komik numer jeden. Wymieniono za to chłopca, który wcześniej grał Mikołajka, bo ten musi być zawsze taki sam, a minęło w końcu parę lat od poprzedniej produkcji. A tak swoją drogą ciekawy byłby kiedyś film, w którym Mikołajek zostałby tatą, a my oglądalibyśmy sielankowe letnisko początków XXI wieku. Z tymi wszystkimi staromodnymi tabletami i quadami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!