Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowcy GKM błądzili na własnym torze. Echa ostatniej kolejki

Karol Piernicki
Głównie dzięki postawie Andrieja Karpova (na zdjęciu), Rafała Okoniewskiego i Norberta Kościucha GKM wymęczył zwycięstwo nad Orłem Łódź. Pozostali nie spisali się tak, jak się tego od nich oczekuje
Głównie dzięki postawie Andrieja Karpova (na zdjęciu), Rafała Okoniewskiego i Norberta Kościucha GKM wymęczył zwycięstwo nad Orłem Łódź. Pozostali nie spisali się tak, jak się tego od nich oczekuje Gerard Szukay
- Co by było, gdyby w Orle jechali Korneliussen, Doyle i Lindbaeck? - zastanawiali się grudziądzcy kibice po niedzielnym meczu, który miał być spacerkiem.

Łodzianie przyjechali do Grudziądza - wydawać się mogło - na pożarcie. Na znak protestu przeciwko władzom miasta zostawili w domu trzech podstawowych zawodników - Jasona Doyla, Madsa Korneliussena oraz Antonio Lindbaecka. Pierwszy i drugi to odpowiednio najskuteczniejszy i trzeci pod tym względem zawodnik całej ligi! Tak osłabionego Orła miejscowi mieli zmieść. A jak było? Wygraną GKM zapewnił sobie w dramatycznych i szczęśliwych okolicznościach w biegu piętnastym, triumfując 46:44.

- Mimo że rywale przyjechali bez swoich czołowych zawodników, spodziewaliśmy się, że tanio skóry nie sprzedadzą - skomentował Rafał Wojciechowski, kierownik grudziądzkiej drużyny. - Cieszy nas postawa Norberta Kościucha, który wreszcie dogadał się ze sprzętem. Najważniejsze, że dwa punkty zostały w Grudziądzu.

Dwa zdobyte przez GKM oczka spowodowały, że jest on już pewny udziału w play-off, bez względu na wyniki ostatniej kolejki. Ale wciąż nie wiadomo, z którego miejsca przyjdzie grudziądzanom przystąpić do decydującej batalii. Może to być nawet lokata czwarta.

Dlaczego ekipa, która ostatnio spisywała się bardzo dobrze, po raz kolejny miała spore tarapaty w meczu przed własną publicznością? Gospodarze winę zrzucają na tor. Trzy godziny przed meczem nad stadionem w Parku Miejskim mocno się rozpadało.

- I po tych opadach tor się zmienił, przez co nie należał do łatwych - przekonywał Norbert Kościuch, kapitan żółto-niebieskich. - Było dużo groźnych sytuacji, ale na całe szczęście do niczego poważnego nie doszło. My przez moment trochę pobłądziliśmy, ale dobrze, że na koniec udało się wygrać.

Co ciekawe, miejscowym wtórowali goście. Mariusz Puszakowski potwierdził, że tor był wymagający. A Jakub Jamróg - najlepszy w swoich szeregach - dodał:

- Opady deszczu pomogły nam, bo przeszkodziły gospodarzom. Najważniejsze, że walka była czysta i to nawet w wyścigu, który decydował o losach spotkania. Mimo osłabienia pokazaliśmy, że potrafimy jeździć. W pełnym zestawieniu spokojnie byśmy sobie tutaj poradzili - powiedział.

Goście - dzięki nikłej porażce - wywalczyli punkt bonusowy. Są już blisko pierwszej czwórki, a wobec takiej formy stali się postrachem nawet dla głównych faworytów.

- Nie brakowało walki na dystansie, co mogło podobać się kibicom - ocenił Lech Kędziora, trener Orła. - Gospodarze wygrali ten zacięty bój, jednak i my pokazaliśmy, że w eksperymentalnym składzie nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Nikt nas nie może o to oskarżyć. Przez przegraną nic wielkiego się nie stało. Przyjechaliśmy tu po bonus i z nim wracamy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska