Bella Skyway Festival - sztuka, awangarda, cyrk czy blichtr?

Pierwsza edycja imprezy w 2009 roku była totalnym zaskoczeniem. Na festiwal, która miał odbyć się po raz pierwszy, wydano wówczas 583 tys. zł. Spektakularny mapping 3D, ogromny księżyc na placu Rapackiego, wypełniona LED-ami ul. Ciasna... Chwyciło. Sukces polegał na tym, że udało się wyciągnąć po zmroku na ulice tysiące torunian. Kolejne edycje to kolejne zapadające w pamięć atrakcje: uwięzione Słońce w ulicy Ciasnej, dmuchane trzypiętrowe Luminarium na Bulwarze Filadelfijskim, zbudowana z samych okien katedra na placu dominikańskim...
[break]
- Co roku staramy się czymś zaskoczyć - twierdził na łamach „Nowości” Krystian Kubjaczyk, dyrektor Toruńskiej Agendy Kulturalnej.

Nowe zawsze przyciąga

W tym roku po raz szósty światło zagościło w Toruniu, przyciągając rekordową widownię - 300 tys. osób. Najciekawsze okazały się te propozycje, które wykraczały poza dotychczasowe standardy działań ze światłem. Które stawiały widza przed czymś nowym, z czym do tej pory nie miał jeszcze okazji na Skywayu się zetknąć. Literacko-dźwiękowo-świetlny artystyczny projekt Het Pakt na ul. Pod Krzywą Wieżą, zaangażowana instalacja Liliany Piskorskiej zachęcająca widzów do interakcji czy udane połączenie sztuki tańca z mappingiem 3D. To one mogłyby wyznaczać tory dla kolejnych edycji imprezy.
- Impreza daje odbiorcom możliwość wniknięcia w całkiem inny świat oraz pobudza zupełnie nową wrażliwość, z którą na co dzień trudno się spotkać w kulturze. Nie muzyka, nie słowo, nie ludyzm... Tylko coś bardzo awangardowego wizualnie - twierdzi Wojciech Zaguła, producent widowisk telewizyjnych. - Nie bałbym się dalej stawiać na tę awangardę i śmiałe pomysły. Czy główna instalacja na ul. Szerokiej była awangardowa? Uważam, że tak. To był kompletny odjazd. Ktoś miał świetną wyobraźnię i zrobił rzecz niebanalną, opartą na prostym przekazie z dużą masą świateł i kolorów.
Nieco inaczej spogląda na festiwal Jarosław Nadolski, specjalista ds. PR. - Wolałbym, aby festiwal skierował się na tory artystyczne, a nie komercyjno-cyrkowe. Przy okazji takich instalacji jak ta na ul. Szerokiej pojawia się bowiem wątpliwość, czy nie idziemy czasem za bardzo w stronę takiego blichtru pełnego światełek, jaki prezentują amerykańskie miasteczka przed Bożym Narodzeniem - mówi. - Kluczem jest próba znalezienia rozwiązania łączącego rozrywkę i atrakcyjnie wizualnie sztukę z głębszą myślą i refleksją.

Gdzie ci nasi artyści?

Warto podkreślić jeszcze raz to, o czym piszemy w „Nowościach” już od pierwszej edycji Bella Skyway Festival. Aby festiwal stał się okazją nie tylko do promocji Torunia, ale również uruchomił większą kreatywność lokalnych twórców.

Moim zdaniem
- Był sukces? Był. Tyle że Skyway doszedł do ściany. I jeśli nie ma zostać pożarty przez ten własny sukces, jego twórcy muszą zdrowo pokombinować. Bo serce rosło, kiedy oglądało się te dziesiątki tysięcy ludzi na starówce, którym chciało się po nocy ganiać od instalacji do instalacji. Ale dziesiątki tysięcy ludzi poupychanych w ciasnych uliczkach to też zminimalizowana możliwość odbioru pokazów i kłopoty z formułą, która w końcu utonie w ludyczności. Może wydłużenie festiwalu? Może wyraźne sekcje tematyczne? Bo pomysł przenoszenia imprezy w jesienne deszcze i chłody lekko mnie zmroził.
Mariusz Załuski