Herold, Ewka i ręcznik

Poseł Tomasz Lenz niczym herold niedawno ogłaszał na całą Polskę, że zarząd PO jednogłośnie wskazał Ewę Kopacz na stanowisko premiera. W tym tygodniu dostała ona misję tworzenia nowego rządu. Gdy słowa ciałem już się staną, poseł Lenz powinien dać koncert. Na Rynku Staromiejskim. Towarzyszyłaby mu Orkiestra Garnizonu Toruń. A w chórkach - marszałek Całbecki i prezydent Zaleski oraz toruńscy parlamentarzyści wszystkich opcji. Wykonaliby razem „Nie płacz, Ewka” z repertuaru zespołu Perfect. I „To nie ja byłam Ewą” Edyty Górniak. A na finał dla pani premier z Partii Miłości - „Nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie” Czerwonych Gitar.
[break]
Dlaczego tak? Ano pięć lat temu na toruńską orkiestrę zamachnął się ówczesny minister obrony narodowej Bogdan Klich. Któż jej wtedy nie bronił! Ludzie PO, PiS, SLD, partyjni i bezpartyjni! Wreszcie minister się poddał. Broń Boże, nie uległ jednak toruńskim elitom. Po prostu zlikwidowana miała też być podobna orkiestra w Radomiu. A to matecznik Ewy Kopacz. Minister obrony nadepnął ówczesnej minister zdrowia na odcisk. Przeciwnicy pani premier stwierdziliby, że przez to wpadła w histerię. Zwolennicy - że pokazała charakter. Tak czy siak, orkiestra radomska się ostała. I toruńska przy okazji też.

Poseł Lenz podobno w tym tygodniu był umówiony na słówko z panią premier. Czy skończy się to jakąś ministerialną albo inną nominacją? Czy chodzi tylko o złożenie hołdu pani premier przez posła ze spółdzielni dowodzonej przez byłego ministra transportu Cezarego Grabarczyka? Taki hołd można by pięknie rozbudować o proponowany przeze mnie koncert.

Ciągle oficjalnie mało wiemy o kandydatach do Rady Miasta. Z przecieków wynika, że jest szansa na nowe tzw. dzieciaki Całbeckiego w klubie PO. Czyli ludzi powiązanych miejscami pracy z marszałkiem województwa. Kandydować ma bowiem m.in. Dariusz Delik, szef marszałkowskiej Galerii i Ośrodka Plastycznej Twórczości Dziecka.
Miejsca nie mógł zaś sobie podobno znaleźć Waldemar Przybyszewski. Już wiele miesięcy temu zgłaszał przejście z rady do sejmiku województwa. Tyle że nie było godnego go miejsca na liście PO. Był więc pomysł z przeproszeniem się z Radą Miasta. Na to piany na ustach dostali tzw. młodzi z toruńskiej PO i ostatecznie dla radnego Przybyszewskiego znalazła się pozycja nr 4. do sejmiku.

Do likwidacji idzie Energohandel. To spółka powstała przed laty przy toruńskim Zakładzie Energetycznym. Potem razem przeszli do koncernu Energa. W 2006 roku Energohandel stał się łupem PiS-u, który wtedy rządził Polską. W Energohandlu robotę dostali m.in. siostra posła Zbigniewa Girzyńskiego i obecny radny PiS Jacek Kowalski. Nie na długo. Na szczęście po wejściu do koalicji rządzącej od 2010 roku Toruniem PiS mógł opanować inną spółkę. To miejski Urbitor, zarządzający cmentarzami komunalnymi, giełdą towarową i Dworcem Głównym. Oczywiście wszystkie partie w Polsce robią takie skoki na spółki i stołki. Jednak w przypadku głoszącego odnowę moralną i walkę z układem PiS takie bezczelne manewry są szczególnie żenujące.

Koneserzy boksu ekscytowali się w weekend pojedynkiem, w którym Floyd Mayweather Jr. zdeklasował Marcosa Maidanę. Daleko mu jednak do słynnego toruńskiego starcia. Przypomnę, że w czasie spotkania Rady Okręgu na Chełmińskim Przedmieściu sparowali jej przewodniczący Hubert Stys z Twojego Ruchu z Adamem Olendrem z PiS. Temu drugiemu sekundowali m.in. ludzie prezydenta Zaleskiego. Sędziować próbował radny Michał Rzymyszkiewicz z PO. Pojedynek Mayweathera Jr. z Maidaną był słabszy, bo trwał tylko 12 rund, a boks Stysa z Olendrem - wiele miesięcy. Ostatecznie kilka dni temu Hubert Stys rzucił ręcznik. Oznajmił, że poddaje się i rezygnuje w ogóle z chełmińskiej rady. A tak naprawdę to na Chełmińskim przegrała i ośmieszona została cała idea samorządności.