Policjanci, których wezwano do jednego z fordońskich bloków należących do Bydgoskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, byli zszokowani, gdy pod drzwiami ujrzeli mężczyznę z wiertarką, próbującego rozwiercić zamek i wejść do swego mieszkania. Po chwili na progu pojawiła się jego była teściowa, gotowa piersią bronić wejścia.
[break]
Mężczyzna tłumaczył mundurowym, że od roku w jego kawalerce mieszka matka byłej żony. Bezprawnie, bo miała się zaopiekować mieszkaniem pod nieobecność swojej córki, a nie wprowadzać się tu wraz z konkubentem. Na dodatek kobieta wynajmuje teraz swoje spółdzielcze mieszkanie i na tym zarabia.
- To nie była pierwsza próba odzyskania mieszkania, którego jestem prawowitym najemcą - mówi pan Marcin. Poprzednim razem grzecznie zapukał, a była teściowa rozwarła drzwi na 10 cm i oświadczyła, że rozmawiać z nim nie zamierza i za próg go nie wpuści. Wezwał wtedy policję, pokazał funkcjonariuszom umowę najmu mieszkania i usłyszał, że papiery ma w porządku, ale ani jego siłą do lokalu nie wpuszczą, ani krewkiej teściowej nie wyprowadzą, więc musi to inaczej załatwić.
- Trzy dni później zabrałem ze sobą wiertarkę i świadków. Zacząłem rozwiercać zamek i tym razem była teściowa wezwała policjantów. Wpuściła ich do domu, zadzwoniła do mojej byłej żony i przekazała funkcjonariuszom słuchawkę - relacjonuje pan Marcin. Twierdzi, że zrezygnował z siłowego wejścia, gdy usłyszał od policjantów, że jego eks, która od roku mieszka za granicą, za kilka dni przyjedzie i sprawę wyjaśni. Nie przyjechała i pana Marcina to nie dziwi. - Niedawno urodziła dziecko, ma w Holandii pracę, partnera i mieszkanie, a nasza córka chodzi tam do szkoły, więc nie zamierza tu wrócić - mówi.
Rozwiedli się trzy lata temu, ale mieszkanie pozostało wspólne. - To był jeden pokój, więc uznałem, że dla świętego spokoju ja się z niego wyprowadzę i coś sobie wynajmę - tłumaczy.
Wrócił na swoje, gdy usłyszał, że żona jest w Holandii i zamierza tam zostać. Zastał w mieszkaniu wymienione zamki i byłą teściową z konkubentem.
- To ja partycypowałam w kosztach budowy mieszkania dla syna i jego wskazałam w BTBS jako najemcę, więc nie mogą tam mieszkać obcy ludzie, podczas gdy on wynajmuje lokal za 950 zł - oburza się pani Janina, matka pana Marcina.
„Zwracam się do BTBS o podjęcie stosownych działań w kierunku usunięcia z mojego mieszkania nieprawnie zajmujących je lokatorów” - pisze Marcin do zarządcy i dostaje odpowiedź: „Prawo najmu lokalu wchodzi w skład majątku wspólnego małżonków, więc i po rozwodzie, w przypadku braku porozumienia, spory dotyczące praw do mieszkania mogą być rozstrzygane wyłącznie w postępowaniu sądowym”, zaś BTBS nie może ingerować w wewnętrzne spory najemców.
Pytamy Krzysztofa Ludwiczaka, radcę prawnego BTBS, czy jest inne rozwiązanie, poza sądowym procesem, który może trwać kilka lat? - W tym przypadku, partycypująca w kosztach budowy mieszkania, matka pana Marcina, wskazała jako najemców syna i jego żonę. Po rozwodzie nadal mają oni takie same prawa do mieszkania. Oboje byli przez nas informowani o konieczności rozwiązania sporu we własnym zakresie. Dotyczy to również sytuacji, gdy jeden z najemców nie życzy sobie, aby mieszkaniem opiekowała się, bądź zajmowała je czasowo określona osoba. Najemcy wspólnie muszą ustalić, kto poza nimi miałby prawo z tego lokalu korzystać, a jeśli konieczne będzie sądowe orzeczenie, to będzie je egzekwował komornik, a nie BTBS - odpowiada prawnik.
- Słyszałem od innych prawników, że mam prawo wejść do własnego mieszkania rozwiercając zamek
- zauważa pan Marcin.
Chcieliśmy zapytać jego byłą teściową, co o tym sądzi, ale nie otworzyła nam drzwi, nie odbierała telefonu i zignorowała nasze prośby o kontakt.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?