Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pożar przy ulicy Chłopickiego: dwie osoby nie żyją, trzy ranne, wszyscy lokatorzy ewakuowani

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Około 3 nad ranem wybuchł pożar na poddaszu kamienicy przy ulicy Chłopickiego 12. Ogień gasiło kilka zastępów straży pożarnej. Ewakuowanych z budynku zostało 51 osób. Dwóch strażaków zostało rannych
Około 3 nad ranem wybuchł pożar na poddaszu kamienicy przy ulicy Chłopickiego 12. Ogień gasiło kilka zastępów straży pożarnej. Ewakuowanych z budynku zostało 51 osób. Dwóch strażaków zostało rannych Grzegorz Olkowski
Narzeczeni Agata i Dawid obudzili sąsiadów. „Pali się!!!” - krzyczeli przez okno. Potem błagali o ratunek, ale nadszedł za późno. Zmarli przez zaczadzenie.

Pożar w komunalnym budynku przy ulicy Chłopickiego 12 wybuchł wczoraj o trzeciej nad ranem. Jego żniwo jest tragiczne. Zginęły dwie młode osoby. Trzy kolejne, w tym dwóch strażaków, trafiły do szpitala. Wszyscy lokatorzy - 51 osób, w tym 16 dzieci - zostali ewakuowani.
[break]

Mieszkającą na pierwszym piętrze panią Grażynę obudził krzyk.

- Wyjrzałam przez okno. Piętro wyżej przez okno Dawid i Agata krzyczeli „pali się!”. Droga ucieczki przez klatkę schodową była odcięta, bo wszystko było tam zadymione. Byłam gotować skakać z okna, ale powstrzymał mnie strażak. Zeszłam po drabinie - relacjonuje.

Pamięta, że młodzi wzywali pomocy. Aż zamilkli. Gdy dotarli do nich strażacy, znaleźli ich na tyłach mieszkania. Wynieśli i natychmiast oddali w ręce ratowników medycznych. Niestety, nie udało się ich uratować. Zmarli na skutek zaczadzenia. Byli parą, planowali wspólną przyszłość. Dawid miał 32 lata, Agata 21.

- Ciągle słyszę ich krzyk... Oni zginęli, ja żyję. Nie mam słów, by o tym mówić - mówi ze łzami pani Grażyna.
Rozmawiamy przed spalonym budynkiem tuż po godzinie 9. Dom zajęty jest przez strażaków i policjantów. Lokatorzy tacy jak pani Grażyna, którzy nie skorzystali z noclegu w pokojach Ośrodka Interwencji Kryzysowej MOPR-u, stoją i martwią się o to, co dalej.
Uciekali z pożaru jak stali. Jedni boso, drudzy chwytając komórki. Boją się, że z ich dobytku nic nie zostało. Jeśli czegoś nie strawił ogień, to zalała woda z akcji ratunkowej.

Pani Mieczysław, lokator z pierwszego piętra, głaszcze kotkę Pucę, która - jak mówi - uratowała mu życie.
- Obudziła mnie. Darła się jak opętana i drapała w drzwi. Otworzyłem je i zobaczyłem strażaka w masce. Udało mi się uciec przez klatkę schodową - relacjonuje.

Grupę 33 innych lokatorów po ewakuacji przewieziono na ulicę Skłodowskiej-Curie. Tutaj MOPR ma pokoje interwencyjne.
- Bardzo sprawnie zabierali ludzi. Szybko, ale i z wyczuciem, bo przecież wszyscy byli roztrzęsieni - podkreślają mieszkańcy.

Przyczyny pożaru wczoraj jeszcze nie były znane.

- Funkcjonariusze przesłuchują świadków i przeprowadzają oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Jego opinia powinna przybliżyć przyczyny tego zdarzenia - informuje Wojciech Chrostowski z biura prasowego policji.
Lokatorzy mają swoje podejrzenia. Zgodnie wymieniają osobę lokatora, który sprawiał problemy:

- To człowiek pijący, zajmujący się zbieraniem szmat, puszek po śmietnikach. Nieustannie spraszał też różnych meneli na poddasze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska