Policjant nie zatrzymał się do kontroli i był ścigany przez 10 kilometrów

Pisaliśmy o tym, że kilka miesięcy temu były już obecnie funkcjonariusz policji prowadził bmw i jechał autostradą A1 w stronę Włocławka.

Była sobota, po godzinie 16, kiedy na wysokości Brzozy Toruńskiej została zmierzona prędkość tego bmw. Okazało się, że porusza się ono ponad 144 kilometry na godzinę, a dozwolona jest tam tylko „setka”.

Policjanci przy stacjonarnym radarze dali znak, aby auto się zatrzymało. Jego kierowca tego nie zrobił. Ruszyli za nim w pościg. Trwał około 10 kilometrów. Uciekinier został zatrzymany dopiero w powiecie Aleksandrów Kujawski.

U kierowcy prowadzącego bmw stwierdzono około 0,34 promila alkoholu. Drugie badanie, po kilkunastu minutach, wykazało już nieco mniej, ale cały czas było to powyżej dozwolonych 0,20 promila.

Policjantowi, z tego powodu, że miał mniej pół promila, postawiono zarzut prowadzenia auta po użyciu alkoholu. Nie jest to przestępstwo, ale tylko wykroczenie. Grozi za to areszt lub grzywna. Traci się także prawo jazdy na okres od pół roku do trzech lat.

Kierowca bmw natychmiast stracił stanowisko komendanta policji w Ciechocinku. Po kilku dniach od zatrzymania za przekroczenie szybkości, złożył on również raport o przejście na emeryturę i na to jego przełożeni wyrazili zgodę.

Były szef policji w Ciechocinku wyjaśniał w sądzie, że w nocy przed zatrzymaniem wypił sporo wina. Ale wstał dopiero w południe, a wsiadł za kierownicę auta po kolejnych kilku godzinach, ponieważ czuł się zupełnie trzeźwy. Autostradą jechał do rodziny mieszkającej poza województwem kujawsko-pomorskim.

Mężczyzna wyjaśniał również, że nie zatrzymał się do kontroli drogowej, ponieważ w ogóle nie widział patrolu policyjnego. Twierdził, że oślepiało go słońce. Dodał, że zatrzymał się od razu, gdy tylko zdał sobie sprawę, że goni go policja.

Wyrok nie jest prawomocny.