Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Otoczony wielką magią

Redakcja
Michał Gołaś sezon zakończył sukcesem. Były zawodnik TKK Pacificu Toruń zwyciężył w klasyfikacji górskiej  Tour of Beijing
Michał Gołaś sezon zakończył sukcesem. Były zawodnik TKK Pacificu Toruń zwyciężył w klasyfikacji górskiej Tour of Beijing © OPQS / Tim de Waele
Rozmowa z Michałem Gołasiem, były kolarzem TKK Pacific Toruń, obecnie reprezentującym belgijską grupę Omega Pharma - Quick-Step.

Sezon 2014 już się zakończył. Jak oceni Pan swoją tegoroczną postawę?
Bardzo pozytywnie. Po raz pierwszy udało mi się wystartować w Tour de France i dojechałem do mety. Pod koniec kwietnia brałem udział w kraksie i złamałem kość łódeczkowatą lewego nadgarstka. Na szczęście udało się zakwalifikować do drużyny na największy wyścig na świecie. To było spore wyróżnienie i docenienie mojej pracy. W swojej grupie jestem tylko pomocnikiem i swoich szans nie miałem za wiele. Jednak w końcówkach etapów lub wyścigów byłem w czołówce. Pokazałem, że skutecznie potrafię się ścigać z najlepszymi. Tam, gdzie mogłem, byłem aktywny.
Przykrym momentem tegorocznego sezonu była kontuzja...
Brałem udział w kraksie. Przez to nie było łatwo przygotować do Tour de France. To był dla mnie trudny moment. Cieszę się, że udało się dojść do dobrej dyspozycji. Końcówka sezonu pokazała, że byłem w niezłej formie.
[break]
Rozmawialiśmy przed wyjazdem na Tour of Beijing, ostatnią imprezą tego sezonu. Niechętnie jechał Pan do Azji, ale było warto.
Byłem w dobrej dyspozycji i szkoda było to zmarnować. Wykorzystałem szansę i wygrałem klasyfikację górską. Sezon zakończyłem w jeszcze lepszym humorze. Dzięki temu treningi zacznę z większą motywacją.
Pierwszy raz przejechał Pan Tour de France. Największy wyścig kolarski robi wrażenie?
Pozostały niesamowite wrażenia. Jeśli zawodnik przejedzie ten wyścig, to chce wracać do Francji co roku. Potwierdza się, że jest to największy i najbardziej prestiżowy tour na świecie. Otoczony jest wielką magią. Będę robił wszystko, aby w przyszłym sezonie znaleźć się w kadrze mojego zespołu na ten wyścig. To jest dodatkowa motywacja. W tym roku, gdy jechałem do Francji, nie zdawałem sobie sprawy, jak ważna jest ta rywalizacja i ile w życiu może zmienić. Teraz jestem świadomy i wiem, o co walczyć.
Słuchając Łukasza Wiśniowskiego i mistrza świata Michała Kwiatkowskiego, grupowych kolegów, można powiedzieć, że Pan dla nich jak ojciec.
Wolałbym być doświadczonym bratem, bo taki stary nie jestem. Faktycznie, w związku z tym, że jestem najstarszy, staram się nimi opiekować. Ta współpraca działa także w drugą stronę. Dzięki Michałowi Kwiatkowskiemu moje umiejętności też poszły w górę.
Zgodzi się Pan, że miło słuchać podziękowania od młodszych kolegów?
Michał Kwiatkowski chyba w każdej wypowiedzi podkreślał moje zasługi. Jest to bardzo miłe, bo widać, że docenia pomoc. Nie odcina się i pokazuje, że jego sukces, to praca całej ekipy. Zresztą podczas każdego wyścigu, w którym ma wsparcie, dziękuje swoim kolegom. Przyjemnie się pracuje dla takiego zawodnika.
W przyszłym sezonie pańska grupa Omega Pharma-Quick-Step zmienia nazwę na Etixx Quick-Step. Co to oznacza dla zawodnika?
Wiele się nie zmieni. Nowy sponsor zajmuje się produkcją odżywek i suplementów dla sportowców. Z pewnością będziemy dysponować pełną gamą produktów. A tak poza tym, niewiele się zmieni. Na pewno będzie nowa kolorystyka strojów, ale grupa zostanie taka sama.
Ukoronowaniem sezonu było dla Pana otrzymanie z rąk prezydenta RP Bronisława Komorowskiego Brązowego Krzyża Zasługi.
Było to bardzo miłe. Nie spodziewałem się, że tak zostaniemy docenieni. Po mistrzostwach świata w Hiszpanii, zrozumiano, że kolarstwo to też sport drużynowy. Wiele osób nie miało takiej świadomości. Nasz prezydent to docenił, że cała drużyna pracowała na sukces Michała Kwiatkowskiego. Był to bardzo miły dzień, który będziemy pamiętać do końca życia, choć przypomnę, że dla orderów się nie ścigamy.
Ma Pan miesiąc wolnego. Planuje Pan jakieś wakacje z najbliższymi?
Daleko się nie będę wybierał. Może wyjedziemy na weekend w Polsce. Mam dosyć podróży.
Ale żona nie ma...
To fakt. Jeśli będzie chciała, to wyjedziemy, ale niedaleko. Mam cztery tygodnie wolnego, ale czas bardzo szybko leci. Za chwilę będę musiał wrócić do treningów, na szczęście w Polsce. Gdy przyjedzie styczeń, znów wyjadę za granicę. Trzeba jak najwięcej wypocząć i zebrać energię do dalszej pracy.
Nie ma Pan już dosyć ciągłego życia poza domem?
Nie jest to łatwe dla mnie i rodziny. Przyznam, że jestem jeszcze daleki od zakończenia kariery. Dopóki idzie dobrze i jest motywacja oraz satysfakcja z pracy, to chce się dalej pedałować. Zdaję sobie sprawę, że koniec kariery widać coraz bardziej. Nie chcę kończyć kariery w wieku 40 lat. Urodziłem się w 1984 roku i planuję rozstać się z peletonem za pięć lub sześć lat. Kolarstwo nie jest całym moim życiem. Mam swoje plany, dlatego po zakończeniu kariery będę miał co robić.
Ma już Pan wstępny zarys przyszłorocznych startów?
Mam, ale o konkretach będziemy rozmawiać na zgrupowaniu w grudniu. Wiem, że sezonu nie będę rozpoczynał zbyt wcześnie. Nie jestem w grupie, która będzie rywalizować w Australii czy Argentynie. Szczegóły omówimy później, a opinia publiczna dowie się o nich podczas prezentacji w połowie stycznia.
W środę zaprezentowano trasę Tour de France 2015. Zobaczymy Pana w peletonie?
Nie ukrywam, że to jest mój cel. W rozmowach z szefostwem grupy powiedziałem, że jeżeli są ze mnie zadowoleni, jak mówili, to chciałbym pojechać. Jednak droga do tego jest jeszcze daleka. Muszę potwierdzić swoją formę. Pierwsza część sezonu będzie bardzo ważna. Uważam, że pozycję wyjściową mam dość dobrą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska