Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie dla kotka czekoladka

Redakcja
red
Kanały dla dzieci choć pełno tam motylków, myszek, króliczków, kotków, misiów, skrzacików i kucyków, to bardzo, ale to bardzo poważny biznes.

Po cichutku, po malutku, z bloków reklamowych w dziecięcych kanałach telewizyjnych i przed audycjami dla najmłodszych znikają reklamówki różnych typów słodkości, smakołyków, słodzonych napojów, chipsów i innych podobnych im zapychaczy, robionych na amerykańską modłę z tłuszczu oraz naszego, polskiego kartofla. Cud? Cuda się zdarzają w bajkach, ale między telewizyjnymi bajkami, w blokach reklamowych, oddzielających przygody nieśmiertelnego Scooby-Doo od perypetii takich na przykład małych elegantek z serii „Truskawkowe ciasto”, cudów nie ma. Jest za to porozumienie - podpisane w październiku zeszłego roku, w pełni obowiązujące od stycznia tego roku. Ośmiu największych nadawców telewizyjnych, obsługujących małoletniego telewidza: TVP, Polsat, TV Puls, TVN, Stavka, The Walt Disney Comp. oraz ITI Neovision, nadające m.in. kanał MiniMini+ oraz VIMN Poland, nadające kanał Nickelodeon, z błogosławieństwem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz branżowego Stowarzyszenia Rada Reklamy po dżentelmeńsku umówiło się, że przy audycjach dla dzieci do 12 lat nie będzie reklam niezdrowej żywności. A konkretnie, produktów niespełniających „kryteriów żywieniowych do samoregulacji, dotyczącej reklam żywności, skierowanych do dzieci poniżej 12 lat”. Brrr, już sama nazwa tego dokumentu jest niestrawna. Kryteria zostały przygotowane fachowo na zlecenie Polskiej Federacji Producentów Żywności i zaakceptowane przez Ministerstwo Zdrowia. A rzecz strasznie ważna, bo dzieci są wyjątkowe wrażliwie na reklamową perswazję w telewizyjnym wydaniu, a fatalne nawyki żywieniowe maja potem jeszcze bardziej fatalne skutki.
Rzecz to warta odnotowania. Sytuacja, w której branża telewizyjna - a przynajmniej jej część - sama dogaduje się, że dobrowolnie zrezygnuje z części potencjalnych dochodów reklamowych, to zjawisko szlachetne, a jeszcze bardziej rzadkie.
Kanały dla dzieci choć pełno tam motylków, myszek, króliczków, kotków, misiów, skrzacików i kucyków, to bardzo, ale to bardzo poważny biznes. Jest tych kanałów sporo, pewnie będzie ich jeszcze przybywało, już specjalizują się, celując do poszczególnych segmentów nieletniej widowni. I zarabiają. Ile? Da się żyć. W jednym tylko Disney Channel tygodniowe wydatki reklamowe to prawie 3,5 miliona złotych (dane z poprzedniego tygodnia - AGB Nielsen). A producenci niezdrowej żywności potrafią zdrowo płacić.
Ciekawe w tym jest i to, że za czas jakiś i tak wszystkich nadawców obejmie taki zakaz. KRRiT już szykuje nowelizację Ustawy o RTV i nic nie wskazuje na to, żeby to obostrzenie miało gdzieś wypaść z legislacyjnej ścieżki, choć z drugiej strony, akurat wokół zmian w tej ustawie to już różne cuda się zdarzały. Miłośnicy sejmowych komisji śledczych mogliby o tym dużo opowiedzieć.
Wróćmy jednak do chipsów, no, proszę, zakazu nie ma, a część branży już się do niego dostosowała. Można się dogadać? Można. I na zdrowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska