Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr, tango i wieś

Jarosław Wadych
Madylda Podfilipska: - Teatr jest moją ogromną pasją, która wymaga mobilizacji ciała, ducha i umysłu.
Madylda Podfilipska: - Teatr jest moją ogromną pasją, która wymaga mobilizacji ciała, ducha i umysłu. Sławomir Kowalski
Rozmowa z MATYLDĄ PODFILIPSKĄ, aktorką Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu.

Od pewnego czasu prowadzi Pani z mężem Wojtkiem Szabelskim kawiarnię galerię „Wejściówka” w piwnicy Teatru im. Wilama Horzycy. Skąd pomysł na takie zajęcie?
Lubię ludzi i nie uciekam od nich, stąd pomysł na miejsce, w którym można się spotkać, porozmawiać i realizować swoje pasje. Dla mnie jest ono źródłem radości. Tutaj pasje moje i męża mogą się realizować, choć z drugiej strony bardzo ważna jest dla mnie wieś i każdą wolną chwilę spędzam pod Toruniem.
Jakie pasje realizuje Pani w „Wejściówce”?
Oboje lubimy zajmować się rzeczami, które aż proszą o to, żeby dać im drugie życie. To jest pasja, która pojawia się i na wsi, i w mieście. Prawie wszystkie meble w kawiarni są z odzysku - przez nas odnawiane, przerabiane, tapicerowane, lakierowane.
Jak Państwo dajecie sobie z tym radę?
Zdobywamy meble w różnych miejscach - na targach staroci, pozyskujemy wśród znajomych, którzy się już znudzili tymi sprzętami, czasami udaje się znaleźć coś wystawionego prawie na ulicy. Renowacją mebli zajmujemy się głównie podczas wakacji. Najczęściej Wojtek szlifuje, naprawia niedoskonałości drewna, lakieruje, a ja zajmuję się naprawą siedziska - wymianą naciągów, wypełnieniem, znalezieniem odpowiedniego materiału na obicie.
Jakie spotkania, związane z Pani pasjami, odbywają się w „Wejściówce”?
Na pewno i moją, i Wojtka pasją jest jakaś forma rękodzieła. Staram się tutaj to promować i namawiać ludzi, żeby sami spróbowali to rękodzieło wykonać. Zapraszam osoby, które się na tym znają i z radością dzielą się swoją wiedzą.

Mamy niedzielną „Manufakturę”, podczas której można spróbować scrapbookingu, decoupage’u, można też zrobić biżuterię z recyclingu. Organizujemy również różnego rodzaju spotkania taneczne. Tu muszę przyznać, że tango staje się coraz ważniejsze w moim życiu.

To piękny taniec, dający okazję do bardzo ciekawego spotkania z drugim człowiekiem. Organizujemy także zajęcia dla dzieci oraz rodziców z dziećmi, „wywołane” moimi pasjami - są to najróżniejsze propozycje, pomagające poczuć, że można coś zrobić z dzieckiem „na cztery ręce” .
Na czym polega akcja Teatr i Rodzina, przygotowana przez „Wejściówkę” i Teatr im. Wilama Horzycy?
Jest to okazja do tego, aby raz w miesiącu grupa dziesięciorga dzieci została w kawiarni, podczas gdy rodzice są na spektaklu. Zawsze jest to jeden wybrany tytuł w miesiącu, grany o godz. 18, czyli trochę wcześniej niż zwykle, aby można było połączyć spektakl z pobytem dzieci w „Wejściówce”.

Robimy różne rzeczy - małe teatrzyki, kukiełki do teatrzyków... Na jednych zajęciach prawie zdążyliśmy wystawić mikroskopijną sztukę, bo jeden z uczestników napisał historię do odegrania. Ja daję dzieciom narzędzia i pomysł na start.
Wspomniała Pani o spędzaniu wolnych chwil na wsi. Czym Pani się tam zajmuje?
Mieszkam i w mieście, i na wsi. Wybraliśmy z mężem taki rodzaj zajęć, że nie możemy tylko patrzeć w oczy kozie… Kiedy jestem na wsi, cieszę się towarzystwem naszych bliskich czworonogów - kotów, psów i wspomnianej kozy, która ma status naszego trzeciego psa. Na wsi cieszę się drzewami, „grzebaniem” w ziemi - sadzeniem jarmużu, roszponki.

Lubię to wszystko robić i potem z tego korzystać. Zarówno jarmuż, jak też roszponkę i mleko kozie oboje z Wojtkiem bardzo lubimy. Potrafimy z nich przyrządzać różne potrawy, a mleko pijemy i przerabiamy na twaróg. Latem hurtowo robię też przetwory z owoców i warzyw, no i wraz z mężem zajmuję się renowacją mebli. Robimy to właśnie na wsi.
Jak Pani łączy te wszystkie zajęcia z pracą w teatrze?
Teatr jest ogromną pasją, która wymaga mobilizacji ciała, ducha i umysłu. Na tyle angażuje to całego człowieka, że w wolnych chwilach bardzo lubię prace ręczne. Przyjemność sprawia mi dojenie kozy, mogę też przez dwie godziny stać i obierać śliwki na powidła.

Natomiast moja i męża aktywność w „Wejściówce” wynika stąd, że chcemy, aby ludzie się tutaj dobrze czuli - żeby w tym miejscu zaczęli odczuwać radość, którą my odczuwamy. Radością jest robić coś samemu, ale wydaje mi się, że dużo radości mamy też wtedy, kiedy się z kimś dzielimy, kiedy mamy świadomość, że to kogoś zaraża, idzie dalej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska