POPiS-u w Radzie Miasta Torunia na razie nie widać

Prezydentowi Michałowi Zaleskiemu ciągle formalnie nie udało się zmontować koalicji w samorządzie Torunia. Różnice zdań między PO i PiS są duże także w lokalnych sprawach.

Jeszcze przed listopadowymi wyborami liderzy PO i PiS parli do współpracy z prezydentem i jego Czasem Gospodarzy. Na razie obie partie dostały po stanowisku wiceprezydenta. Formalnego porozumienia jednak ciągle nie ma. Co więcej, mocno widać różnice zdań zwłaszcza między PO i PiS np. w kwestii budowy hali targowej. PiS go wspiera, a PO krytykuje. Poza tym obie partie ostro wojują w trwającej właśnie kampanii przed wyborami prezydenta RP. A wkrótce ruszy jeszcze ostrzejsza przed wyborami do Sejmu i Senatu.[break]
- Prowadzimy rozmowy z PO i PiS. Sprawa rzeczywiście trochę się przeciągnęła. Wpływ miała też nieobecność prezydenta z powodów zdrowotnych - mówi Jarosław Beszczyński z CzG.
Co istotne, prezydent Zaleski ma zawrzeć osobne umowy z PO i PiS.
- Koalicji z PiS formalnie więc nie będzie - komentuje Paweł Gulewski z PO.
To rozwiązanie ma uspokoić elektoraty obu partii, że niby nie ma mowy o ich współpracy. Ich radni nie szczędzą sobie uszczypliwości.
- Dziwię się PO, która jeszcze niedawno twierdziła, że koalicja CzG, SLD i PiS z poprzedniej kadencji jest egzotyczna, a dziś w nią wchodzi - wypomina Jacek Kowalski, radny i szef toruńskiego PiS. - Warto pamiętać, że PiS i CzG z radnym Marianem Frąckiewiczem z SLD i tak mają większość.
To wyraźna sugestia, że PO do rządzenia Toruniem w ogóle nie jest potrzebna.
- Po świętach wielkanocnych sprawa współpracy w Radzie Miasta powinna zostać dopięta - zapowiada Jarosław Beszczyński.
- Umowa koalicyjna jest potrzebna. W niej należy sprecyzować wizję miasta w roku 2018 (koniec kadencji), cele, podział zadań pomiędzy poszczególne podmioty oraz terminy ich realizacji. Kiedy takie porozumienie jest sformalizowane łatwiej jest działać - przede wszystkim odpowiedzialność stron umowy nie zostaje rozmyta - mówi dr Wojciech Peszyński, politolog z UMK i wylicza pięć powodów, że koalicji formalnie jeszcze nie ma.