Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kocham Portugalię...

Michał Malinowski
Elżbieta Wiśniewska-Franckiewicz podczas podróży po Indiach
Elżbieta Wiśniewska-Franckiewicz podczas podróży po Indiach archiwum
Rozmowa z ELŻBIETĄ WIŚNIEWSKĄ-FRANCKIEWICZ, specjalistą ds. marketingu.

Od jak dawna Pani podróżuje?
Zaczęło się od wyjazdów trabantem z ojcem do Berlina. Pierwsze moje lalki pochodziły z tamtejszych pchlich targów. Pamiętam też z tamtych czasów pierwsze jajka z niespodzianką. Byłam również przy murze berlińskim na kilka godzin przed zburzeniem. Później był mój pierwszy wyjazd do Grecji. Za komunijne pieniążki od prababci pojechałam z mamą do Aten, a stamtąd promem na Kretę. To nie było wtedy takie oczywiste, bo mało które rodziny dostawały wizy, ale nam się udało. Zakochałam się w tej wyspie i wracałam tam wiele razy. Wtedy nauczyłam się sztuki przetrwania. Nie było to jakoś szczególnie trudne, bo w naszym domu od zawsze jeździło się na obozy harcerskie, więc noclegi na plaży, w starym forcie czy na parkingu wielopoziomowym galerii handlowej nie było dla mnie niczym nadzwyczajnym. Tak też podróżowałam po Hiszpanii, Malcie czy Włoszech. Pierwszy raz samą za granicę rodzice puścili mnie, gdy miałam 10 lat. Pojechałam do Londynu na kurs językowy.
Niedawno zaś pojechała pani do Indii...
Tak. Byłam tam 15 dni. Wszyscy mówili, że na tak krótko to nie warto. A ja myślę, że było warto. Wylądowaliśmy z mężem w Bombaju i stamtąd przemieszczaliśmy się na północ, zwiedzając Udaipur, Jaipur, Agrę i Nowe Delhi. Potem z powrotem na południe do Aurangabad, a stamtąd na Goa, ale nie leniuchować, o nie. Zwiedziliśmy północne i południowe Goa, wioski, miasteczka i kilka plaż. No i powrót do kraju znowu z Bombaju. Indie albo się kocha albo nienawidzi. Ja zostanę przy miłości. Zawsze marzyłam, żeby zobaczyć ten kraj. Jest on cudownie kolorowy, pachnący, z niesamowicie smacznym jedzeniem. Największym urokiem Indii są jednak ludzie. Kolorowi, uśmiechnięci i niezwykle życzliwi. Biedni, ale szczęśliwi. Chciałabym, żeby u nas ludzie ubierali się tak barwnie i tak często uśmiechali.
Ma Pani jeszcze jakieś inne ulubione miejsce na świecie?
Kocham Portugalię. Kiedyś wydawało mi się, że po Krecie trudno mi będzie się zakochać w jakimś miejscu, ale, niestety, Kreta się skomercjalizowała i coraz mniej chętnie tam powracałam. I wtedy trafiłam do Algarve, a potem do Lizbony i Porto. Cudowny jest ten kraj. Bardzo zróżnicowany, ale nie ma tam miejsca, które by mi nie przypadło do gustu. Na południu cudowne klify lśniące żółcią i pomarańczem w ciepłym słońcu. Do tego ciepła woda, mili ludzie i pyszne jedzenie. Warzywa są tam niezwykle smaczne, a owoce tak słodkie. Lizbona natomiast zaskakuje za każdym zakrętem.
A co z podróżami po Polsce?
Przyznaję, że najbardziej lubię jeździć tam, gdzie jest choć trochę cieplej niż u nas. W Polsce uwielbiam Kaszuby i Mazury. Ciągnie mnie do wody, ale niekoniecznie musi to być Bałtyk. Nigdy nie pływałam w naszym morzu. Woda jest zimna, no i boję się tych galaretowatych stworów. Mam nawet takie jedno polskie podróżnicze marzenie - to Bieszczady. Czasem jednak wydaje mi się, że łatwiej dostać się na lotnisko i polecieć na przykład do Hiszpanii niż przebyć taki szmat drogi w Bieszczady… Ale jeszcze tam dotrę!
Czego szuka Pani w podróżach? Stawia Pani bardziej na aktywny wypoczynek czy typowy relaks i nicnierobienie?
Nie potrafię leżeć na plaży. Wydaję mi się, że to by była dla mnie jakaś kara. Staramy się być jak najbardziej aktywni. Chcemy zawsze zobaczyć tak dużo, jak się da. W Hiszpanii na przykład przez 15 dni zobaczyliśmy zdaje się 10 miast. W ciekawszych miejscach zostajemy chwilę dłużej. Lubimy małe uliczki, klimatyczne knajpki i miejsca, w których jest dużo lokalnej ludności. W Maladze np. siedzieliśmy sobie na ławeczce przy promenadzie i podziwialiśmy biegaczy. Rzym najlepiej zwiedzało się nocą, a w Algarve najlepsze światło do zdjęć było o wschodzie słońca. W Barcelonie pobyty na deptakach z tancerzami pochłaniały długie godziny. W każdym z miejsc uwielbiam patrzeć na ludzi, którzy delektują się jedzeniem, wykonują codzienne czynności i uśmiechają się do ciebie. Jest kilka miejsc, w których byłam raz i do których raczej nie wrócę, ale z nich też przywiozłam jakieś doświadczenia i, oczywiście, zdjęcia. Byłam na razie na trzech kontynentach, ale póki co chcę wracać i wracać do Azji, choć nie mówię „nie” pozostałym rejonom świata, na które też dotrę z wielką chęcią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska