Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O wyborach, politycznych strzelcach i naganiaczach

Lucyna Budniewska
Lucyna Budniewska
Dr Jarosław Flis podczas spotkania na Wydziale Prawa UMK m.in. komentował obecne wybory prezydenckie
Dr Jarosław Flis podczas spotkania na Wydziale Prawa UMK m.in. komentował obecne wybory prezydenckie Grzegorz Olkowski
Czym się różnią w polityce strzelcy od naganiaczy, dlaczego najgroźniejszym przeciwnikiem jest kandydat z tej samej partii, a nie innego ugrupowania - wyjaśniał to wczoraj dr Jarosław Flis.

Znany socjolog i komentator polityczny wygłosił wczoraj na Wydziale Prawa UMK otwarty wykład „Złudzenia wyboru”, poświęcony polskiemu systemowi wyborczemu. Odpowiadał również na pytania słuchaczy dotyczące m.in. aktualnych wyborów prezydenckich.
[break]

Strzelcy i naganiacze

Strzelcy to oczywiście osoby ustawione na listach na miejscach „biorących”, naganiacze natomiast są dalej, pomagają w polowaniu na głosy, ale na mandaty raczej nie mogą liczyć. O ile w dużych partiach szanse, że mandat otrzyma inna osoba niż pierwsza na liście są większe, widoki na powodzenie mają strzelcy, którzy nie są jedynkami, a w mniejszym stopniu nawet naganiacze, to w małych partiach śmietankę spijają głównie „jedynki”. Statystycznie w małych partiach 96 procent startujących kandydatów przegrywa wybory.
- Jeden z posłów powiedział mi szczerze w barku sejmowym: ja nawet lubię tych naganiaczy, oni są tacy naiwni - komentował dr Flis. W szczerych rozmowach politycy nie interesują się raczej wynikami swojej partii, ale swoim osobistym efektem wyborczym.
Cechą naszego systemu wyborczego jest także znany powszechnie fakt, że prawdziwym rywalem dla kandydata jest osoba z tej samej listy, a nie z innego ugrupowania. Z badań wynika, że większe jest prawdopodobieństwo utraty mandatu na rzecz rywala z tej samej listy niż z konkurencyjnej partii.
Mniej znani na forum ogólnopolskim kandydaci, startujący z odległych miejsc, nie są jednak całkiem bez szans. Wyborcy mogą wskazać bowiem celebrytę - czyli powszechnie znanego polityka, jak np. w okręgu krakowskim Zbigniew Ziobro czy Jarosław Gowin, ale też sąsiada.
W ten sposób, jak wyjaśniał dr Jarosław Flis, dzięki ogromnemu poparciu w macierzystym powiecie olkuskim z dalszych miejsc weszli w 2007 roku do parlamentu dwaj posłowie - Andrzej Ryszka z PO i Jacek Osuch z PiS. Nie można więc nie doceniać siły lokalnych liderów, a przy tym każdy powiat czy miasto niebędące stolicą danego okręgu wyborczego chce mieć swojego parlamentarzystę.

Sondaże i fotki

Odpowiadając na pytania słuchaczy o sondaże wyborcze, dr Flis stwierdził, że ich wpływ na wyniki nie jest jednoznaczny, gdyż mogą spowodować zarówno mobilizację, jak i demobilizację elektoratu.
- Zauważyłem jedną regułę - że politycy wierzą w sondaże, kiedy są dla nich korzystne. Kiedy są niekorzystne, podważają ich wiarygodność. Jestem przeciwnikiem zakazu sondaży i ciszy wyborczej. Wyborcy nie są dziećmi. Równie dobrze można byłoby zakazać publikowania zdjęć kandydatów. Dlaczego wyborcy mają się kierować czymś tak kompletnie niezwiązanym z jakością rządzenia jak fizjonomia kandydata? Nawet szykowałem taką notkę na na bloga i wyszukałem sobie kilku posłów o fajniejszej fizjonomii, żeby pokazać, że może nie sondaże, ale publikacja zdjęć jest problemem PSL i SLD i że gdyby zdjęć zakazać, mieliby lepsze wyniki - żartował prelegent.
Na pytanie „Nowości” o prognozowaną kolejność kandydatów w pierwszej turze, dr Flis odpowiedział: - Pierwszą dwójkę mogę wskazać w ciemno, a dalsza kolejność nie ma znaczenia. Kampania troszeczkę siadła właśnie z tego powodu, że kolejność się już ustaliła. Wiadomo, że będzie druga tura, że wejdzie do niej Andrzej Duda i że nikt mu realnie nie zagraża, a co do pozostałych, to nic nie wskazuje, żeby przekroczyli poziom 10 procent poparcia. Okazuje się, że pierwsza tura wyborów jest o przysłowiową czapkę gruszek, jest formalnością, a prawdziwe wybory rozpoczną się 11 maja.

Debata dla dwóch

Jarosław Flis skomentował także kandydaturę i kampanię Magdaleny Ogórek: - Muszę powiedzieć, że z najwyższym trudem przychodzi mi odtworzenie ścieżki myślenia, jaka doprowadziła do takiej decyzji. Ja jednak zakładam, że głupota ludzka jest powszechniejsza niż spiski i kiedy mam wątpliwości z czego coś wynika, to w pierwszej kolejności sprawdzam hipotezę głupoty. Czasami komuś się wydaje, że znalazł genialne rozwiązanie, a później wychodzi z tego kompletna porażka.
Socjologa pytano też, czy przed pierwszą turą wyborów powinny się odbywać debaty kandydatów z udziałem prezydenta Komorowskiego.
- Jestem zwolennikiem zdrowego rozsądku, który podpowiada, że główni kandydaci powinni debatować parami. Moje poczucie demokracji by na tym nie ucierpiało i uważam za zupełnie naturalne, że przed pierwszą turą debatują Andrzej Duda z Bronisławem Komorowskim i koniec - odpowiadał dr Jarosław Flis, podkreślając, że nie ma sensu udawać, że w tej akurat sprawie wszyscy kandydaci są równi. Równi są pod względem prawa, czasu antenowego w darmowych programach, ale debaty mogą być przeznaczone dla tych z największym poparciem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska