Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontrabas, Grecja i endorfiny

Jarosław Wadych
Prof. Mirosław Bylicki: - Paweł Szroeder - kolega fizyk, grający w Miniorkiestrze na altówce, dostał od brata bardzo wysłużony kontrabas.
Prof. Mirosław Bylicki: - Paweł Szroeder - kolega fizyk, grający w Miniorkiestrze na altówce, dostał od brata bardzo wysłużony kontrabas. Grzegorz Olkowski
Rozmowa z prof. MIROSŁAWEM BYLICKIM, fizykiem specjalizującym się w fizyce atomowo-molekularnej, obliczeniowej i teoretycznej, prodziekanem Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK.

Pracując naukowo gra Pan też na kontrabasie i śpiewa w Miniorkiestrze, zespole wykonującym bardzo specyficzną muzykę - klezmerską i grecką. Proszę powiedzieć, kiedy zaczęła się Pana muzyczna przygoda?
Urodziłem się „raperem” - jako dziecko w wieku przedszkolnym w ogóle nie słyszałem muzyki i śpiewałem tak, jakbym rapował. Moja mama była zrozpaczona z tego powodu i kiedy szedłem do pierwszej klasy szkoły podstawowej, zapisała mnie na mandolinę. Uczyłem się gry w klasach I-III - wychowawca utworzył spośród uczniów ośmioosobową orkiestrę mandolinową, w której się znalazłem. Wówczas trochę się wykształciłem muzycznie.
W kolejnych latach nadal grał Pan na mandolinie?
W wieku młodzieńczym zmieniłem instrument na gitarę. W tym przypadku byłem samoukiem, a grałem razem z kuzynem. Moje ówczesne niespełnione marzenie to gra na gitarze elektrycznej. Grałem akordami, czasem z „małymi wstawkami gitarowymi” - utwory Bułata Okudżawy, Boba Dylana, Cata Stevensa. Muzykowałem w domu - z wyjątkiem kilkumiesięcznego epizodu w liceum, nie grywałem w kapelach ani na studiach, ani przez wiele kolejnych lat.
Kiedy nauczył się pan grać na kontrabasie?
Był rok 2001, miałem 45 lat, gdy Paweł Szroeder - kolega fizyk, grający w Miniorkiestrze na altówce, dostał od brata bardzo wysłużony kontrabas. Zaproponował mi grę na nim. „Mamy kontrabas, ale brakuje nam człowieka, który by na nim grał - powiedział. - A ty grasz na gitarze, więc i na kontrabasie sobie poradzisz”. No i zacząłem ćwiczyć. Używanie smyczka było dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem. Po sześciu tygodniach moich ćwiczeń pojechaliśmy na warsztaty klezmerskie do Sejn. Byli tam wielcy muzycy - David Krakauer, Stuart Brotman. Nauczyłem się niewiele, bo byłem za słabo przygotowany, ale bardzo nasiąknąłem muzyką klezmerską. Wcześniej w ogóle nie miałem z nią do czynienia - wtedy zacząłem ją czuć.
Miniorkiestra ma w repertuarze także tradycyjne piosenki greckie, które Pan śpiewa...
W 1992 roku pojechałem na dwa lata do Grecji na staż po doktoracie. Grecka muzyka zupełnie mnie zaskoczyła. Okazała się całkowicie inna niż się spodziewałem - różna od muzyki Mikisa Theodorakisa z filmu „Grek Zorba”! Według mojego ówczesnego odczucia była to muzyka turecka. Bardzo jednak mi się spodobała, więc zacząłem jej słuchać. Po pewnym czasie zacząłem rozumieć jak kultury grecka i turecka się przenikały i jak przez wieki były nierozłączne. Po roku zachwyciłem się mocno zakorzenioną w tradycji muzyką Nikosa Papazoglou - teraz śpiewam jedną z jego piosenek.
Czy wyjeżdżając na staż znał Pan język grecki?
Nie. Potrafiłem komunikować się w języku angielskim. Znalazłem się w otoczeniu obcym językowo - doskonałym do nauki języka. Mogłem poprawiać angielski albo nauczyć się greckiego. Stwierdziłem, że w Grecji lepiej uczyć się greckiego niż angielskiego. Miałem do tego bardzo dużo okazji. Zacząłem też podśpiewywać greckie piosenki.
I gdy wszedł Pan do Miniorkiestry, „wszczepił” je Pan do jej repertuaru?
Tak, ale nie od razu. Wykonywaliśmy muzykę klezmerską, a piosenki greckie mieliśmy odłożone na przyszłość, aż w końcu dotarło do nas, że obie tradycje są ze sobą bardzo związane
- ich najważniejsze skale muzyczne są takie same. Potem odkryliśmy, że w repertuarze klezmerów jest wiele utworów pochodzenia greckiego.
Są one trudne w odbiorze...
Mają inną skalę, melodykę i rytmy niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Na przykład w muzyce Prawosławnego Kościoła Greckiego są dźwięki pomiędzy półtonami - i śpiewa się nie tylko ćwierćtony, tam jest prawie continuum. Także w piosenkach czasami pojawiają się ćwierćtony. Niektórzy uważają je za fałsz, a to jest inna kultura, inna skala. Występują rytmy nieparzyste, których w Europie środkowej nie przyswoiliśmy, za wyjątkiem rytmu na trzy. Tam są rytmy na pięć, na siedem, na dziewięć.
Czy aktywność naukowca na muzycznym polu można uznać za rodzaj intelektualnego hobby?
Ta muzyka jest naprawdę ważna w moim życiu! Nie jest intelektualnym hobby, lecz wymaga fizycznego wysiłku - grając i śpiewając można się zmęczyć! Podczas wysiłku fizycznego wyzwalają się endorfiny, dzięki czemu człowiek się lepiej czuje. Muzykowanie daje mi „wielkiego kopa”, powoduje, że „się chce” robić różne rzeczy. To jest naprawdę fajne!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska