Gminny budynek przy ul. Chłopickiego 12 po tragicznym pożarze miał przejść kompleksową przebudowę. Urząd Miasta Torunia zaplanował, że wymieni tu wszelkie instalacje, stolarki, sufity, podłogi, a poza tym osuszy, odgrzybi, wyremontuje wnętrza i elewację. Na koniec zaś zadba o drogi, chodniki, ploty i zieleń wkoło. Zakres prac jest olbrzymi. Plan zakładał remont w 2015 roku i powrót do domu lokatorów.
[break]
Pod koniec 2014 roku magistrat, na drodze naboru ofert, wybrał firmę TS Macieja Stolarczyka z Warszawy jako tę, która do 10 marca tego roku przygotuje projekt przebudowy. Dziewiątego stycznia podpisał z nią umowę.
Dość szybko okazało się, ze będą kłopoty. Jak skarżył się „Nowościom” warszawianin, natrafił po pierwsze na pełną błędów inwentaryzację budynku, przygotowaną na zlecenie Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. Podobnie było z ekspertyzą. - Musiałem dosłownie pruć stropy, by ustalić prawdziwe wymiary - mówił nam w marcu, obiecując jednak, że po terminie, ale skończony projekt urzędnikom odda.
- Nie oddał, choć szliśmy mu na rękę i terminy przesuwaliśmy - zaznacza Marcin Maksim, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów magistratu.
Urzędnicy odstąpili od umowy ze Stolarczykiem i zapowiedzieli wyegzekwowanie od niego kar umownych oraz odszkodowania. Spór najpewniej będzie musiał rozstrzygać sąd, bo przedsiębiorca sam czuje się poszkodowany. Dziś efekt jest taki, że po pół roku od tragicznego pożaru inwestycja jest w punkcie wyjściowym. 27 kwietnia Wydział Inwestycji i Remontów ponownie ogłosił nabór ofert na wykonanie projektu przebudowy domu przy ul. Chłopickiego 12.
- Czy nie korzystniej byłoby szukać jednego wykonawcy dla projektu i realizacji remontu? Może też zamiast prowadzić otwarty nabór ofert, lepiej byłoby skierować zapytania ofertowe do wybranych, sprawdzonych podmiotów? - pytamy Marcina Maksima.
- System „zaprojektuj i wybuduj” sprawdza się w przypadku nowych obiektów. Tutaj mamy do czynienia z istniejącym już budynkiem, wewnątrz którego rzeczywiście nie wiadomo do końca, co się znajduje. Potrzebny jest najpierw projekt - odpowiada dyrektor. - Natomiast rezygnacja z otwartego naboru ofert na rzecz zapytań wąskiego grona oznacza nie tylko brak przejrzystości postępowania, ale i brak konkurencyjności. Zazwyczaj tak wyłonieni wykonawcy są po prostu drożsi.
Marcin Maksim przyznaje, że wykonana na zlecenie ZGM inwentaryzacja zawierała błędy. - Nigdy temu nie przeczyliśmy. Ale wychwycenie tych pomyłek i naniesienie poprawek jest właśnie zadaniem projektanta - twierdzi.
Przypomnijmy, że pożar przy Chłopickiego wybuchł 9 października ub.r. Zginęła w nim para narzeczonych: Dawid i Agata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?