Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczęło się od pepeszy

Jarosław Wadych
Franciszek E. Kazimierski: - Zainteresowałem się bronią będąc uczniem szkoły średniej - Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Warszawie.
Franciszek E. Kazimierski: - Zainteresowałem się bronią będąc uczniem szkoły średniej - Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Warszawie. Sławomir Kowalski
Rozmowa z FRANCISZKIEM E. KAZIMIERSKIM, nadkomisarzem policji w stanie spoczynku, współautorem książki „Krótka broń palna: zagadnienia wybrane”, wydanej przez Wydawnictwo „Dom Organizatora” TNOiK

Wspólnie z Jerzym Nawrotkiem, podpułkownikiem Wojska Polskiego w stanie spoczynku, napisał Pan książkę o krótkiej broni palnej. To obszerna publikacja, licząca 496 stron. Omawia rewolwery i pistolety - ich historię, budowę, rodzaje używanej amunicji. Zawiera wiele szczegółowych informacji. W jakich okolicznościach zainteresował się Pan bronią palną?
Zainteresowałem się bronią będąc uczniem szkoły średniej - Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Warszawie. Miałem tam przysposobienie wojskowe przez 2 lub 3 lata. Pamiętam fantastyczny podręcznik do tego przedmiotu, w którym było omówione działanie karabinu Mosin - jego dwóch wersji, różniących się długością - wzór 43, kaliber 7,62 mm i wzór 1891, ten sam kaliber. W trakcie zajęć można się było zapoznać z pistoletami maszynowymi, zbudowanymi w oparciu o konstrukcję pepeszy, tyle że zamiast stosowanych w niej magazynków bębnowych miały magazynki łukowe. To mnie zaczęło pasjonować.
Czy ta pasja opierała się na teoretycznym poznawaniu broni czy także strzelał Pan z niej?
W szkole strzelaliśmy do tarczy albo małych sylwetek z bardzo udanego karabinka małokalibrowego Radom, wzór prawdopodobnie 1949, kal. 5,6 mm, o masie karabinu bojowego - około 5 kilogramów. Strzelań było niewiele. W IV klasie technikum zacząłem treningi na strzelnicy warszawskiej Legii. Tam strzelałem z karabinku produkcji czechosłowackiej C.Z. BRNO 5 kal. 5,6 mm. Potem była służba w wojsku, gdzie strzelałem z karabinu wzór 1943 kal. 7,62 Mosin i pistoletu maszynowego wzór 1944 kal. 7,62 mm. Jednak i tam - odbywałem służbę w jednostce inżynieryno-budowlanej - strzelań było niezbyt wiele. Po niedługim czasie od przejścia do rezerwy, rozpocząłem służbę w Milicji Obywatelskiej, a następnie w policji, gdzie służyłem do emerytury. Był to, jak wiadomo, ten rodzaj służby, w którym pracownik po przejściu przeszkoleń ma broń osobistą.
I pewnie ta okoliczność sprzyjała pogłębieniu wiedzy o broni...
Moje zainteresowania bronią nie gasły. Do grudnia 1981 roku (do wprowadzenia stanu wojennego) co niedzielę odbywały się zawody strzeleckie na strzelnicy łowieckiej. Zakłady pracy z Torunia, w tym komenda milicji, wystawiały swoje trzyosobowe drużyny - jedną albo dwie. Strzelano z pistoletu Margolin, kaliber 5,6 mm. Nie zawsze ci, którzy byli potencjalnymi zwycięzcami, czyli milicjanci, wygrywali. Przez pewien czas służby byłem sędzią strzeleckim - sędziowałem na stanowisku pistoletowym, czyli nadzorowałem przebieg strzelania i oceniałem przestrzeliny.
Zapewne broń, którą miał Pan na stanie, poznał Pan gruntownie. Gdzie natomiast zapoznał się Pan z innymi jej modelami?
W czasie nauki w Wyższej Szkole Oficerskiej Policji w Szczytnie oglądałem różnego rodzaju broń palną krótką - i rewolwery, i pistolety. Tam miałem w ręku rewolwer wyprodukowany prawdopodobnie dla męskich członków rodziny ostatniego cara Rosji. Charakteryzował się tym, że był pozłacany. Były i inne ciekawe egzemplarze broni.
W książce „Krótka broń palna: zagadnienia wybrane” można znaleźć między innymi opisy broni polskiej. Jest wiele zdjęć pistoletów i rewolwerów Pana autorstwa...
Opisujemy broń wyprodukowaną w fabryce broni w Radomiu, która była pierwszą polską państwową wytwórnią broni, zbudowaną od podstaw w okresie międzywojennym. Produkowano w niej i karabiny, i rewolwery, i pistolety, między innymi Visa - pistolet skonstruowany przez Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego, od których nazwisk utworzono jego nazwę (zamieniając literę „w” na „v”. Zdjęć jest ponad 130. Część z nich zrobiłem jeszcze podczas pracy w policji, część w toruńskim Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia.
Czy po przejściu na emeryturę posiada Pan broń?
Nie. Sport strzelecki wymaga odpowiedniego przeszkolenia, odpowiedniej broni i miejsca, w którym można tę broń trzymać. Musi być ona odpowiednio zabezpieczona, by nie dostała się w niepowołane ręce. Trzeba sobie zdawać sprawę, że nie jest czymś, co pokazuje się u cioci na imieninach.
Zapewne jednak czasem miewa Pan kontakt z bronią?
Mam kontakt z bronią, kiedy pojadę z synem do Kwidzyna, gdzie prężnie działa klub strzelecki. Wiele osób, które tam przyjeżdżają na zawody, ma wspaniałe wyposażenie. Tam oglądałem dwa piękne egzemplarze Visa, których właściciel nie strzela z nich, tylko je pokazuje. Strzelałem z pistoletu Colta kal. 0.45 ACP wyprodukowanego w Finlandii w czasie II wojny światowej w liczbie 800 egzemplarzy dla armii niemieckiej. Miał niemiecką „gapę” nabitą na zamku. Bardzo dobrze się z niego strzelało, mimo dużego kalibru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska