Historię Szczęściarza, bo takie imię dostał od swoich wybawców, opisaliśmy w „Nowościach” 25 lutego. Przypomnijmy, że kocurka dopadły rozwścieczone psy, które niemal go nie zabiły. Nim to się stało mieszkał w okolicach targowiska przy Szosie Chełmińskiej. Był pod opieką jednej z pań, które w tym rejonie dokarmiają środowiskowe zwierzęta. Kiedy ta nie widziała go przez kolejne dni, zaczęła się niepokoić. W końcu znalazła Szczęściarza w kocim domku, gdzie skrył się, żeby umrzeć.
[break]
- To co przeszło to zwierzę aż ciężko sobie wyobrazić. Jego ciało było zmaltretowane, poszarpane, a rany zainfekowane. Weterynarze z kliniki przy ul. Kościuszki naprawdę robili cuda, by uratować jego życie – opowiada Ewa Włodkowska z Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt, które od początku zajmowało się Szczęściarzem.
Jego historia poruszyła wiele osób, które nie szczędziły grosza na kosztowne leczenie zwierzęcia. Dziś kocurek w niczym nie przypomina kupki nieszczęścia, którą był 3 miesiące temu.
- Dziękujemy wszystkim, którzy pomogli Szczęściarzowi. Jego leczenie kosztowało w sumie 2 tys. zł, które ofiarowali mieszkańcy Torunia. To piękny gest, dla nas pracujących bez żadnego wynagrodzenia budujący – dodaje Ewa Włodkowska.
Szczęściarz zamieszkał na stałe u jednej z działaczek TTOPZ. Zniknęły jego lęki i nieufność wobec ludzi. W nowym domu zaprzyjaźnił się z kotką Kasandrą.
Warto też przypomnieć historię Miśka, psa z Górska. O jego dramacie pisaliśmy w połowie grudnia. Z pomocą przyszło mu TTOPZ zaalarmowane przez kobietę mieszkająca w okolicy. Ta nie mogła już patrzeć na zaniedbanego psa i słuchać jego wycia. A Misiek miał powody żeby się skarżyć. Uwiązano go na zaoranym polu, na półmetrowym łańcuchu. Za schronienie służyła mu metalowa beczka. Jego właścicielka, starsza pani, przypominała sobie o czworonogu raz na kilka dni. Przynosiła mu wówczas spleśniały chleb i brudną wodę. Zwierzę w asyście policji zabrali inspektorzy TTOPZ i tymczasowo umieścili w toruńskim schronisku. Wynędzniałego psiaka na zdjęciach w „Nowościach” zobaczyła Halina Patyk.
- Od razu zrozumiałam, że musi być mój. Odebrałam go ze schroniska na początku stycznia i od razu poczułam. jak jest mi wdzięczny. Szybko przyzwyczaił się do nowego domu i do mnie, ma nawet swoje miejsce na kanapie – opowiada pani Halina.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?