Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trafiają tu pacjenci, którym gdzie indziej nie dawano szans

Mariola Lorenczewska
Mariola Lorenczewska
W zakładzie Fundacji Światło przy ul. Grunwaldzkiej 64 w Toruniu wybudziło się już 36 pacjentów
W zakładzie Fundacji Światło przy ul. Grunwaldzkiej 64 w Toruniu wybudziło się już 36 pacjentów Jacek Smarz
19-letnia Bernadeta trafiła do Torunia z Katowic. Jej najbliżsi wierzą, że wybudzi się ze śpiączki. Takich chorych jest więcej. W kolejce czeka 46 osób.

- Przyjechaliśmy tu po pomoc. Wierzymy, że ją dostaniemy. Mamy taką nadzieję - nie kryje Irena Kuczyńska, mama 19-letniej Bernadety z Katowic, pacjentki Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Fundacji Światło w Toruniu.
[break]
Od momentu przyjazdu do Torunia cały czas pani Irena jest blisko swojej córki, najmłodszej z jej trojga dzieci. Po 30 latach zrezygnowała z pracy w urzędzie miasta w Katowicach. Inaczej się nie dało, chociaż pracę lubiła.

Szyła i malowała

Bernadeta, to bardzo ładna, drobna dziewczyna. Choruje od szóstego roku życia na autoimmunologiczne zapalenie wątroby (przewlekła choroba miąższu wątroby, w której organizm atakuje własne komórki). Mimo tak poważnego schorzenia chodziła normalnie do szkoły. Po gimnazjum wybrała zawodową cukierniczą. Miała wiele talentów. Oprócz wspaniałych wypieków potrafiła pięknie malować, miała też zdolności do szycia. Ostatnio uszyła sobie welurową torebkę. Chciała taką samą uszyć dla siostry. Nie zdążyła.
- Wszystko, co najgorsze, zaczęło się u Bernadety od choroby Leśniowskiego-Krohna, która ją dopadła w styczniu zeszłego roku. Córka została podleczona, wróciła do szkoły. Krótko potem, z powodu braku odporności złapała jakąś bakterię żywnościową. Ze szkoły przyszła z bardzo wysoką gorączką. Trafiła do szpitala. Dwa razy była na oddziale intensywnej terapii medycznej. W międzyczasie osiągnęła pełnoletność. Zapadła w śpiączkę na neurologii po drugim pobycie na intensywnej terapii w szpitalu w Katowicach.
Bernadeta jest w stanie apalicznym. Pani Irena określa jej stan jako półśpiączkę. Leży. Jest żywiona pozajelitowo. Lekarze w Katowicach nie dawali jej najmniejszych szans na wyzdrowienie. Tu traktuje się pacjenta w jej stanie zupełnie inaczej.

Uwierzyli, że wyleczą

- Benia, według lekarzy w Katowicach, miała nie żyć, ale przecież żyje - mówi z naciskiem pani Irena. - W Toruniu najpierw przebywała w szpitalu zakaźnym, gdzie walczyli z bakterią. Niskie ukłony dla lekarzy. Uwierzyli, że ją wyleczą.
Od niespełna miesiąca jest w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji Światło. - Ona wróci do mnie. Ona musi wrócić. To jest moja druga połowa - powtarza pani Irena. - Jestem cały czas przy niej. Widzę, że jej się poprawia. Czasami jest smutna. Wiem jedno, że jak byśmy przyjechały tydzień później do Torunia, to Beni już by nie było. Była wyjałowiona. Teraz przede wszystkim musi nabrać sił do dalszej walki.
W ZOL Fundacji Światło w Toruniu przebywa aktualnie 43 pacjentów, a 46 osób czeka w kolejce. - Trzy tygodnie temu oczekujących było ponad 70, ale zawiadomiliśmy 30 osób, że nie zostaną przyjęte. Możemy przyjmować tylko osoby będące w stanie apalicznym do trzech lat - tłumaczy Janina Mirończuk, prezes Fundacji Światło. - My i wybudzamy, i zajmujemy się opieką długoterminową.

36 już się wybudziło

Od początku działalności Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego Fundacji Światło przy ul. Grunwaldzkiej 64 w Toruniu wybudziło się 36 pacjentów. Bliski wybudzenia jest kolejny pacjent.
Jakie są kryteria przyjęcia chorych? Przyjmowane są młode osoby po wypadku komunikacyjnym, w okresie jednego roku od zdarzenia, z punktacją 0 w skali Barthel. Poza tym - młode osoby po innych zdarzeniach, w okresie roku od zajścia z taką samą punktacją jak wyżej. Oprócz tego - chorzy z 0 punktami w skali Barthel - po innych schorzeniach, takich jak podtopienia, zawały, udary, zatrucia - do trzech lat od zajścia, po którym chory zapadł w śpiączkę.
Pierwszeństwo mają osoby będące mieszkańcami Torunia, spełniające warunki stanu apalicznego i mające punktację 0 w skali Barthel.
- Każdy pacjent to inna, dramatyczna historia. Nigdy też nie wiadomo, co go wybudzi - podkreśla Janina Mirończuk. - W Holandii czy Niemczech pacjent w śpiączce, przez sześć miesięcy po zdarzeniu, jest poddawany obowiązkowej rehabilitacji. W Polsce nie ma obowiązku i chorzy trafiają do różnych zakładów. Jak trafią do nas, to mają po prostu szczęście, bo zapewniamy wielobodźcową rehabilitację i stymulację.
Osiągnięcia w wybudzaniu nie biorą się z niczego. To zasługa fachowego personelu i sprawdzonych, nowoczesnych metod. Osoby wybudzone od nowa uczą się komunikować, mówić, poruszać. Ćwiczą odruchy połykania, ssania, gryzienia. Przypominają sobie alfabet, tabliczkę mnożenia...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska