Przypomnijmy: Paul Cameron głosi poglądy na temat homoseksualizmu, które jednym podobają się bardzo, ale dla wielu innych - w tym dla aktywistów z Pracowni Różnorodności - są nienawistne, szkodliwe społecznie i stanowią kliniczny przykład homofobii.
W swych publikacjach i listach do uczelni Pracownia przedstawiła Camerona jako „pseudonaukowca” i „naukowego hochsztaplera”. Paul Cameron uznał, że to karygodne kwestionowanie jego reputacji zawodowej, wskazywał, że posiada stopień naukowy, publikuje w prasie naukowej, działa w naukowych stowarzyszeniach i wniósł sprawę do sądu z korzystnym dla siebie finałem. Przynajmniej na razie, bo wyrok nie jest prawomocny.
W uzasadnieniu sąd stwierdził - cytuję za „Gazetą
Wyborczą” - że „nazwanie osoby ze stopniem naukowym doktora pseudonaukowcem tylko dlatego, że w swojej pracy dochodzi do odmiennych wniosków jest nieuprawnione”.
[
Ucieszył mnie ten wyrok nie dlatego, że Cameron jest dla mnie jakąś wyrocznią, bo nie jest; że jego opinie trafiają mi do przekonania, bo nie trafiają. A już na pewno nie dlatego, że dobrze bym się czuł w chórze jego ultrapatriotycznych obrońców, którzy w dniu rozpoczęcia procesu demonstrowali poparcie dla autora pozwu. I nawet nie dlatego, że mam na pieńku z Pracownią Różnorodności. Pięć lat temu, gdy po liście protestacyjnym Pracowni do ówczesnego rektora UMK odwołane zostało spotkanie z Cameronem na uczelni, pisałem, że stało się coś złego, bo uniwersytet powinien gwarantować wolność głoszenia choćby i kontrowersyjnych poglądów, że zawsze lepiej jest dyskutować i walczyć na argumenty niż zakazywać. I że chodzi tu - przepraszam za patos - o fundamentalną dla demokracji zasadę, że nie wolno nikomu odbierać prawa do głoszenia poglądów, nawet jeśli najgłębiej się z nimi nie zgadzamy. Stowarzyszenie odpowiedziało wtedy obszerną polemiką, świadczącą tylko o tym, że jej autorzy niczego nie zrozumieli. Cieszę się z tego wyroku, bo mam cichą nadzieję, że przynajmniej dla sympatycznych działaczy z PR będzie to czerwone, alarmowe światełko. Lobbujcie na rzecz swego środowiska, zabiegajcie o prawa mniejszości, działajcie w jej interesie, ale drogie Panie i drodzy Panowie - grajcie fair.
[
Nie ma zmiłuj, przez najbliższe lata nie uciekniemy choćby od debaty o małżeństwach homoseksualnych. Polska nigdy nie będzie Holandią, ale nie będzie też Iranem, nie ma co się łudzić, że przemiany obyczajowe nas ominą. Trzeba będzie rozmawiać i trzeba będzie znaleźć jakiś kompromis. Póki jednak w każdym postulacie środowiska LGBT widzieć się będzie jedynie podstęp „homolobby”, a z drugiej strony, każda wątpliwość będzie zakrzykiwana zarzutem „homofobii”, szanse na ten kompromis będą znikome.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?