Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Podzielili się plackiem

Piotr Bednarczyk
Dariusz Bloch
Masz babo placek! Zwycięstwo i bonus w meczu z Falubazem wobec ogromnego pecha rywali żużlowcy KS-u Toruń mieli podane jak na tacy, ale... tym plackiem postanowili się podzielić. I oddali jeden punkt rywalom.

Nie zamierzam tu umniejszać wyczynu, jaki osiągnęli goście (a właściwie Piotr Protasiewicz i junior Krystian Pieszczek, którzy w końcówce meczu byli nie do pokonania), ale też i nie można nie zauważyć tego, że sami torunianie pokpili sprawę. Zwłaszcza że przecież wygrywali już różnicą 12 punktów, a do pełni szczęścia wystarczyłoby im pięciopunktowe zwycięstwo.
* * *
Rozmawiałem z wieloma kibicami po tym spotkaniu i każdy był zdegustowany. Niby było zwycięstwo, ale jakoś nikt się nie cieszył. A do tego wszyscy wyrazili obawę o to, jak będzie w meczach z rozpędzoną Stalą Gorzów i Unią Leszno, które - prawdopodobnie - przyjadą na Motoarenę w pełnych składach. Martwi to, że nasz tor nie jest wielkim atutem. Torunianie pogubili się w Tarnowie i Wrocławiu, bo nie potrafili odpowiednio „odczytać” tamtejszych nawierzchni. U nas goście czują się niemal jak u siebie. Poza meczem z grudziądzanami, dla których wyjazdy są koszmarami, torunianie męczyli się w tym roku w każdym ze spotkań. I właśnie chyba doprowadzenie do tego, by nasz tor stał się naszym atutem, jest w tej chwili priorytetowym zadaniem dla KS-u. Liczenie na to, że wróci Darcy Ward i załatwi sprawę jest bowiem nic nie warte. Po pierwsze - nie wiadomo, w jakiej będzie formie po takiej przerwie. Po drugie - nie pojedzie on za Kacpra Gomólskiego czy Oskara Fajfera, a jedynie za któregoś z obcokrajowców. Żeby drużyna to odczuła, musiałby chyba zdobywać za każdym razem blisko kompletu punktów. Aczkolwiek Ward może się przydać jako ten zawodnik, który będzie wygrywał indywidualnie wyścigi, bo pod tym względem wygląda to w Toruniu słabo. Ostatnio nie było się komu „postawić” Protasiewiczowi i Pieszczkowi.
* * *
Podczas meczu z Falubazem doszło do kuriozalnej sytuacji. Niemal w tym samym momencie doszło do upadku prowadzącego Krystiana Pieszczka i będącego na czwartym miejscu Chrisa Holdera. Powtórki telewizyjne pokazały, że Australijczyk upadł dosłownie o ułamek sekundy później. Sędzia wykluczył obu zawodników, czym rozwścieczył Holdera. Prawdę mówiąc im więcej razy oglądam tę sytuację, tym bardziej nie wiem, czy decyzja była słuszna. Bo jeśli Australijczyk specjalnie zaliczył uślizg, bo widział, że z przodu dzieje się coś niedobrego, to znaczy, że ma chyba refleks jakiegoś nadczłowieka. Ale jak było naprawdę, zapewne wie tylko on sam.
* * *
We wtorkowy wieczór po upadku Pawła Przedpełskiego w meczu ligi szwedzkiej na chwilę zrobiło się naprawdę groźnie. To kluczowy zawodnik w talii menedżera Jacka Gajewskiego, praktycznie nie do zastąpienia. Na szczęście ze szpitala napłynęły w miarę optymistyczne wieści. Paweł „tylko” złamał obojczyk. Dla nas, zwykłych śmiertelników, pewnie oznaczałoby to kilka tygodni gipsu i wyłączenia z zawodowego życia, dla żużlowca ten okres jest dużo krótszy. Wpadnie w ręce świetnego chirurga Damiana Janiszewskiego, który niejednego zawodnika stawiał na nogi w ekspresowym tempie i będzie gotowy do startu już w najbliższym meczu, 19 lipca ze Stalą Gorzów. A to spotkanie będzie dla KS-u bardzo ważne. Wygrana da niemal pewny awans do play off. Szkoda tylko, że doszło do sytuacji, w której cały zespół jest tak uzależniony od jednego juniora. Ale nic już w tej chwili wymyślić się nie da. Oskar Fajfer nagle raczej nie dozna olśnienia i nie zacznie punktować jak niezły senior. A reszta młodzieżowców? Kiedyś Toruń słynął z pracy z adeptami, teraz, jak spojrzeć na ich wyniki w różnych rozgrywkach dla juniorów, nawet nie ma się co łudzić. Jest słabo i jakichś optymistycznych widoków na szybką zmianę nie widać.
* * *
Dość długo było cicho w obozie koszykarek, aż w końcu w tym tygodniu poznaliśmy nazwisko nowego szkoleniowca Energi. Został nim Białorusin Anatolij Bujalski. 55-latek ma na koncie kilka cennych sukcesów. Z kadrą swojego kraju był czwarty na ostatnim Eurobaskecie, a w 1997 roku zajął na nim nawet trzecie miejsce. Awansował też do igrzysk w Pekinie. Polska nie jest mu obca, bo pracował już w Olsztynie, Wrocławiu i Chełmie. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć mu sukcesów w Toruniu!
* * *
Co chwilę nowe informacje docierały do nas z obozu siatkarek Budowlanych. W tej chwili nawet nie wiadomo, w której lidze zagrają, czy będzie to Orlen Liga, czy jej zaplecze, ale drużyna jest już skompletowana. Podobno nawet dość silna. Taka, by poradziła sobie w gronie najlepszych. Oj, dawno naszych siatkarek w ekstraklasie nie było. Młodsi kibice zapewne tego nawet nie pamiętają. To, czy do niej wrócą, rozstrzygnie się w ciągu najbliższych godzin. Jeśli decyzja będzie pozytywna, nową halę przy ulicy Bema czekają ciężkie czasy. Ciekaw jestem, jak zostaną pogodzone koszykarki, siatkarki, koszykarze, pingpongiści, lekkoatleci i cała reszta. Grafik przecież z gumy nie jest. W najkorzystniejszej sytuacji „lokalowej” są (oprócz, oczywiście, żużlowców KS-u) hokeiści Nesty, którzy również wybierają się do ekstraklasy. Oni mają swój Tor-Tor i im raczej nie zagraża konflikt z „okienkami” do treningów i meczów. Pytanie tylko, czy będą potrafili to wykorzystać? Na razie z mozołem kompletują skład. I szukają pieniędzy na opłacenie 100 tysięcy złotych w ratach za start w ekstraklasie.
* * *
Laskarze Pomorzanina dostali za wicemistrzostwo Polski z rąk władz miasta nagrodę 40 tysięcy złotych. Wiem, że darowanemu koniowi raczej nie wypada zaglądać w zęby, ale rozumiem ich rozgoryczenie. Bo jak się porówna wysokość ich nagrody z tym, co dostają inni, to można się wkurzyć. Mogli na przykład przeczytać w oficjalnych materiałach Urzędu Miasta Torunia, że ich koledzy hokeiści, tylko lodowi z Nesty, tu cytat: „za udział w rozgrywkach fazy play-off w sezonie rozgrywkowym 2014/2015 I ligi” otrzymali 60 tysięcy. Czyli półtora raza tyle. Krótko mówiąc - jedni dostali za to, że nie awansowali do ekstraklasy (a powinni) 60, a drudzy za wicemistrzostwo kraju 40. I nie chcę się tu czepiać Nesty, niech ma i więcej. Ale żal mi laskarzy, którzy od lat, mam wrażenie, są traktowani jak piąte koło u wozu. A chodzi o drużynę, która w ostatnich latach dostarcza miastu najwięcej medali w ligowych rozgrywkach drużynowych. Znam argumenty miasta - że hokej na trawie nie jest za bardzo popularny w naszym kraju, że mało drużyn... No, ale zadajmy sobie pytanie - a hokej lodowy to w Polsce kwitnie? Też drużyn jak na lekarstwo, popularność nie jakaś oszałamiająca, a do tego jedni zdobyli medal mistrzostw Polski, drudzy nawet nie grali w ekstraklasie. Uczciwie przyznaję, że system stypendialny, jaki mamy w Toruniu, jest wzorcowy i sportowcy, działacze z innych miast mogą nam tylko pozazdrościć. Nawiasem mówiąc, jest to chyba dość duży argument w rozmowach kontraktowych, bo pieniądze z miasta są pewne i płacone na czas. Ale z tym podziałem nagród za osiągnięcia trochę bym polemizował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska