Zaczęło się w 2013 roku. Wtedy wykonała pierwszy telefon do Energi alarmując, że wierzba niebezpiecznie ociera się podczas wiatru o linie energetyczne. Kazano jej napisać pismo. Napisała. Na reakcję czekała pół roku.
- Przyjechali w maju 2014 roku, sporządzili dokumentację fotograficzną. Zapadła decyzja: „Trzeba podciąć, bo szkoda wycinać” - opowiada.
Drzewo zostało. Dziś - jej zdaniem - znów stwarza zagrożenie. [break]
- Tym razem zadzwoniłam do straży pożarnej. Gdy usłyszeli, że chodzi o linie elektryczne, znów skierowali do Energi, gdzie twierdzą, że nic nie mogą więcej zrobić - mówi. - Przy silnym wietrze wiatr bezustannie buja gałęziami o przewody. Wierzba rośnie na działce dzierżawionej od Urzędu Miasta. Tam też zadzwoniłam. Powiedzieli, że drzewo muszę usunąć we własnym zakresie.
- Czytelniczka może wystąpić do nas z wnioskiem o usunięcie drzewa, jeśli tylko zagraża ono bezpieczeństwu - mówi Szczepan Burak, dyrektor Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta. - W tym przypadku można to umotywować wcześniejszymi podcięciami, które nie spełniły swojej roli. Zawsze jestem jednak ostrożny w takich przypadkach, ponieważ nie sądzę, aby pracownicy zakładu energetycznego pozwolili na to, aby drzewo zerwało im linię energetyczną. Właściciel sam powinien dbać o drzewa rosnące na użytkowanym terenie. Skoro Czytelniczka użytkuje ten grunt, to na niej spoczywają koszty ewentualnego ścięcia tego drzewa. Warto zajrzeć do umowy zawartej z Wydziałem Gospodarki Nieruchomościami, w której zawsze wpisywane są ustalenia przekazania ziemi - z prawami, ale też i z obowiązkami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?