Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczył w Powstaniu Warszawskim ramię w ramię z Polakami

Paweł Bukowski
W 1995 roku Signalman Edward Walter Smith został uhonorowany Krzyżem Powstańczym
W 1995 roku Signalman Edward Walter Smith został uhonorowany Krzyżem Powstańczym Nadesłane
- Dawniej przypuszczałem, że najlepszymi żołnierzami świata są Australijczycy; dziś zdanie zmieniłem, są nimi Polacy. Te słowa wypowiedział Signalman Edward Walter Smith, Australijczyk i pierwszy obcokrajowiec odznaczony Krzyżem Powstańczym za udział w Powstaniu Warszawskim. Był jeńcem Stalagu XXA w Toruniu.

[break]
W chłodny poranek 1941 r. kolumna żołnierzy maszerowała z Dworca Głównego w kierunku Fortu XV. Po dwunastu dniach podróży transport jeńców dotarł z Krety do Torunia. Wśród nich Signalman Walter Edward Smith, dla którego Toruń był kolejnym przystankiem po trzeciej ucieczce z obozu jenieckiego w Grecji.
Kiedy przekroczyli stalowe wrota, ich oczom ukazały się mury ponurej twierdzy otoczonej drutem kolczastym. Nie byli tu pierwszymi „gośćmi”. Po moście przerzuconym nad fosą i placu snuli się już żołnierze, którzy z zainteresowaniem przyglądali się nowym towarzyszom niedoli. „Witajcie w gościnie u Hitlera”, rzucili z przekąsem angielscy oficerowie przechodzący właśnie obok.
Obozowa codzienność rządziła się swoimi prawami, każdego dnia rozpoczynał ją poranny apel i liczenie jeńców. Następnie zaprawa, śniadanie, praca. Z grupy jeńców tylko oficerowie nie pracowali. Pozostali żołnierze wychodzili z fortu w tzw. komandach roboczych. Byli zatrudniani na wsiach oraz w mieście przy budowach i remontach.
Pracujący na wsiach opowiadali o lepszym jedzeniu i warunkach. Niedziele i święta były wolne. Ten czas najczęściej poświęcali na koncerty, obozowy teatr i zawody sportowe. Dzięki paczkom z Czerwonego Krzyża otrzymywali czekoladę, korespondencję, książki, papierosy i sprzęt sportowy. I choć wiele z jenieckich wspomnień kreuje dość sielankowy obraz niewoli, to jednak we wspomnieniach Waltera Smitha odnajdziemy także tragiczne wydarzenia ze Stalagu XXA.
- Przekonałem się, kim dla Niemca był Polak: pewnego dnia z polsko-angielskiej grupy, w której się znajdowałem, żołnierz niemiecki wyprowadził pięciu Polaków. Po chwili rozstrzelano ich bez najmniejszego powodu.

Najlepsi żołnierze

Signalman Smith próbował uciekać z Torunia trzykrotnie. Kiedy tylko nadszedł czas przygotowań do zimy, został wzięty do pracy na farmie w okolicach Brodnicy. Pracował jako kucharz. Leniwi strażnicy, słabe zabezpieczenia, przychylność okolicznej ludności stworzyły niemal idealne warunki do ucieczki. Pierwszy uciekł jego kolega Paddy, który wiedział, że Edward jest na pobliskiej farmie. Dołączył do niego i następnie uciekli razem idąc piechotą(!) na dworzec kolejowy w Toruniu. Dzięki pomocy Polek otrzymali dokumenty i cywilne ciuchy. Dostali także bilety na pociąg do Warszawy. Obaj wiedzieli, że tylko stamtąd mogą szukać bezpiecznej drogi do domu.
Podróż nie była łatwa, o tej porze pociągi były wypełnione po brzegi. Przez cały czas istniało zagrożenie, że zwrócą na siebie uwagę. Wszystko szło dobrze, dopóki nie dojechali do Modlina. Tam na dworcu wybiegło blisko 10 niemieckich żołnierzy, który zaczęli przeszukiwać pociąg. Edward i Paddy dyskretnie zabrali swoje bagaże i wstali. Edward opuszczając wagon zaczął machać do pasażerów, którzy w nim zostali. Zrobił tak, żeby odwrócić uwagę Niemców i nie dać po sobie poznać strachu. Kiedy niebezpieczeństwo minęło, rozejrzał się, ale Paddy'ego już przy nim nie było. Później dowiedział się, że schwytali go Niemcy zaraz po rozpoczęciu przeszukania wagonu.
Droga z Modlina do Warszawy była jakimś szaleństwem. Najpierw nocował u dobrych ludzi, później nocami maszerował wzdłuż linii kolejowej, aż zupełnie przypadkowo poznał Polaka siłą wcielonego do Wehrmachtu, a ten pomógł mu odnaleźć się w stolicy. Armia Krajowa zorganizowała mu „metę” na Starym Mieście. Tam opiekowała się nim rodzina mówiąca po angielsku. Poznał kilku Anglików, Australijczyka i Francuza, którzy również zbiegli z niewoli.
Armia Krajowa przygotowywała przerzut jeńców do Anglii. Mijały miesiące, aż nastał 1 sierpnia 1944 r. Mimo wcześniejszych ostrzeżeń nie chciał opuścić Warszawy. Początek walk powstańczych zastał go na pl. Żelaznej Bramy. Widział, jak dwóch 14-16-letnich chłopców ostrzelało ciężarówkę pełną niemieckiej żandarmerii. Walczył w rejonie śródmieścia. Brał udział w zdobywaniu niemieckiego obozu więziennego na zachodnim brzegu Wisły. W wywiadzie dla powstańczej gazety, mówił o waleczności Polaków.
- W Anglii na pewno nie znajdzie się 12-letni chłopiec, który byłby odznaczony Krzyżem Walecznych. To jest możliwe tylko w Polsce. Dawniej przypuszczałem, że najlepszymi żołnierzami świata są Australijczycy; dziś zdanie zmieniłem, są nimi Polacy.

Bohaterowie są w Warszawie

Wspominał, jak bezwzględnie Niemcy rozprawiali się z ludnością cywilną i strzelali do sanitariuszy. Obsługując radiostację raportował do aliantów o większe i nieustające wsparcie dla walczącej Warszawy. Kazał także przekazać rodzinie poprzez rząd w Londynie, że jest zdrowy i żyje. Po upadku powstania wydostał się z miasta i uciekł do Krakowa.
W Krakowie spotkał księdza, który poradził mu, aby niezwłocznie się ujawnił, bowiem rzuca się w oczy, a po powstaniu Niemcy jeszcze czujniej obserwowali osoby podejrzewane o działalność konspiracyjną. Posłuchał i niedługo po tym podszedł do patrolu niemieckiego pytając po angielsku, z kim może porozmawiać, bo się zgubił. Został pobity, ale przeżył. Gestapo odesłało go do Stalagu 344, a księdzem, którego wtedy posłuchał, był Karol Wojtyła.

W szeregu zasłużonych

Signalman Walter Edward Smith szczęśliwie wrócił do Sydney. Dopiero w późnych latach 50-tych zdecydował się opowiedzieć o swojej historii najbliższym, którzy z trudem uwierzyli w wojenne opowieści krewniaka. Z pewnością dzień 15 października 1995 r. był dla niego wyjątkowy. Do portu w Sydney zawinął okręt pod biało-czerwoną banderą. Na pokładzie ORP „Iskra” ambasador RP w Australii dr Agnieszka Morawińska w imieniu Prezydenta RP odznaczyła australijskich weteranów walczących ramię w ramię z Polakami. W szeregu dziewięciu zasłużonych stanął również Signalman Walter Edward Smith. Mimo wyróżnienia, jakie go spotkało, niechętnie wracał do powstańczych wspomnień. Z żalem wracał to tego smutnego czasu mówiąc: - Nie jestem bohaterem, oni wszyscy są tam w Warszawie. Prawie 200 tysięcy zabitych w dwa miesiące.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska