Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poważna porażka ks. Charamsy

Paulina Błaszkiewicz
Paulina Błaszkiewicz
Adam Zakrzewski
Rozmowa z dr. Pawłem Załęckim, socjologiem religii z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

[break]
Od kilku dni toczy się w Polsce dyskusja, dotycząca wystąpienia księdza Krzysztofa Charamsy, który ujawnił swoją orientację homoseksualną. To dowód na to, że...
Po raz kolejny widzimy, że środowisko kapłańskie bardzo często jest za słabe lub niechętne wewnętrznym zmianom. To w jakimś sensie kolejny dowód na spotykaną dwulicowość, zdwojoną świadomość niektórych kapłanów i zakłamanie związane z przybieraniem różnych masek w różnych okolicznościach.

Dla sporej części aktywnych wiernych Kościoła rzymskokatolickiego sytuacja ta jest niesmaczna, nieodpowiedzialna, być może szokująca. Dla osób w tym Kościele, poszukujących trwałego miejsca czy też po prostu niepewnych stabilności wiary, jest zniechęcająca, dewastująca w jakiejś części zaufanie do kapłaństwa.

To też w jakimś sensie poważna porażka duchowości religijnej tego konkretnego kapłana, bo dojrzały duchowny powinien być w stanie zapanować nad swoją seksualnością w dłuższym okresie czasu.
Po słynnym wystąpieniu ks. Charamsy pojawiły się opinie, że Kościół to zakłamana instytucja. Jak Pan to ocenia?
Trochę inaczej na to patrzę. Postrzeganie tego rodzaju sytuacji, do którego docieramy choćby przez diagnozowanie tzw. opinii publicznej, współcześnie jest już inne i sporo się różni od tego, z którym mieliśmy do czynienia dwadzieścia czy więcej lat temu.

Zewnętrzne przejawy różnorodnych, zwykle ukrywanych, zjawisk i procesów, zachodzących w środowisku kapłanów, dla mnie, jako obserwatora, nie jest niczym nowym. W różnego rodzaju diagnozach tego zjawiska w krajach cywilizacji zachodniej wskazuje się mniej więcej na to, że około 40 procent duchownych deklaruje skłonności homoseksualne. Nie są jednakże znane mi badania, które pokazywałyby nam, ilu mamy rzeczywiście czynnych homoseksualistów wśród kapłanów.

Przecież tylko część z nich podejmuje tego rodzaju praktyki, a już na pewno znacznie rzadziej dochodzi do publicznych deklaracji tego rodzaju aktywności i to niemal o charakterze apologetycznym. Co ciekawe, przyznanie się przez osobę duchowną do tego, że jest się aktywnym homoseksualistą nie jest równoznaczne ze złamaniem celibatu klasycznie rozumianego.
Jak to?
Celibat jako termin ma dwa znaczenia. Formalnie rzecz ujmując „jednorazowy skok w bok” zdaje się dużo mniejszym przewinieniem niż bycie w długotrwałym związku. Deklaracja kapłana, że jest aktywny seksualnie jest dowodem na to, że żyje w zakłamaniu.
Myśli Pan, że Kościół wyciągnie wobec księdza Charamsy konsekwencje, czy raczej po raz kolejny sprawa zostanie zamieciona pod dywan?
Pewne rzeczy wydarzą się szybko. Już dziś wiemy, że ksiądz Charamsa nie będzie mógł nadal wykonywać swoich zadań w Kongregacji Nauki Wiary i na papieskich uniwersytetach, czyli nie będzie mógł nauczać, ale nadal będzie księdzem.

Nawet gdyby go ekskomunikowano (na razie nie są znane ku temu jeszcze wystarczające przesłanki) lub gdyby otrzymał zakaz sprawowania funkcji kapłańskich, to mimo wszystko trzeba pamiętać, że Kościół, z którego się wywodzi, uznaje, że sakrament święceń kapłańskich jest niezniszczalny i to bez względu na osobę która owo znamię sakramentalne otrzymała.

Ewentualne dalsze decyzje zapadną po dość długim czasie. Być może o niektórych z nich się oficjalnie nie dowiemy.
Mam wrażenie, że ksiądz Charamsa bardzo chce zostać celebrytą...
Zgadzam się, że ujawnienie przez niego sprawy i sposób jej nagłośnienia wskazuje na swoistego rodzaju ciekawą i sprytną akcję medialną. „Choroba celebrycka” dotyka w mniejszym lub większym stopniu wszystkich środowisk. Pojawia się zwykle w tego typu sytuacjach pytanie np. o to, czy owa duża rozpoznawalność jest celem samym w sobie, czy może jest to środek do czegoś zupełnie innego. Do budowania krytycyzmu czy niechęci wobec Kościoła? Do usprawiedliwiania trwającej od wielu lat sytuacji osobistej?

Nie sądzę generalnie, by sprawa z księdzem Charamsą coś zmieniła. Wydaje mi się, że musiałoby wydarzyć coś o wiele bardziej spektakularnego. Proszę sobie przypomnieć, co się działo wokół abp. Juliusz Paetza czy abp. Józefa Wesołowskiego. Musiałoby być wśród duchownych więcej takich osób jak arcybiskup Józef Życiński, który zmagał się z negatywnymi zjawiskami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska