Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Któż nie kocha demokracji?

Redakcja
To ciekawe, jak wiele zmieniło się po zamachach w Paryżu.

Ostatnie lata to przecież permanentne debaty o tym, jak bardzo może naginać swoje zasady państwo demokratyczne w wojnie z Imperium Zła, żeby jeszcze móc nazywać się demokratycznym. I szanującym prawa człowieka. Te debaty - w formie lekkich prztyczków - czujemy też w „Moście szpiegów” Spielberga. Oglądamy przecież propagandowo podkręcone USA, w którym człowiek, broniący standardów państwa prawa, staje się wrogiem publicznym numer jeden... Tyle że „Most szpiegów” wchodzi na ekrany tuż po zamachach w Paryżu. A te pokazały, że nawet zachodni Europejczycy, wieszający dotąd psy na Amerykanach, gotowi są na wiele ograniczeń, byle tylko powstrzymać kolejne już Imperium Zła.

Ale choć to w filmie motyw ważny, to nie dla niego Spielberg w tę zabawę się wdał. Pewnie chciał zafundować nam kolejny obraz w swojej ostatnio ulubionej konwencji - wielki historyczny oddech w tle i wyrazisty bohater na pierwszym planie. I co mu wyszło? Przydługi hymn na cześć demokracji, bez specjalnego nerwu, wpadający w poetykę przypowieści dla młodzieży. Bo przecież symbolika jest tu tak nachalna, że aż boli - ot, tam, u nich, w mrozie i śniegu ludzie przeskakują płot i giną mordowani przez reżim, tu, u nas, w słonecznej demokracji, dzieciaczki przez płoty skaczą sobie radośnie... No a poza tym film nie kręci, bo nie ma w nim tajemnicy. Bohaterowie są bardzo jasno określeni, intryga specjalnie nie zawija, od początku jesteśmy pewni, jak to się skończy. Ba, możemy obstawiać, co będzie w kolejnej scenie, bo jak jest mowa o ulicznych gangach, to wiemy, że naszego herosa za chwilę napadną.

A że trudno jest zmajstrować thriller o negocjacjach, na których głównie się gada? Trudno, ale parę razy się to już w kinie udało. Oglądamy więc opowieść o prawniku z USA, który ma bronić rosyjskiego szpiona. Jest szczyt zimnej wojny, lud chce krwi, ale nasz prawnik traktuje swoją misję poważnie. Wkrótce będzie miał trudniejsze zadanie - wynegocjowanie wymiany owego Rosjanina za pilota szpiegowskiego samolotu U2.

Prawnika gra Tom Hanks - na poziomie, ale raczej średnim. Kazano mu zresztą odgrywać postać przedziwną - cwanego prawnika od ubezpieczeń i naiwnego idealistę jednocześnie... Ciekawostką jest za to Mark Rylance w roli szpiona. Żeby odpowiednio zbudować postać prawnika, Spielberg postanowił zrobić z Rosjanina miłego i ciekawego człowieka - bo obrona takiego gościa ma sens. Wyszło mu to tak dobrze, że Rylance ukradł cały ten film.CP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!