[break]
Zwierzę wbiegło w sobotę wieczorem, na wysokości cmentarza komunalnego na ulicy Grudziądzkiej, wprost pod osobowy samochód wjeżdżający do Torunia. Zderzenia z autem dzik nie przeżył. Przez jakiś czas jego zwłoki leżały na środku jezdni. Policjanci pilnowali, żeby nikt na nie nie najechał.
- Często chodzę po lesie razem ze znajomymi - mówi Mateusz Dombek, który mieszka w jednym z bloków na nowym osiedlu JAR. - Raz widziałem przebiegającą przez lasek rodzinę dzików. Na szczęście nie zainteresowała się nami i zniknęła w gęstwinie. Pobiegła w stronę Łysomic. Spotkanie, choć nie bezpośrednie, wywołało sporo emocji wśród nas. Wygląda na to, że zwierzęta coraz śmielej podchodzą na osiedle.
Wcześniej, w 2014 roku, z dzikami spory problem był w innych częściach miasta m.in. na Bielawach. Tam pojawiały się stada liczące nawet 50 sztuk. Zwierzęta podchodziły pod osiedle Na Skarpie i ludzie zwyczajnie zaczynali się bać. Potrzebny był odstrzał redukcyjny.
- Wiadomo, że miasto się rozrasta i wchodzi na tereny wcześniej wykorzystywane przez zwierzynę - mówi Mateusz Stopiński z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Szczególnie dotyczy to takich zwierząt, które mają odwieczne trasy migracji, jak chociażby łosie. W przypadku dzików ten element nie jest aż tak znaczący. To one raczej podchodzą do miasta, bo tu mają łatwy dostęp do jedzenia.
W całym województwie kujawsko-pomorskim szacuje się populację dzików na około 15 tysięcy.
O tym, że w północnym Toruniu, zwłaszcza w okolicach drogi wylotowej z miasta można spotkać te zwierzęta informują specjalne znaki drogowe.
- Kierowcy jadący w pobliżu lasu muszą brać pod uwagę, że może z niego wyskoczyć zwierzę - mówi Tomasz Kozłowski z Wydziału Środowiska i Zieleni Urzędu Miasta. - Zwierzyna w okolicach osiedla JAR ma olbrzymi leśny kompleks i raczej będzie się trzymała z dala od ludzkich zabudowań.
Jak dodaje Kozłowski większym problemem były jednak obawy mieszkańców, którzy w ubiegłych latach napotykali dziki na swoich osiedlach. Generalnie we współpracy z myśliwymi udało się w Toruniu ten problem rozwiązać.
Odstrzał dzików, na mocy decyzji prezydenta Torunia, prowadzili myśliwi z Polskiego Związku Łowieckiego. Decyzja wygasła w tym roku.
- Wydaje się, że problem w pewnej części został opanowany - mówi Grzegorz Karpik przewodniczący Komisji Hodowlanej Okręgowej Rady Łowieckiej w Toruniu. - Migracji zwierząt nie zatrzymamy i czy nie powróci ona za pół roku, trudno przewidzieć. Na dzisiaj najwięcej zwierząt występuje tam, gdzie prowadzone są uprawy w granicach administracyjnych miasta. Dotyczy to zwłaszcza Rudaka i terenów biegnących w stronę Małej Nieszawki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?