Po fantastycznej grze wiosną i kolejnym horrorze, w którym Olimpia odrobiła dwubramkową stratę i osiągnęła kolejne ligowe zwycięstwo, a także przy korzystnych wynikach innych zespołów, jest już pewne, że biało-zieloni nie spadną z pierwszej ligi.
Wykonali mission impossible
Zespół dokonał więc prawie niemożliwego. Po pierwszej rundzie zajmował bowiem ostatnie miejsce i miał potężną stratę punktową do tego, by wydostać się ze strefy spadkowej.
Teraz - choć do końca pozostała jeszcze jedna kolejka - kibice mogą spać spokojnie. W niedzielę udało się uratować klub przed degradacją i wprawić cały piłkarski Grudziądz w jedną wielką euforię.
Są pochwały dla zespołu
W sieci aż huczy od pochwał dla zespołu. Kibice cieszą się, bo nie dość, że udało się utrzymać w lidze, to jeszcze zespół prezentuje wiele pozytywnych cech. W niedzielę do przerwy przegrywał już 0:2, by w drugich 45 minutach nie tylko wyrównać, ale i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
- Powiedziałem zawodnikom w szatni, że mamy 45 minut, by zmienić historię - skomentował na pomeczowej konferencji prasowej Jacek Paszulewicz, trener grudziądzkiego zespołu. - Tak jak w przekroju całej tej rundy, tak i teraz, cały ten fantastyczny kolektyw po prostu mi zaufał. Cel został wykonany nawet przed czasem. Zakładałem dłuższą walkę jeśli chodzi o utrzymanie, a możemy się z niego cieszyć już dzisiaj.
Zostają dwa główne ogniwa
Choć sezon jeszcze trwa, kibice i działacze już myślą kolejnym. W mieście nie brakuje plotek, że kiepska sytuacja finansowa szpitala może rykoszetem uderzyć w kluby sportowe.
Jakby zadając temu kłam, w Olimpii przedłużono kontrakty z dwójką absolutnie podstawowych zawodników. Matic Zitko to ostoja defensywy, a bez Nildo trudno wyobrażać sobie grę grudziądzkiego zespołu w ataku.
Olimpia utrzymanie w gronie pierwszoligowców zapewniła sobie na kolejkę przed końcem rozgrywek.
Ale zafundowała swoim kibicom prawdziwy horror. Do przerwy meczu z Sandecją przegrywała bowiem 0:2. Co gorsza, w Katowicach 1:0 prowadził z Rozwojem GKS Bełchatów. Na całe szczęście swoje wyjazdowe potyczki przegrywały też kluby z Siedlec i Kluczborka.
Gdyby tak było do końca
Gdyby takie wyniki utrzymały się na wszystkich czterech boiskach do końca, przed ostatnią kolejką Olimpia miałaby 39 punktów, a cała pozostała trójka po 38. Jeden z tych klubów musiałby spaść bezpośrednio, drugi grać w barażach, a uratowałby się tylko jeden. Dodać należy, że na koniec np. MKS Kluczbork ma mecz z wycofanym Dolcanem Ząbki, czyli przypisane z urzędu trzy punkty za walkower.
Gapiostwo przy bramce
- Wiedzieliśmy, że przyjdzie nam mierzyć się z dobrym zespołem - analizował po meczu Jacek Paszulewicz, trener Olimpii. - Od momentu zmiany trenera Sandecja gra nie tylko efektownie, ale i efektywnie. Przy stracie pierwszej bramki było z naszej strony trochę gapiostwa.
Jak w kalejdoskopie
Drugie 45 minut na tyle odmieniło losy ligi, że Olimpia jest już pewna utrzymania. Tymczasem klub poinformował, że na nowy sezon w Grudziądzu pozostają Nildo oraz słoweński obrońca Matic Zitko.
Ten drugi chwalony jest za bardzo dobre kierowanie defensywą klubu, z kolei drugi strzela jak na zawołanie. Brazylijczyk zdobył już dziewięć goli, a przecież występuje w drużynie zaledwie tylko w spotkaniach wiosennych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?