Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr im. Wilama Horzycy: Hedda Gabler, anioł w diable, film w teatrze

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Od lewej: Anna Magalska-Milczarczyk (Thea Elvsted, koleżanka Heddy, kochanka Eilerta), Maria Kierzkowska (Juliane Tesman, ciotka Jorgena) i Matylda podfilipska (Berte, służąca Tesmanów)
Od lewej: Anna Magalska-Milczarczyk (Thea Elvsted, koleżanka Heddy, kochanka Eilerta), Maria Kierzkowska (Juliane Tesman, ciotka Jorgena) i Matylda podfilipska (Berte, służąca Tesmanów) Grzegorz Olkowski
Agatę Dyczko do wyreżyserowania spektaklu toruński teatr zaprosił w nagrodę - zdobyła ją na festiwalu „Pierwszy Kontakt”. Przygotowała „Heddę Gabler”.

[break]
Co pod koniec XIX wieku mogła zrobić kobieta, by zdobyć towarzyską pozycję i luksus? Odpowiednio wyjść za mąż.

A jeśli się pomyliła i mąż, choć dobrze się zapowiadał, pokładanych nadziei nie spełnia i w wyścigu po awans daje się ubiec rywalowi?

Hedda, czyli WAG?

Hedda Gabler-Tesman, bohaterka napisanego przez Henryka Ibsena około 120 lat temu dramatu, która w takiej właśnie sytuacji się znalazła, gotowa jest zrobić bardzo wiele, by owego rywala z mężowskiej drogi do sukcesu zmieść. Przy tym Ibsen nie byłby wybitnym dramatopisarzem, gdyby sytuacja była jednoznaczna, a bohaterka jednowymiarowa. W jego sztuce Heddę z owym rywalem męża łączy też przeszłość i jej zazdrość niejeden ma odcień.

Tak jak ambicje. Hedda nie jest zwykłą intrygantką, zadowoloną, gdy osiągnie cel. Jest ciągle niepogodzona ze światem i na swój sposób honorowa.

Przenosić „Heddę Gabler” w dzisiejsze czasy, w których luksus i towarzyską pozycję kobieta może wypracować sobie sama, a z mężem, który zawiódł nadzieje, rozwieść się znacznie łatwiej niż przed stuleciem, zwłaszcza jeśli się zań wyszło bez miłości?

Cóż, pozostaje zauważyć, że także dziś są kobiety budujące swoją życiową „karierę” na korzystnym zamążpójściu, by wspomnieć niektóre WAGs (partnerki mistrzów sportu). I że „Hedda Gabler” może być ponadczasowym obrazem świata ludzi skupionych na „mieć” i „znaczyć”, a w istocie w takim świecie samotnych i nieszczęśliwych.

Zapewne mając to na uwadze Agata Dyczko postanowiła w swej inscenizacji Ibsenowskie postacie umieścić w realiach końca XX wieku, w czasach niedawnych, w których nasz dopiero co budowany kapitalizm wyzwalał wiele ambicji i nadziei (pewnie dlatego Jorgen ubiega się tu nie jak w literackim pierwowzorze o profesurę, ale o prezesurę).

Z przerwą na... piosenkę

Reżyserka znacząco zaingerowała w tekst sztuki. Intryga Heddy nie jest tu tak misterna jak w dramacie, widzimy dużo więcej działań impulsywnych. Toruńska „Hedda Gabler” jest przy tym inscenizacją cokolwiek niekonsekwentną i... hybrydową.

Najpierw oglądamy po prostu dość długi film. Widzimy na nim Heddę i Jorgena wracających z podróży poślubnej do właśnie zakupionej (na kredyt) okazałej wiejskiej rezydencji. Zjeżdżają tu także matkująca Jorgenowi ciotka Jula i Berte, która ma być służącą u państwa Tesmanów.

Zimne, białe wnętrza, sprzęty wciąż owinięte folią, rymują się z emocjonalną nieprzystępnością (dla wszystkich w otoczeniu, którym jest tak rozczarowana) Heddy. Wzmacniają wrażenie niewygody, która doskwiera bohaterce. I choć na początku słyszymy, że Heddę możemy oglądać tylko na filmie, bo popełniła samobójstwo, to w połowie widowiska, gdy akcja przenosi się z ekranu na scenę, pojawia się i ona, tytułowa postać.

Właściwie nie jest jasne, dlaczego w tym momencie film ustępuje akcji na żywo (równie dobrze moglibyśmy dalsze wydarzenia też oglądać z nagrania). Realizatorzy przypomnieli sobie, że to nie kino? Na żywo chronologiczną narrację zastępują rozmaite działania, w tym częściowo improwizowane.

Inna niekonsekwencja to wprowadzenie na scenę postaci Eilerta (to ten rywal Jorgena) do tylko jednej sceny... śpiewania piosenki o Heddzie Gabler (piosenka wpada w ucho, ale czemu służy, trudno powiedzieć). Notabene o tym, że Grzegorz Wiśniewski jest Eilertem, dowiadujemy się z programu przedstawienia, bo oglądając je możemy odnieść wrażenie, że to tylko akompaniator śpiewających.

Broni się w spektaklu aktorstwo. Aktorzy uwiarygodniają postacie. Impulsywna, lodowata na zewnątrz, ale pełnej emocji Hedda, współczesna femme fatale, w interpretacji Aleksandry Bednarz przykuwa uwagę. Wierzymy egzaltowanej ciotce Juli, ślepo kochającej bratanka - w wykonaniu Marii Kierzkowskiej. I naiwnemu Jorgenowi Pawła Kowalskiego...

Warto wiedzieć

Twórcy spektaklu

- Henryk Ibsen „Hedda Gabler”. Przekład: Anna Marciniakówna. Reżyseria i scenariusz: Agata Dyczko. Scenografia: Julita Goździk. Reżyseria świateł: Marek Idzikowski. Zdjęcia: Bartosz Piotrowski. II reżyser: Katarzyna Krapacz. Premiera: Teatr im. Wilama Horzycy, Scena na Zapleczu,18 czerwca 2016 r.

Obsada: Paweł Kowalski, Aleksandra Bednarz, Maria Kierzkowska, Anna Magalska-Milczarczyk, Michał Marek Ubysz, Grzegorz Wiśniewski, Matylda Podfilipska. W filmie wystąpiła też gościnnie Wanda Ślęzak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska