Komitet Obrony Robotników, czyli KOR - organizacja opozycyjna wobec władz PRL, która powstała 23 września 1976 roku - niosąc pomoc osobom represjonowanym i ich rodzinom, zrzeszała osoby o różnych poglądach politycznych, jak Antoni Macierewicz, Jacek Kuroń, Stanisław Barańczak czy Bogdan Borusewicz. Jednym z silnych ośrodków rodzącej się opozycji był także Toruń.
- W Toruniu grupa osób związana z KOR-em miała dwóch liderów Wiesława Cichonia i Stanisława Śmigla. Ja działałem wówczas w Klubie Inteligencji Katolickiej, z którym Komitet Obrony Robotników szukał kontaktu i w ten sposób poznałem to środowiskom - wspomina Jan Wyrowiński, wicemarszałek Senatu poprzedniej kadencji i wieloletni toruński parlamentarzysta. - Warto dodać, że na mapie protestów w czerwcu 1976 roku znalazł się też Grudziądz, a szczególnie znaczącą postacią był Edmund Zadrożyński, w stanie wojennym internowany w Potulicach.
Spotkania u Borusewicza
Stanisław Śmigiel zetknął się z KOR-em w styczniu 1977 roku, jako student Politechniki Gdańskiej.
- W budynku uczelni w wisiał komunikat KOR-u z adresem Bogdana Borusewicza. Pojechaliśmy tam z Antonim Mężydłą i nawiązaliśmy stały kontakt - opowiada.
Jego pierwszą akcją było kolportowanie ulotek w formie nekrologu po śmierci Stanisława Pyjasa w maju 1977 roku.
Zostałem przyłapany przez aktywistów Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, którzy donieśli do SB. - Stanisław Śmigiel, działacz opozycji
- Rozwieszaliśmy je z Antkiem i Teresą Kruszewską, także studentką Wydziału Elektroniki, w naszym akademiku. Zostałem przyłapany przez aktywistów Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, którzy donieśli do władz uczelni i SB. Wtedy po raz pierwszy zostałem zdemaskowany jako wróg systemu - mówi Stanisław Śmigiel. - Rozmowa ostrzegawcza z panią dziekan, która sympatyzowała z opozycją, skończyła się tym, że zostawiłem jej bibułę. Z SB tak wesoło już nie było. Niedługo potem zostałem zatrzymany w mieszkaniu Bogdana Borusewicza. Za udział w kółku samokształceniowym zarobiłem tydzień aresztu.
Z bibułą u „Zo”
Nie zniechęciło to Śmigla do współpracy z KOR-em, który przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej KOR.
- W sierpniu 1978 roku po cichu przeniosłem się do Torunia, ale SB namierzyło mnie, gdy podjąłem pracę w Merinoteksie. Zaczęły się zatrzymania na 48 godzin. Pierwszą osobą w Toruniu, do której mieszkania dostarczyłem bibułę, była profesor Elżbieta Zawacka. Wśród moich najbliższych znajomych z opozycji byli Mirosława Sędzikowska, Krystyna Kuta, Janina Ochojska, Lidka Oniszczuk, Konrad Turzyński, Robert Ziemkiewicz, Andrzej Huniewicz i Jan Wyrowiński. Nasza aktywność, jak kółka samokształceniowe, akcje ulotkowe, m.in. w obronie Mirosława Chojeckiego i aresztowanego w Grudziądzu Edmunda Zadrożyńskiego, wydawanie bibuły, opierały się na grupie inteligencji akademickiej, studentów i młodych inżynierów z toruńskich firm, jak Marek Berak, Andrzej Trombala i Eugeniusz Świderek.
W takiej formule toruński KOR działał do sierpnia 1980 roku, kiedy włączył się w struktury „Solidarności”.
- W lipcu i sierpniu ja, Cichoń i Berak siedzieliśmy w areszcie. Dostaliśmy tak zwaną sankcję prokuratorską, czyli tymczasowe aresztowanie. Wyszliśmy jako więźniowie polityczni na mocy porozumień sierpniowych - wspomina Stanisław Śmigiel. - Z tymi aresztami to była zresztą dziwna sprawa. Ja zwiedziłem chyba wszystkie w dawnym województwie toruńskim. Po zatrzymaniu na 48 godzin trafiałem do budynku na Wałach Sikorskiego w Toruniu. Gdy wychodziłem, sto metrów od aresztu zatrzymywano mnie ponownie. Wieziono do kolejnego aresztu, na przykład w Chełmży, stamtąd po 48 godzinach do Chełmna i kolejno Wąbrzeźna, Golubia-Dobrzynia.
W Golubiu-Dobrzyniu Śmigiel i Konrad Turzyński zostali pobici.
- Dusili mnie, parę razy dostałem w głowę - wspomina Śmigiel. W stanie wojennym, podobnie jak Jan Wyrowiński, był internowany.
Macierewicz nie dojechał
Jan Wyrowiński szacuje, że grupa aktywnych opozycjonistów skupiona wokół toruńskiego KOR-u liczyła 40-50 osób.
- Staszek Śmigiel przeniósł impet i wzorce działania z Gdań-ska, Wiesław Cichoń z Poznania, gdzie współpracował ze Stanisławem Barańczakiem - mówi.
Do Torunia przyjeżdżali Jacek Kuroń, Aleksander Hall, Ludwik Dorn, Anka Kowalska, Jan Lityński. Antoni Macierewicz dwa razy nie dojechał, bo został zatrzymany przez SB w pociągu. Peerelowskie służby w dawnym województwie toruńskim były jednymi z najbardziej opresyjnych, ale mimo to Toruń należał do najbardziej znaczących ośrodków opozycyjnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?