Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co pełza i hasa po Toruniu i okolicach? [NA TROPIE KANGURA]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Na dziki można się natknąć także pod oknami bloków
Na dziki można się natknąć także pod oknami bloków Anita Etter/Archiwum
Strażnicy miejscy otrzymują coraz bardziej nietypowe zgłoszenia. Wzywani byli już do pająków, węży, świń. Pojechali więc również polować na biegającego po Toruniu... kangura.

- Zdarzają nam się różne zgłoszenia - mówi Renata Nowicka, lekarz weterynarii z Animal Patrol w Kobylarni, która od lat opiekuje się zwierzętami znalezionymi na ulicach Torunia i Bydgoszczy. - Węże, pająki, z kangurem spotkaliśmy się jednak po raz pierwszy.

Miejmy nadzieję, że te statystyki niebawem ulegną zmianie, jak wspomnieliśmy na pierwszej stronie, z małego zoo, działającego przy przedszkolu w Górsku, uciekły dwa torbacze, jeden z nich nadal przebywa na wolności.

Świnia na placu

Spotkania z nietypowymi czworonogami nie należą w Toruniu do rzadkości. Kilka lat temu grupę osób czekających na nocny autobus na placu Rapackiego wprawił w osłupienie widok wychodzącej z ulicy Kopernika świni. Prosię pojawiło się tam w ludzkim towarzystwie. W ubiegłym roku strażnicy miejscy polowali natomiast na świnkę, wędrującą samotnie w rejonie ulicy Świętego Józefa. Zwierzę uciekło swojej właścicielce, wróciło do niej jednak całe i zdrowe, dostarczone przez strażników.

- Podobnych interwencji, jakie podejmujemy wobec zwierząt, mamy coraz więcej - mówi Anna Wiśniewska. - Od początku lipca było ich już ponad 50, a od początku roku około 250.

PRZECZYTAJ:Toruń: W pogoni za kangurem. Jeśli zobaczysz torbacza, dzwoń na policję! [WIDEO]

Dominują oczywiście sygnały dotyczące dzikich zwierząt, jakie pojawiły się w mieście: ptaków, saren czy zaskrońców, czasami jednak mundurowi muszą sobie radzić z poważniejszymi problemami, otrzymując zgłoszenia, które często brzmią nieprawdopodobnie. Jak dotąd, na szczęście, żadnego z mieszkańców Torunia nie spotkała przygoda, jaka w 2010 roku przydarzyła się pewnej wrocławiance - starsza pani chciała skorzystać z toalety, w muszli klozetowej znalazła jednak dwumetrową anakondę. Takich przypadków w toruńskich kronikach nie znajdziemy, ale trafiają się inne.

- Pewien człowiek zgłosił, że zza kratki łazienkowego szybu wentylacyjnego w bloku wystają jakieś nóżki - opowiadał swego czasu „Nowościom” Grzegorz Porowiński, herpetolog, czyli współpracujący ze strażą miejską specjalista od niebezpiecznych węży i pająków. - Okazało się, że był to ptasznik, który zapewne uciekł jakiemuś hodowcy.

Inny egzotyczny pająk rozgościł się na poddaszu jednego z warsztatów.

Pisklę na moście

Z tego typu niecodziennymi interwencjami spotykają się nie tylko strażnicy miejscy. W poniedziałek policyjni wodniacy uratowali pisklę pustułki. Wypadło ono z gniazda na toruńskim moście kolejowym i spadło na tory. Uciekając przed nadjeżdżającym pociągiem wpadło w szczelinę i zleciało na dół. Upadek na szczęście zamortyzowało bujnie rozrastające się pod toruńską przeprawą zielsko. Po kilku minutach poszukiwań funkcjonariusze odnaleźli pisklaka i przekazali go strażnikom miejskim, skąd objęty ochroną ptak trafił na rekonwalescencję do Kobylarni. Swoją drogą był to chyba jedyny przypadek, kiedy ze stanu karygodnie przez Polskie Koleje Państwowe zaniedbanego toruńskiego mostu wyniknęło coś dobrego.

Torunianie bardzo często skarżą się na zaglądające im do ogródków dziki. Ten problem nie jest nowy, w 1959 roku na łamach śląskiego tygodnika ilustrowanego „Panorama” pojawiła się wiadomość o tym, że cztery spacerujące niemal w centrum miasta odyńce stanęły oko w oko z tramwajem. Oślepione światłem zablokowały tory i uciekły z nich dopiero słysząc krzyki pasażerów. Opis tego wydarzenia odnalazła niestrudzona kronikarka toruńskiego MZK, pani Edyta Urtnowska i umieściła ją w książce o historii tramwajów.

Zaczęliśmy od wspomnienia sprzed kilku lat ze świnią w roli głównej. Na widok zwierzęcia, wyłaniającego się pewnej nocy z ulicy Kopernika, niektórzy świadkowie pewnie nerwowo zaczęli liczyć wypite wcześniej kolejki. Mistrz ciesielski Johann Georg Hieronimi oraz żona żołnierza straży miejskiej, Kataharina Storchin, którzy w 1746 roku zobaczyli w rejonie Przedzamcza smoka, zapewniali przesłuchujących ich urzędników miejskich, że byli w tamtym momencie trzeźwi. Zeznawali pod przysięgą, a ich słowa zostały spisane w kancelarii miejskiej 13 sierpnia tego samego roku.

Smok koło zamku

Potwór miał mieć długość 3,5 łokcia (prawdopodobnie ok. 2 metrów), cztery łapy jak jaszczur, ale zrośnięte błonami tak jak u nietoperza. Hieronimi określił kolor smoka jako czarny, Storchin podała, że tułów i głowa smoka były ciemnoszare, a ogon jasnobrązowy i błyszczący. Według obu relacji smok pojawił się w pobliżu Strugi Toruńskiej w rejonie Przedzamcza - Hieronimi widział, jak zwierzę leciało od Domu Pracy Przymusowej (rejon dzisiejszej Generałówki) do murów koło Gdaniska, gdzie się skryło. Storchin zaś widziała smoka lecącego od strony Bramy Kotlarskiej (dziś skrzyżowanie Szerokiej i Przedzamcza) w stronę ruin zamku. Kobieta zeznała również, że 30 lat wcześniej podobnego stwora widziano w ogrodzie toruńskiego burmistrza Kazimierza Leona Schwerdtmanna.

O tym wydarzeniu przypomina dziś figurka smoka, którą można zobaczyć nad brzegiem strugi przy Przedzamczu. Jak w każdej legendzie, być może jest w tym wszystkim jakieś ziarno prawdy. Na początku XX wieku z jednego z odwiedzających Toruń cyrków uciekł krokodyl i wszelki ślad po nim zaginął. Nie odnaleziono go ani żywego, ani martwego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska