Toruń. Poręcze i niesforni rowerzyści

Do naszej redakcji zgłosiła się pani Maria. Kobieta mieszka niedaleko sklepu przy Szosie Chełmińskiej 140 i w nim najczęściej robi zakupy. Czytelniczka zwraca uwagę, że przy schodach brakuje poręczy.
- Przy poczcie, która ma niedaleko siedzibę poręcze są po obu stronach: na lewą i prawą rękę. To ma znaczenie, jeśli ktoś na przykład porusza się o lasce - zwraca uwagę pani Maria, nie kryjąc swojego rozgoryczenia. - W tej sprawie wielokrotnie kontaktowałam się z Zakładem Gospodarki Mieszkaniowej, ale urzędnicy nie chcą nawet słyszeć o poręczy. Jako powód odmowy wskazują, że barierka jest zainstalowana po drugiej stronie schodów na murowanej ścianie. Czy to taki problem zrobić jedną poręcz? Gdyby mnie było stać, to sama bym ją ufundowała. Ile może kosztować kawałek rurki ze stelażem?
Dla naszej Czytelniczki codzienne pokonywanie przeszkody bez poręczy stanowi duże wyzwanie.

Niechęć do starszych

- Nie rozumiem, z czego wynika taka niechęć dla starszych ludzi, którzy mają kłopoty z poruszaniem się. Choruję na kręgosłup. Kiedy idę do sklepu, to trzymam się tego niewielkiego murku, gdzie brakuje barierki, ale boję się, że się potknę i połamię nogi. Wszystkie okoliczne lokale mają poręcze, ale słyszałam, że też mieli problem ze zgodą na montaż. Proszę, pomóżcie.
Ze sprawą zwróciliśmy się do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, który administruje kamienicą przy Szosie Chełmińskiej 140, ale do czasu zamknięcia wydania nie otrzymaliśmy odpowiedzi, co takiego stoi na przeszkodzie, żeby zamontować tę poręcz.
Pan Jacek ze starówki zwraca uwagę na problem cyklistów jeżdżących ulicą Szeroką.
- Są wyraźne znaki, ale rowerzyści nic sobie z nich nie robią - denerwuje się mężczyzna. - Kręcą się między ludźmi, nierzadko nawet nie zwalniając.
Żeby się przekonać o tym procederze wystarczy stanąć przez chwilę i policzyć. Rzeczywiście, w kilkanaście minut naliczyliśmy 17 rowerzystów i tylko 5 prowadzących pojazd zgodnie z przepisami. Młodzieniec na rowerze górskim z głośną muzyką płynącą z zewnętrznego głośnika, z dużą prędkością minął rodzinę z dziećmi. Z trzech dziewczynek, które przy McDonald’s piły „szejki”, jedna wsiadła na rower, a pozostałe prowadziły jednoślady.
Jak na zakaz jazdy rowerem, ruch jest spory.
W oczy rzucił się cyklista na charakterystycznym cruiserze oraz najprawdopodobniej turysta z aparatem na składanym rowerku. Był też ojciec z synem, którzy na widok zdjęć zawrócili. Oprócz wspomnianego na wstępie młodzieńca, pozostali jeżdżą ostrożniej, ale na zatłoczonym deptaku trudno przejechać nie wchodząc nikomu w drogę.
Straż miejska w Toruniu przyznaje, że jest problem.
W oku kamery
- Faktycznie takie przypadki się zdarzają. W ostatnim czasie odnotowaliśmy około 50 takich zdarzeń - informuje Jarosław Paralusz, rzecznik straży miejskiej w Toruniu. - W ciągu kilku ostatnich dni monitorowaliśmy w jakich godzinach rowerzyści najczęściej jeżdżą Szeroką. Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że na odcinku Przedzamcze - Strumykowa funkcjonuje śluza, umożliwiająca przejazd w poprzek Szerokiej. Dlatego od soboty współpracujemy z monitoringiem, wychwytując rowerzystów, którzy poruszają się od strony Rynku Nowomiejskiego lub Staromiejskiego, gdzie znajduje się oznakowanie informujące o zakazie wjazdu. Rowerzyści tłumaczą się różnie. Najczęściej, że nie widzieli znaków.
Przejażdżka po Szerokiej jest kosztowna. Trzeba się liczyć z mandatem 500 złotych.