Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruńskie nabrzeże na przełomie XIX i XX wieku

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
domena publiczna/k-pbc
Bardzo lubimy wracać nad Wisłę, zaglądając przy tym do toruńskiego portu. Mamy nadzieję, że Państwo również. Zapraszamy więc na kolejny spacer ze starymi gazetami i zdjęciami pod pachą.

Pan Zagłoba w „Rycerzach” Andrzeja Waligórskiego panicznie bał się, że zostanie oddany do DSR-u. Dobrze wiedział, czym to pachnie, ponieważ kilka razy już z Domu Starego Rycerza uciekał. Trudno się mu dziwić, warunki tam rzeczywiście były nieciekawe, w sprawie szczegółów odsyłamy do radiowych źródeł.

Być może imć Zagłoba czułby się lepiej, gdyby zamiast starym rycerzem, był wiekowym toruńskim szyprem. Przed tymi 120 lat temu otwierały się znacznie lepsze perspektywy.

400 rzecznych wilków

„Na bazarowej kępie zamierzają wybudować zakład przytułkowy dla starych szyprów, którzy nie zdołali uciułać tyle, aby na starość żyć mogli bez troski - informowała „Gazeta Toruńska” latem 1896 roku. - Każdy z nich za bardzo niską opłatą dostanie pomieszkanie i kawał ogrodu pod uprawę. Będzie miał prawo mieć własną łódź, aby stosunkowo do sił mógł jeszcze zarabiać przewództwem tratw. Liczą tu na około 400 szyprów”.

Potrzeby, jak widać, były bardzo duże. Wizja ogrodów może zaciekawić, jednak mimo wszystko, plany zabudowy Kępy Bazarowej jeżą dziś włosy na głowie. To jeszcze nic. W tamtych czasach na wiślanej wyspie działały już łazienki, czyli kąpielisko sezonowe i otwarta również od wiosny do jesieni restauracja. Obok nich miała także powstać niewielka stocznia remontowa, zamiar jej budowy ogłosił latem 1896 roku rewizor statków Henschel. Ten pomysł ostatecznie upadł, inicjatywa przytułkowa zdobyła natomiast wstępne błogosławieństwo tam, gdzie o pozwolenie na takie przedsięwzięcia było wtedy najtrudniej, czyli w urzędzie fortyfikacyjnym.

Zobacz także:Armia Czerwona idzie na Toruń [RETRO]

„Na wybudowanie szpitala dla starych szyprów toruńskich zezwoliły fortyfikacye tylko pod tym warunkiem, że przez budowę nie zostaną naruszone drzewa i zagajenia istniejące już na kępie” - napisał polski dziennik pod koniec sierpnia A. D. 1896.

Najwyraźniej tych warunków spełnić się nie udało, ponieważ przytułek nigdy nie powstał. Nie oznacza to jednak, że inwestorzy nie przestali spoglądać łakomym okiem na zieloną wyspę. Tuż przed wybuchem pierwszej wojny światowej ktoś wpadł na pomysł, aby wyciąć wszystkie rosnące tam drzewa, idea ta na szczęście jednak decydentom się zdecydowanie nie spodobała.

Drzewa na Kępie Bazarowej dalej więc rosły sobie wysoko, chociaż wokół panował niezwykle ożywiony ruch. Przyjrzyjmy się mu, przenosząc się jednak na przeciwny brzeg rzeki i o 30 lat w przyszłość. Mamy rok 1926, bardzo dla głównego toruńskiego portu pracowity. Na nabrzeżu rozładowano wtedy ponad 8300 wagonów, z czego najmniej w styczniu - 209, najwięcej w listopadzie - 1382. W tym czasie załadowano 882 wagony. W sumie z barek oraz statków do wagonów i na odwrót przeładowano 2700 wagonów węgla i 2300 wagonów cukru. Większość tych towarów trafiła na eksport. Wszystkie, zamiast obciążać drogi i szyny, podróżowały do celu po wodzie.

Dzieci i szeregowcy

„Przewóz przez Wisłę przewiózł w roku ubiegłym 776.500 osób, w tem 418 tysięcy osób prywatnych, 181 tysięcy urzędników i podoficerów oraz 157 tysięcy dzieci szkolnych i wojskowych szeregowców” - raportowało w lutym 1927 roku „Słowo Pomorskie”.

Warto tu zwrócić uwagę na to, że liczba osób przewiezionych z jednego brzegu na drugi kilkunastokrotnie przewyższała liczbę mieszkańców Torunia. Statki, które kursowały jedynie w sezonie żeglugowym, nie były też jedynym sposobem na pokonanie Wisły, miasto posiadało przecież most.

Jak informowała prasa, mimo wielkich zawirowań politycznych, rok 1926 był dla ludzi Wisły bardzo dobry. Właściciele berlinek nie narzekali na podatki, jednak płynąc w ten sposób na fali, ludzie związani z portem zdawali sobie sprawę z tego, że Toruń zaczyna się dusić.

„O ile komu zależy na utrzymaniu wzmożonego ruchu nabrzeżnego, zwalczaniu bezrobocia, popieraniu handlu i przemysłu nie tylko miejscowego, ale i zamiejscowego, temu winna leżeć na sercu myśl rozbudowy nabrzeża toruńskiego” - grzmiało „Słowo Pomorskie”.

Tak chciał Tłoczek

Tych, którym na tym zależało, również wtedy nie brakowało. Ignacy Tłoczek, kreśląc z rozmachem plany rozwoju Torunia, pomyślał o likwidacji starego portu pod murami starówki i urządzeniu nowego. Nowoczesny port miał powstać na wysokości Winnicy tam, gdzie dziś stoi nowy most. W realizacji tych planów przeszkodziła wojna. Ostatecznie więc stary port przestał istnieć, a nowy nigdy nie powstał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska