Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Zwierzęta giną na drogach

Grzegorz Kończewski
Grzegorz Kończewski
Szczęściarz - wilk uratowany z wnyków na drawskim poligonie. Wyposażony w nadajnik GPS przywędrował w okolice Torunia i zginął na trasie nr 91
Szczęściarz - wilk uratowany z wnyków na drawskim poligonie. Wyposażony w nadajnik GPS przywędrował w okolice Torunia i zginął na trasie nr 91 Adam Szymański
Śmiertelnie potrącone psy, sarny, lisy i jeże to już codzienność. Coraz częściej jednak na drogach- i asfaltowych, i żelaznych - giną zwierzęta objęte ochroną gatunkową - wilki, a nawet bieliki.

Łoś na drodze? Kierowcy dobrze wiedzą, jak tragiczne mogą być skutki takiego zderzenia. Dlatego o naprawdę dużym szczęściu mogą mówić podróżujący citroënem C4, których auto w minioną sobotę w Lubiczu Dolnym zderzyło się z ważącym kilkaset kilogramów zwierzęciem. Nic im się nie stało. Łoś jednak nie przeżył. Na drodze - jak każde zwierzę - szanse ma minimalne.

Bariery na wilczym szlaku

Niestety, podobnych zdarzeń w okolicach Torunia będzie coraz więcej. Łoś co prawda nie jest gatunkiem chronionym, ale od 2001 roku obowiązuje moratorium na jego odstrzał. W efekcie populacja łosi w podto-ruńskich lasach znacznie wzrosła. W Nadleśnictwie Dobrze-jewice, które swym zasięgiem obejmuje Lubicz, już w 2014 roku doliczono się 150 osobników. Łosi w lasach jest coraz więcej, coraz częściej wychodzą na drogi. I coraz częściej kończy się to dla nich tragicznie.

- Pamiętam wypadek, który wydarzył się na trasie nr 91, w pobliżu leśniczówki w Ły-somicach - mówi Robert Paciorek, szef Nadleśnictwa Toruń. - Młody łoś wtargnął wprost pod nadjeżdżający samochód. Zwierzę zostało zmasakrowane, cud, że ludzie przeżyli. Przejeżdżając przez tereny leśne, lepiej zwolnić.

Czytaj także: Łoś wpadł pod koła

Niemal dokładnie w tym samym miejscu w ubiegłym roku straciła życie trzyletnia wadera. Późniejsze badania wykazały, że w okolice Torunia dotarła z Mazur. Samica wilka została spreparowana i dziś służy jako eksponat edukacyjny w świetlicy nadleśnictwa.

O skali drogowego zagrożenia dla pozostających pod ochroną od 1998 roku wilków, najlepiej świadczy fakt, że podobne eksponaty znajdują się także w podtoruńskich nadleśnictwach: Cierpiszewo, Gniew-kowo i Solec Kujawski.

- W rejonie Puszczy Bydgoskiej - od toruńskiego poligonu po tereny Nadleśnictwa Szubin - żyją obecnie trzy wilcze watahy, szacujemy, że jest to jakieś 20 osobników - mówi Jan Fidere-wicz z Nadleśnictwa Solec Kujawski. - A ile zginęło? Od 2004 roku mamy udokumentowanych siedem takich przypadków. Wszystkie wilki - ostatni w styczniu tego roku - poniosły śmierć na ruchliwych drogach - nr 10, 15 i 91, które poprzecinały naturalne korytarze ekologiczne, szlaki wilczych wędrówek. Zbudowano po prostu zbyt mało przejść dla zwierząt.

Historia jednego wilka

Najbardziej znaną ofiarą jest niewątpliwie Szczęściarz, młody wilk, którego w styczniu ubiegłego roku uwolniono z kłusowniczych wnyków na terenie drawskiego poligonu. Imię nadali mu pracownicy Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego, pod okiem których drapieżnik dochodził do sił. Ostatecznie wyposażony w obrożę telemetryczną z GPS został wypuszczony na wolność. Dzięki nadajnikowi można było precyzyjnie śledzić trasę wilczej wędrówki.

Trzyletnia wadera, którą w ubiegłym roku auto śmiertelnie potrąciło w pobliżu leśniczówki Łysomice, została spreparowana i służy dziś jako eksponat edukacyjny
Trzyletnia wadera, którą w ubiegłym roku auto śmiertelnie potrąciło w pobliżu leśniczówki Łysomice, została spreparowana i służy dziś jako eksponat edukacyjny w siedzibie Nadleśnictwa Toruń. Na zdjęciu: Grzegorz Burzacki
Adam Szymański

Początkowo Szczęściarz przebywał w swoim rewirze. W kwietniu jednak ruszył na poszukiwanie własnego terenu łowieckiego. Zatrzymał się w lasach Nadleśnictwa Solec Kujawski, gdzie spędził ok. pięciu miesięcy. Później próbował dołączyć do watahy żyjącej na toruńskim poligonie, szybko jednak został przepędzony. Samotnie ruszył więc dalej na wschód. W okolicach Aleksandrowa Kujawskiego próbował przekroczyć autostradę A1. Ze wskazań GPS-u wynika, że nim mu się to udało, przez dwa dni błąkał się wzdłuż autostradowego ogrodzenia. Dotarł do Wisły, której nie był w stanie pokonać, i zawrócił.

Niestety, 25 sierpnia 2015 r. szczęście opuściło Szczęściarza. Na biegnącej równolegle do A1 drodze krajowej nr 91 w Brud-nowie, w okolicy Wagańca, został śmiertelnie potrącony przez samochód. W ciągu pół roku pokonał ok. 3 tys. km.

Stołówka na torach

Ale chronione zwierzęta giną też na drogach żelaznych. Jan Fiderewicz doskonale pamięta zdarzenie na linii kolejowej Toruń - Bydgoszcz. Silny wiatr zniósł młodego bielika na trakcję elektryczną. Ptak spadł na tory, wprost pod pociąg. Tu można jednak mówić o nieszczęśliwym przypadku.

W leśnictwie Rulewo (między Grudziądzem a Świeciem) w Nadleśnictwie Dąbrowa o przypadku nie może już być mowy - bieliki giną tam regularnie. Od 2013 roku na torach śmierć poniosło przynajmniej osiem tych pięknych ptaków drapieżnych.

Problem polega na tym, że leśnictwo przecina wyremontowana niedawno tzw. magistrala węglowa. Pociągi osiągają prędkość do 130 kilometrów na godzinę, poruszają się znacznie ciszej niż bywało to kiedyś i przy okazji śmiertelnie potrącają zwierzynę - m.in. jelenie, sarny, daniele i dziki.
Zobacz galerię: Łoś wpadł pod koła samochodu pod Włocławkiem
- I wtedy pojawiają się bieliki, które szczególnie zimą nie gardzą padliną - mówi leśniczy Adam Szymański. - Po prostu na torach urządzają sobie stołówkę. Niestety, bieliki, w przeciwieństwie np. do kruków, podrywają się do lotu zbyt późno i nie są w stanie uniknąć uderzenia przez pociąg. Najczęściej giną na miejscu.

Ostatniego bielika leśniczy Szymański zebrał z torów pod koniec stycznia tego roku. Tym razem wydawało się, że młoda samica ma szanse na przeżycie. Niestety, po przewiezieniu do specjalistycznego ośrodka we Włocławku okazało się, że oprócz złamanego skrzydła, ma również przerwany rdzeń kręgowy. Trzeba było ją uśpić.

Jak pomóc bielikom? Leśnicy wystąpili do kolei (i czekają na odpowiedź) o ustawienie wzdłuż torów specjalnych słupków emitujących przed przejazdem pociągu odpowiedniej częstotliwości dźwięk, który miałby odstraszyć zwierzęta kopytne. Idea jest prosta - jeśli nie będzie padliny, na torach nie będą też siadać bieliki.

Drogowe tragedie z udziałem zwierząt wciąż zaskakują. Pracownicy Nadleśnictwa Do-brzejewice nieraz przywołują zdarzenie sprzed dwóch lat, kiedy to na drodze Bobrowniki - Czernikowo natknęli się na zająca, przez długi czas czuwającego przy potrąconej śmiertelnie przez samochód samicy. Obwąchiwał ciało, co jakiś czas szturchał skokami i zupełnie nie reagował ani na ludzi, ani na przejeżdżające obok samochody. Niektórzy kierowcy nie zwolnili ani trochę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska