Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Firma Jaugschów. W przedwojennym Toruniu rządzili branżą mięsną [ALBUM RODZINNY]

Elżbieta Wykrzykowska
1935 rok. Na zdjęciu Dzieci Bernarda Jaugscha: Witold, Felicja, Ksenia oraz Dobromira z kierowcą i opiekunką, panią Bolesławą Ochendal, później Kopczyńską. Po śmierci Bernarda jego dziećmi zaopiekował się brat Stanisław.
1935 rok. Na zdjęciu Dzieci Bernarda Jaugscha: Witold, Felicja, Ksenia oraz Dobromira z kierowcą i opiekunką, panią Bolesławą Ochendal, później Kopczyńską. Po śmierci Bernarda jego dziećmi zaopiekował się brat Stanisław. Nadesłana
Firma Jaugschów w okresie międzywojennym miała w Torunia własną przetwórnię i sieć sklepów mięsnych. Zatrudniała w nich 250 pracowników. Była potęgą. O ich losach opowiada Elżbieta Wykrzykowska, która jest wnuczką Bernarda Jaugscha.

Nestorem firmy był mój pradziadek Adam Jaugsch, urodzony w 1850 r. w Sarnowej (obecnie dzielnica Rawicza). Jego ojciec Wawrzyniec Jaxa-Jaxiewicz, brał udział w powstaniu styczniowym. Po jego upadku został zesłany na Syberię. Aby wrócić na ziemie polskie i zamieszkać na terenie zaboru pruskiego, musiał zmienić nazwisko na niemieckie. Już jako Jaugsch osiadł na Podgórzu ( wówczas odrębnym mieście) i przy zbiegu dzisiejszej ulicy Poznańskiej z Hallera prowadził kuźnię.

Jego syn Adam zajmował się handlem nierogacizną. Pomagali mu w tym synowie: Stanisław (1879-1947), Artur (1882-1933) i Bernard, mój dziadek (1888-1935 r.)

Rodzinna spółka Jaugschów

Najstarszy z tej trójki, Stanisław założył spółkę zajmująca się nie tylko handlem rogacizną, ale także produkcją i eksportem szynek, bekonów, wędlin. Jego wspólnikiem został brat Bernard oraz przez jakiś czas pan Scholz. Po jego spłaceniu, do spółki wszedł syn Stanisława - Norbert, wówczas maturzysta, jedyny z całej rodziny, który całe swoje życie zawodowe związał z branżą mięsną.

W pobliżu miejskiej rzeźni przy Szosie Lubickiej (późniejszy Tormięs, obecnie ruiny) wybudowali swoją przetwórnię. Z rzeźnią miejską byli powiązani interesami. Udzielili jej nawet jakiejś pożyczki i w zamian korzystali z ubojni. Świadczyli sobie nawzajem różne usługi.

W latach dwudziestych i trzydziestych minionego wieku Jaugschowie wybudowali nowe hale produkcyjne, unowocześnili zakład. Ich wyroby cieszyły się znakomitą renomą, zdobywały liczne nagrody na targach krajowych i międzynarodowych. Prowadzili eksport bekonów, szynek i konserw m.in. do Austrii, Niemiec, Czechosłowacji Hiszpanii, USA i Anglii.

1933 rok. Bernard Jaugsch wśród pracowników na terenie przetwórni mięsnej przy ulicy Targowej. Przed wojną pracowało tam 200 osób.
1933 rok. Bernard Jaugsch wśród pracowników na terenie przetwórni mięsnej przy ulicy Targowej. Przed wojną pracowało tam 200 osób.
Nadesłana

Mój dziadek Bernard zmarł w 1935 roku, a że od dziewięciu lat był wdowcem, opiekę nad czwórką osieroconych, wówczas małoletnich dzieci przejął jego brat Stanisław. Wywiązywał się z tego znakomicie. Dziadek zamierzał każdemu z dzieci pozostawić kamienicę. Zdążył wybudować jedną, tę, w której przez wiele lat na Podgórzu mieścił się komisariat. Niemal bliźniaczą kamienicę, tylko jeszcze bardziej okazałą, przy ul. Bydgoskiej 54 postawił Stanisław. Rodzina wujka wykupiła też piękną willę z pruskiego muru przy skrzyżowaniu ul. Bydgoskiej z ul. Konopnickiej, tę, gdzie każdego roku tak pięknie kwitną magnolie.

Paczki dla jeńców

Podczas wojny Stanisław Jaugsch, chociaż pod niemieckim nadzorem, pracę w swoich dawnych zakładach traktował jak u siebie. Przekazywał wyroby organizacjom wysyłającym paczki do jenieckich obozów. Został na tym przyłapany. Niemiecki sąd skazał go na karę śmierci, a jego żonę Felicję i najstarszą córkę Bernarda - Dobromirę, moją mamą, które mu pomagały - na 3,5 roku więzienia. Przeszły drogę od toruńskiego okrąglaka do więzienia w Lubece. Cukrzyca wujka Stanisława, a przede wszystkim łapówka przekazana w Berlinie niemieckiemu adwokatowi wpłynęły na zmianę wyroku z kary śmierci na 15 lat.

Długo by można opowiadać o wojennych losach moich krewnych. Witold - syn Bernarda walczył w Powstaniu Warszawskim, trafił do obozu w Pruszkowie, skąd uciekł. We wrześniu 1945 r. przyjechał do Torunia i jako pracownik fizyczny zatrudnił się w firmie będącej do niedawna własnością rodziny. Po trzech dniach został przez komisarza wyrzucony, jako element niepożądany. Wyjechał do Wrocławia.

Czytaj także: Jak mój ojciec wywiózł z Torunia dwie skrzynie tajnych dokumentów [ALBUM RODZINNY]

Wujek z żoną i z moją mamą w kwietniu 1946 r. wrócili z niemieckich więzień do Torunia. Stanisław Jaugsch wycieńczony chorobą i wiezieniem, bezradny wobec powojennej rzeczywistości, zmarł w 1947 r.

Jego syn Norbert przeniósł się do Warszawy, gdzie organizował Biuro Handlu Zagranicznego przy Centrali Mięsnej. Dzięki przedwojennym kontaktom, udało mu się wypromować polską szynkę Krakus i inne przetwory w USA i Europie. Był specjalistą od spraw jakości i ekspertem Polskiej Izby Handlu Zagranicznego. Zmarł w 2004 r. i spoczął w rodzinnym grobowcu na cmentarzu na Podgórzu.

Stanisław miał też córkę Gizelę, która zmarła na zapalenie płuc mając niespełna 14 lat i córkę Hildegardę, nieco dziwnego charakteru. W Lozannie zdobyła uprawnienia nauki języka francuskiego. Po wojnie zajmowała się obsługą windy w „Koperniku”. Nie przywiązywała żadnego znaczenie do wyglądu, ubioru, stylu życia, jedzenia, za to dużo czytała.

Polecamy obejrzeć:
Zobacz galerię: Nasza "Katarzynka" - w rocznicę pierwszego rejsu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska