Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Janusz Dembiński: najstarszy fryzjer na Chełmińskim Przedmieściu

Grzegorz Kończewski
Grzegorz Kończewski
Fryzjer Janusz Dembiński poznał swoją dzielnicę i jej mieszkańców jak mało kto. Na Chełmińskim Przedmieściu w Toruniu strzyże już ponad pół  wieku.
Fryzjer Janusz Dembiński poznał swoją dzielnicę i jej mieszkańców jak mało kto. Na Chełmińskim Przedmieściu w Toruniu strzyże już ponad pół wieku. Sławomir Kowalski
Na dość krótkim odcinku Szosy Chełmińskiej działało kiedyś aż sześć zakładów fryzjerskich. I żaden na brak klientów nie narzekał. Janusz Dembiński poznał swoją dzielnicę i jej mieszkańców jak mało kto. Na Chełmińskim Przedmieściu w Toruniu strzyże już ponad pół wieku.

Pierwsze wspomnienia z Chełmińskiego Przedmieścia? Janusz Dembiński, mistrz fryzjerski, który w tej dzielnicy Torunia przyszedł na świat i w zakładzie przy Szosie Chełmińskiej 123 przepracował 51 lat, uśmiecha się szeroko. Momentalnie staje mu przed oczyma „jego” rewir, czyli skrzyżowanie Szosy Chełmińskiej i ulicy Podgórnej, bo właśnie tam, w charakterystycznej żółtej kamienicy w latach 50. ubiegłego wieku mieszkali jego rodzice.

Fryzjer na Chełmińskim Przedmieściu

- Dla dzieciaków był tam wtedy raj na ziemi - zapewnia Janusz Dembiński. - Przychodziło się ze szkoły, rzucało teczkę w kąt i fruuuu, już człowieka nie było. Na rogu ulicy Bema - tam, gdzie dzisiaj stoją bloki - było ogromne pole, wymarzone miejsce do gry w piłkę. Z kolegami spędzaliśmy tam całe popołudnia, a wieczorem, po drodze do domu, zachodziliśmy jeszcze do pobliskich ogródków na luchty. To nic, że w domu jabłek nigdy nie brakowało. Te z czyjegoś ogrodu smakowały o wiele lepiej.

To były czasy, kiedy stadion piłkarski z drewnianą trybuną znajdował w okolicach dzisiejszej ulicy Sportowej, a w miejscu Tor-Toru i stadionu miejskiego ciągnęły się połacie piachu przypominające prawdziwą pustynię. Tam grało się w palanta, puszczało latawce albo próbowało przechytrzyć strażników i jak najbliżej podejść do magazynu w dawnej hali balonowej.

Polecamy przeczytać: Toruń. Ostatni starzy mieszkańcy Chełmińskiego Przedmieścia [ZDJĘCIA]

- Wraz z kolegami przesiadywaliśmy też przed starą kuźnią z pruskiego muru przy Szosie Chełmińskiej - dodaje Janusz Dembiński. - Całymi godzinami potrafiliśmy przyglądać się, jak podkuwa się konie. Najpiękniejsze były te należące do firmy przewozowej Kulwickich - zimnokrwiste, ciężkie i potężne. Pamiętam, jak kiedyś kowal posadził mnie na szerokim grzbiecie takiego konia, to nogi rozjechały mi się w szpagacie.

Janusz Dembiński szczerze przyznaje, że w dzieciństwie był z niego niezły „rojber”. Koledzy zresztą się dziwili, że zdecydował się na fryzjerstwo, fach - cokolwiek powiedzieć - mało dynamiczny.

Dziś Janusz Dembiński nie ma wątpliwości, że dryg do nożyczek musiał wyssać z mlekiem matki. Zresztą oboje rodzice byli mistrzami fryzjerskimi i od 1958 roku prowadzili własny zakład przy Szosie Chełmińskiej 123. Tam też pan Janusz, dokładnie 51 lat temu, stawiał swoje pierwsze zawodowe kroki i później po rodzicach przejął interes.

Z Szosy Chełmińskiej na Żwirki i Wigury

Warto dodać, że w latach 60. przy Szosie Chełmińskiej, między ulicą Żwirki i Wigury a Dekerta, działało aż sześć zakładów fryzjerskich i żaden na brak klientów nie narzekał.

Funkcjonowały one jednak zupełnie inaczej niż obecnie. Niemal w każdym wchodzący musiał najpierw przebić się przez gęstą ścianę papierosowego dymu. Na środku stała duża popielniczka, a palili zarówno klienci, jak i fryzjerzy. Pół biedy, jeśli to były papierosy.

- Pamiętam starego fryzjera, który pracował w zakładzie na rogu Szosy Chełmińskiej i Żwirki i Wigury. On palił, i to non stop, wyłącznie cygara - wspomina Janusz Dembiński. - Zawsze miał mocno skrzywioną minę i zmrużoną powiekę, by ochronić oko przed dymem. Zapytałem go kiedyś nawet, jak może tak pracować. Odpowiedział krótko: „Jak byś pracował tyle lat co ja, to też byś się przyzwyczaił”. Dziś taka sytuacja jest nie do pomyślenia.

Z salonów zniknęli też klienci, których przyciągał sobotni rytuał superdokładnego golenia brzytwą, jak to się wówczas mówiło „na pupcię niemowlaka” - z myciem twarzy i gorącym kompresem. Przy okazji każdy zaliczał też picowanie, czyli szybkie podcięcie włosów przy uszach i na karku.

Polecamy obejrzeć:
Zobacz galerię: Zaśmiecone mieszkanie przy Szosie Lubickiej. MPO wyrzuciło z niego 6,5 ton śmieci

Na szczęście do historii przeszły również kłopoty z zaopatrzeniem w fryzjerski sprzęt.

Janusz Dembiński doskonale pamięta, jak w czasach PRL-u klienci przywozili mu dobrej jakości nożyczki i grzebienie (jeden kosztował dolara, czyli niemało - równowartość butelki wódki „Żytniej” w Peweksie) z Zachodu, bo te polskie nie bardzo nadawały się do wykorzystania w salonie.

Przez lata nie zmieniło się chyba tylko jedno - atmosfera. Z dużą dawką humoru, sympatyczna, przyjazna i swobodna. Chociaż z tą swobodą za PRL-u też bywało różnie.

- Ojciec mało się na niej przejechał - wspomina Janusz Dembiński. - Pracowaliśmy w salonie we dwóch. Ja strzygłem jakiegoś klienta, a tata swojego dobrego kolegę, z którym głośno komentowali to, co poprzedniego wieczoru podało Radio Wolna Europa. No i w którymś momencie ten mój klient prosi, bym się pochylił i pokazując legitymację oficera Milicji Obywatelskiej mówi tak: „Panie Januszku, niech oni przestaną, bo będą z tego duże problemy”. Zadziałałem natychmiast i kłopotów rzeczywiście nie było.

Strzyże przy Żwirki i Wigury 54B

Kiedy w tym roku okazało się, że - ze względu na planowaną budowę kolejnego odcinka Trasy Staromostowej - Janusz Dembiński musi opuścić lokal przy Szosie Chełmińskiej 123, chyba najbardziej zmartwili się stali klienci (generalnie z całego Torunia, choć jest jeden, który co trzy tygodnie specjalnie przyjeżdża z Warszawy). Ci, którzy cenią i fachowość, i wygodę, bo siadając fotelu mówią tylko „jak zwykle” albo, jak obecnie, „poproszę wersję jesienną”.

Na szczęście pan Janusz przeniósł się zaledwie kilkaset metrów dalej i dziś strzyże klientów w pawilonie przy ul. Żwirki i Wigury 54B. I choć ma już 65 lat i - jak zapewnia - jest najstarszym fryzjerem na Chełmionce, o emeryturze nie myśli.

- Nie wyobrażam sobie życia bez moich klientów, w domu bym chyba zwariował - mówi nasz bohater.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska