Droga śmierci - tak mówią mieszkańcy gminy Obrowo pod Toruniem o odcinku krajowej "dziesiątki", który biegnie przez ich gminę. Ile ofiar śmiertelnych już pochłonęła, trudno zliczyć. Ile rodzin pogrążyło się wskutek tych wypadków w żałobie i depresji - również. Do jednej z takich tragedii doszło tutaj 6 grudnia 2016 roku. Niedawno trafiła ona na sadową wokandę, w związku z zadośćuczynieniem.
Polecamy
- Arcybiskup Głódź ukarany. Osiadł na Podlasiu w majątku wartym miliony
- Kolejne nietypowe objawy koronawirusa. Wśród nich ból oczu. Co jeszcze?
- Premie covidowe i bony na święta: Lidl, Biedronka, Kaufland, Netto, Tesco
- Kto zostanie dyrektorem szpitala na Bielanach w Toruniu?
- Bon turystyczny 500 plus: co zrobić, by nie przepadł przez COVID?
- Wojsko czyści magazyny. Na sprzedaż wystawiono pojazdy i sprzęt
Do wypadku doszło około godziny 14.40, na odcinku DK 10 w miejscowości Zawały (gmina Obrowo). 18-letni mieszkaniec tej okolicy, który siedział za kierownicą forda, jechał przepisowo: z odpowiednia prędkością, zapiętymi pasami, uważnie. Jak ustaliła policja pod nadzorem toruńskiej prokuratury - nie przyczynił się w żaden sposób do wypadku.
To kierowca nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu "wyprzedzał na trzeciego". Wymusił na 18-latku zjechanie na pobocze w ramach manewru obronnego przed czołowym zderzeniem. Niestety, ford wpadł w poślizg i jednak zderzył się - z kolejnym autem, skodą. Skutkiem wypadku była śmierć 18-letniego chłopaka. Faktycznego sprawcy wypadku policji i prokuraturze nie udało się ustalić. Nie poniósł żadnych konsekwencji - odjechał nieznany w sina dal, a śledztwo umorzono "wskutek niewykrycia sprawcy".
Zobacz wideo: Bezpieczeństwo na drogach jesienią. O tym trzeba pamiętać
Matka 18-letniego kierowcy forda i jego dwaj bracia pogrążyli się w rozpaczy. Dla 47-letniej kobiety sytuacja była tym bardziej ciężka, że siedem lat wcześniej straciła matkę, a w roku 2013 - męża, który odebrał sobie życie. Strata syna okazała się ciosem, którego nie była już w stanie unieść. "Jego śmierć wyraźnie odcisnęła piętno na zdrowiu psychicznych powódki. Jej życie uległo dramatycznej zmianie. (...) Proces żałoby po śmierci syna ma u niej charakter powikłany i do chwili obecnej nie został zakończony. Ciągle występują u niej są zaburzenia depresyjne. Powódka nie jest w stanie podjąć aktywności zawodowej. Brak jest jakichkolwiek pozytywnych rokowań. Czuje się lepiej tylko w czasie pobytów w szpitalu . Po powrocie do domu ponownie wpada w depresję. Jest to już uwarunkowane biologicznie uszkodzeniami mózgu wywołanymi przez kortyzol" - odnotował Sąd Okręgowy w Toruniu.
Sprawa trafiła do sądu, bo matka usiłowała uzyskać godziwe zadośćuczynienie za stratę syna i związane z tym cierpienia. Najpierw zwróciła się bezpośrednio do ubezpieczyciela samochodu. Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny w Warszawie z wnioskowanych 40 tys. zł wypłacił kobiecie jednak tylko 20 tys. zł i uznał, że na tym sprawę zamknie. Utrzymywał, że zmarły 18-latek w połowie przyczynił się do wypadku.
W takiej sytuacji matka pozwała Fundusz na drodze cywilnej. Sprawa toczyła się w I wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Toruniu. Reprezentujący kobietę prawnik domagał się dla niej 380 tys. zł. Sędzia Andrzej Westphal przyznał 100 tys. zł. Uznał, że jest to kwota adekwatna do poniesionej krzywdy i "nie jest symboliczna". W uzasadnieniu wyroku odnotował, że 18-latek w żadne sposób nie przyczynił się do wypadku, a jego matka nigdy już nie wróciła do normalnego życia po tragedii.
Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny. Przysługuje od niego odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Niedawno został opublikowany na Portalu Orzeczeń Sądowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?