Zmarłego pożegnało kilkadziesiąt osób: rodzina i znajomi. Śmierć przyszła nagle, na drodze, którą często jeździł W dniu tragedii była gęsta mgła. Audi 24-latka zderzyło się czołowo z busem. Siła zderzenia była ogromna. Mężczyzna nie miał żadnych szans. Zginął na miejscu. Sulęcińska policja wyjaśnia przyczyny wypadku.
Patryk Rogowski był właścicielem pomocy drogowej i pracownikiem wojskowej straży pożarnej. Człowiekiem chętnym do pomocy. Zawsze uśmiechnięty. Z niczego nie robił problemów. Nikomu nie odmawiał pomocy. – Gdy moja córka była maleńka musiałam jechać z nią do Gorzowa na badanie słuchu. Warunki na drodze były wtedy straszne. Śnieg i mróz. Patryk nie zawahał się. Od razu wsiadł w samochód i zawiózł mnie i moją córeczkę do lekarza – wspomina ze łzami w oczach Małgorzata Neubauer.
To był dobry chłopak. Podchodził z szacunkiem do każdego człowieka. Pomagał każdemu, również gdy widział kogoś w potrzebie. – Kiedyś późnym wieczorem Patryk zatrzymał się w lesie między wioskami widząc, że mam awarię samochodu. Pojechał po lawetę, wrócił po nas i jeszcze znalazł warsztat który zajął się autem. Pomógł nam chociaż jechał na urodziny. Mimo to poświęcił nam swój czas. Bardzo mi przykro. To nie był jego czas – mówi Joanna Najdek.
Oprócz rodziny i znajomych w ostatniej drodze Patryka Rogowskiego uczestniczyły poczty sztandarowe i samochody bojowe zawodowej oraz ochotniczej straży pożarnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?