Echa grudniowego finału Pucharu Polski słychać do dzisiaj. Toruńscy zawodnicy nadal czekają na obiecaną kwotę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 15352" >Zawodnicy drużyny TKH ThyssenKrupp Energostalu Toruń w nowy rok wkraczali szczęśliwi, gdy ich zespół wywalczył w Nowym Targu Puchar Polski. Na tym zakończyły się niestety przyjemności. Gospodarze wykazali się brakiem profesjonalizmu i wiedzy na temat przepisów. Już przy samym wręczeniu zwycięskiego trofeum okazało się, że nowotarżanie byli tak pewni wygranej, że nie przygotowali innych napisów na pucharze.
Pucharowe nadruki
Co prawda toruński klub posiada już dwie odpowiednie tabliczki (główną z napisem zwycięskiego klubu oraz boczną z historią Pucharu Polski), jednak zostały one przesłane pocztą, tydzień po zakończeniu turnieju. Puchar zaś wraz z odpowiednią tabliczką powinien zostać wręczony przez organizatorów w momencie oficjalnego zakończenia imprezy.
Czekają na czek
Na tym jednak nie koniec. Zwycięzca turnieju miał otrzymać czek w wysokości 30 tysięcy złotych. Gdy pieniądze długo nie napływały do Torunia, zaczęto coś podejrzewać. Wtedy okazało się, że właściciel „Szarotek” i główny sponsor turnieju pucharowego, Wiesław Wojas, zakwestionował kolejność egzekwowania rzutów karnych i wstrzymał wypłatę pieniędzy dla TKH. Przypomnijmy, że w finale PP było 4:4, dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, a w karnych, dopiero po 12 (!) seriach wygrali toruńczycy 4:3.
Prezes Wojasa odwołał się do Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Wg niego w drugiej serii rzutów karnych kolejność strzelania powinna być odwrotna niż w pierwszej.
- Pan Wojas miał prawo złożyć skargę i ją złożył - powiedział przedstawiciel WGiD PZHL, Ryszard Molewski. - Tylko po co? Serie rzutów karnych odbyły się prawidłowo. Na przemian strzelało się jeszcze kilka lat temu, te przepisy obowiązują nadal w IIHF, ale w Polsce egzekwuje się w takiej samej kolejności, jak w pierwszym rzucie.
- Procedura przeprowadzenia serii rzutów należy do kompetencji każdej z krajowych federacji - dodał Krzysztof Karaś, przewodniczący Wydziału Sędziowskiego PZHL. - Taki zapis widnieje w ustawach od sezonu 2002/2003.
Jest już po kłopocie?
- Mam nadzieję, że pan Wojas lada moment prześle obiecane pieniądze zawodnikom, a to tylko drobny wybieg z jego strony - podsumował to całe zamieszanie prezes Andrzej Kończalski. - Nie wydaje mi się, aby ich nie przekazał. Chce tylko porównać obowiązujące przepisy polskie z normami światowymi, ale wszystko zapewne szybko się wyjaśni.
Problem został już wyjaśniony. Jak poinformował nas Krzysztof Karaś, odpowiedź na pismo Wiesława Wojasa została przesłana już 9 stycznia. Tak więc prezes „Szarotek” nie ma podstaw do odwlekania wypłacenia należnej kwoty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?