Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A na katar najlepszy tatar?

Redakcja
Nie wiadomo, ile dokładnie wołowych kotletów, naszpikowanych różnymi lekami, trafiło na stoły konsumentów. Mogło być ich sporo, bo handlujący chorym bydłem Sławomir G. spod Brodnicy w ciągu roku kupił od rolników ponad tysiąc krów.

Nie wiadomo, ile dokładnie wołowych kotletów, naszpikowanych różnymi lekami, trafiło na stoły konsumentów. Mogło być ich sporo, bo handlujący chorym bydłem Sławomir G. spod Brodnicy w ciągu roku kupił od rolników ponad tysiąc krów.

<!** Image 2 align=right alt="Image 62772" sub="W Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Bydgoszczy zapewniają, że konsumenci nie mają powodów do paniki, bo próby wprowadzania do obrotu mięsa chorych zwierząt nie są zjawiskiem powszechnym. / Fot. Tadeusz Pawłowski">Kiedy krowa się „rozjedzie”, złamie nogę albo zapadnie na zapalenie płuc, rolnik smutnieje, bo kłopoty zdrowotne zwierzęcia oznaczają dla niego poważne problemy finansowe. Za zdrowe zwierzę może dostać w rzeźni ponad tysiąc złotych, tymczasem sztuka pourazowa - tak nazywa się fachowo chore zwierzę - to strata. W rzeźni zapłacą za nią grosze albo wcale, a gdy zwierzę nadaje się tylko do utylizacji, gospodarz musi pokryć jej koszty. Nic dziwnego, że szuka innych rozwiązań.

- Dwie krowy oddałem. Każda za dwieście złotych poszła - przyznaje hodowca bydła spod Chojnic. - Tyle co za skórę dostałem. Jedna krowa po wycieleniu nie mogła wstać przez tydzień, a druga nie żarła i chudła w oczach. Przyjechali, wyciągarką na wóz wciągnęli i tyle.

Skorzystał z oferty, bo tak było najłatwiej. Nie musiał martwić się o koszty transportu, ani o to, która rzeźnia prowadzi tak zwany ubój z konieczności, czyli taki, gdy trzeba zabić zwierzę cierpiące, ranne w wyniku nagłego zdarzenia.

- Jest to problem, ponieważ prywatne ubojnie odchodzą od tego typu usług albo wykonują je sporadycznie, ogłaszając na przykład dyżury tylko w wyznaczone dni tygodnia. Ubój sanitarny to dla rzeźni same kłopoty, bo trzeba go prowadzić po godzinach, każdorazowo dezynfekować pomieszczenia i tak dalej - mówi lekarz weterynarii, pracujący w terenie. Woli nie ujawniać swojego nazwiska.

O choroby zwierząt nie pytał...

Pośrednicy zajmujący się obrotem bydłem wychodzą rolnikom naprzeciw. Przyjeżdżają na telefon, zabierają chorą sztukę i jeszcze płacą. Ogłoszenia handlarzy można znaleźć w gazetach i w Internecie: „bydło pourazowe kupię”, „bydło wybrakowane, własny transport”. Rzadko kiedy w anonsach zamieszczane są telefony stacjonarne, ułatwiające namierzenie handlarza. Zresztą rolnika nie interesuje, komu sprzedaje chorą krowę, ani to, co się z nią później dzieje. Bezkrytycznie przyjmuje informację handlarza, że mięso zostanie przerobione na karmę dla psów i nie wnika w szczegóły. Z tego typu ofert korzystają najczęściej drobni hodowcy, niemający stałych kontraktów z ubojniami.

<!** reklama left>Mirosław G. z podbrodnickiej wioski ma 35 lat i wykształcenie podstawowe, prowadzi gospodarstwo rolne i ma zarejestrowaną działalność handlową, polegającą na obrocie bydłem.

Ogłoszenia zamieszczał w prasie regionalnej na terenie województwa kujawsko-pomorskiego i w województwach ościennych. Tu kupował, a sprzedawał w innych rejonach kraju. Dawał rolnikom od 40 do 200 złotych za chorą sztukę. O papiery weterynaryjne hodowców nie pytał, bo sam żadnej dokumentacji nie prowadził. Ujawniła to kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii, po której zaczął zapisywać swoje transakcje, lecz podobno robił to nieudolnie i wyrywkowo.

Nie pytał też o choroby zwierząt i sposób ich leczenia, mimo że - zdaniem śledczych - objawy widoczne były gołym okiem. Po pojedyncze zwierzęta przyjeżdżał niewielkim samochodem, zwoził je do siebie, tu grupował i wywoził ciężarówką do rzeźni.

- Bydło trafiało do ubojni na terenie województw małopolskiego, łódzkiego i mazowieckiego - mówi Alina Szram, szefowa Prokuratury Rejonowej w Brodnicy. - W rzeźniach Sławomir G. zatajał fakt, że zwierzęta były leczone środkami farmakologicznymi. Jest to istotne, ponieważ każdy lek ma swój tzw. okres karencji, czyli czas, w którym rozkłada się w organizmie. Przed upłynięciem tego okresu zwierzę nie może trafić na ubój. Nie wiemy, ile tego mięsa znalazło się na stołach konsumentów. Należy przypuszczać jednak, że wołowina ta była wprowadzana do obrotu, ponieważ właśnie tym zajmowały się wymienione ubojnie.

<!** Image 3 align=right alt="Image 62772" sub="Z „krowiego” śledztwa wynika, że niektóre zwierzęta szły pod nóż już trzeciego dnia po podaniu środka, podczas gdy okres karencji leku wynosił 20 dni / Fot. mwmedia">W trakcie prokuratorskiego śledztwa nie udało się udowodnić związków Sławomira G. z pracownikami wspomnianych ubojni. Śledczy nie znaleźli odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób zwożone przez handlarza bydło przechodziło przez gęste sito kontroli weterynaryjnej.

- Ciekawe, że pośrednik ten współpracował na stałe z trzema ubojniami i nigdy nie odstawiał zwierząt gdzie indziej. W tym konkretnym przypadku nie udało się tego udowodnić, ale znane są przypadki uboju nielegalnego, przeprowadzanego po godzinach, bez wiedzy lekarzy weterynarii - tłumaczy jeden z inspektorów weterynarii województwa kujawsko-pomorskiego. Zwraca przy tym uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy.

Tylko jeden oskarżony

- Rolnicy tłumaczą się dzisiaj, że byli przez handlarza zapewniani o tym, iż mięso zostanie przerobione na karmę dla zwierząt i nie trafi do człowieka. Ale prawda jest taka, że oni też okłamywali pośrednika. W wielu przypadkach zatajali fakt, że zwierzę było leczone środkami farmakologicznymi i nie podawali okresu karencji leków. Oczywiście, pośrednik mógł się domyślać choroby zwierzęcia, bo objawy niektórych schorzeń widoczne są gołym okiem, poza tym już niska cena powinna dawać do myślenia. To jednak nie zwalnia rolnika od odpowiedzialności. Powinien ponieść konsekwencje.

W akcie oskarżenia sporządzonym przez brodnicką prokuraturę nie ma mowy ani o rolnikach sprzedających chore krowy, ani o ubojniach wypuszczających na rynek podejrzane mięso.

Jedynym oskarżonym jest Sławomir G. Ciąży na nim oskarżenie o oszustwo oraz naruszenie przepisów ustawy o ochronie zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych. Efekt wielomiesięcznego dochodzenia wydaje się tym bardziej mizerny, że mężczyźnie udowodniono wprowadzenie do obrotu jedynie 20 chorych sztuk - na tysiąc, które w zeszłym roku zdołał kupić od rolników.

- Śledztwo jest zamknięte. Oskarżony przyjął propozycję prokuratury i chce dobrowolnie poddać się karze. Ma zapłacić 8 tysięcy złotych grzywny - mówi prokurator Alina Szram. - Nie wykluczamy jednak możliwości wszczęcia kolejnego śledztwa i pociągnięcia do odpowiedzialności innych osób.

Nie ma powodów do paniki

W Wojewódzkim Inspektoracie Weterynarii w Bydgoszczy zapewniają, że nie ma powodów do paniki, bo próby nielegalnego wprowadzania do obrotu mięsa chorych zwierząt nie są zjawiskiem powszechnym.

- Sprawa pośrednika spod Brodnicy to jak na razie jedyny ujawniony tego typu przypadek na naszym terenie - podkreśla Roman Ratyński, zastępca kujawsko-pomorskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii. - Nasi pracownicy śledzą na bieżąco ogłoszenia dotyczące skupu zwierząt i sprawdzają te, które budzą wątpliwości.

Sprawdzanie podejrzanych anonsów przypomina pracę policyjnych detektywów, bo inspektorzy wcielają się w role rolników. Tu jednak podobieństwa się kończą i kończy się urzędnicze dochodzenie, ponieważ inspektorzy nie mają ani odpowiednich środków, ani wystarczających uprawnień, by złapać nieuczciwych handlarzy na gorącym uczynku.

- Sprawdzamy, co możemy i przekazujemy sprawę policji i prokuraturze - dodaje Roman Ratyński.

Okazuje się, że sprawa Sławomira G. nie jest jedyną tego typu w naszym regionie. Prokuratura w Aleksandrowie Kujawskim prowadzi postępowanie dotyczące działalności handlarza bydłem z okolic Włocławka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska