Pędzewo i Czernikowo to miejscowości, w których ostatnio - na prośbę mieszkańców - interweniowali toruńscy strażacy. Ludziom i zwierzętom zagrażały gnieżdżące się w ich pobliżu owady.
<!** Image 3 align=none alt="Image 194765" sub="Toruńscy strażacy prezentują stroje, w których walczą z kąśliwymi owadami. Na zdjęciu st. strażak Przemysław Mańkowski i st. strażak Tomasz Krajnik / Fot.: Adam Zakrzewski">- Zrobiły sobie na strychu kokon wielkości dużego balonu. Latem rzadko tam zaglądamy, ale żona je na szczęście zauważyła. Było ich coraz więcej, wlatywały nawet do domu - opowiada Kazimierz Makowski z Lubicza. - Próbowałem sam z nimi walczyć preparatem w sprayu, ale tylko je rozdrażniłem. Zostałem użądlony w rękę, którą do tej pory mam spuchniętą. Musieliśmy prosić o pomoc strażaków.
Tomasz, mieszkaniec gminy Obrowo, też nie może poradzić sobie z szerszeniami. Te ogromnych rozmiarów owady zamieszkały w jednym ze spróchniałych drzew na jego posesji.
- Mam stare wierzby i to właśnie w jednej z nich zagnieździły się owady. Poczynają sobie coraz śmielej, przylatują nawet w okolice tarasu. Boję się o wnuki, które córka przywiozła do nas na wakacje. Takie użądlenie może być przecież śmiertelnie niebezpieczne - martwi się mężczyzna kontaktujący się z redakcją.
<!** reklama>Strażacy - jak wiadomo - nigdy nie odmawiają. Z powodu os i szerszeni w tym sezonie interweniowali już dziesiątki razy, choć wcale nie do tego są powołani. Takie akcje są kosztowne, bo zdarza się, że trzeba użyć specjalistycznego sprzętu, w tym drabin.
- Mamy ubrania zabezpieczające przed ukąszeniami. Wykonane są ze specjalnego materiału, mają siatki na twarz, co gwarantuje, że nie zostaną przebite przez owady - wyjaśnia Andrzej Seroczyński, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu. - Nie ukrywam natomiast, że takie akcje to dla nas spore koszty. Trzeba wysłać wóz i ludzi, użyć mechanicznej drabiny czy piły. Pomocy więc nie odmawiamy, ale zawsze prosimy zgłaszające osoby, by na własny koszt kupiły środek owadobójczy, którego później użyjemy. W naszym budżecie nie ma na to pieniędzy.
Warto podkreślić, że strażacy reagują tylko wtedy, gdy owady zagrażają bezpieczeństwu ludzi bądź zwierząt. Zdarza się bowiem, że mieszkańcy informują służby o gniazdach os czy szerszeni, które widzieli np. w głębokim lesie czy gdzieś nad rzeką będąc na rybach.
Zależnie od sytuacji, strażacy bądź unicestwiają owady na miejscu, bądź zabierają ich gniazda i wywożą w ustronne miejsca, gdzie nie będą nikomu zagrażać.
- Nasze akcje zawsze prowadzimy wieczorem, kiedy wszystkie owady wrócą już do gniazda. Zwracamy też ludziom uwagę, żeby w żadnym razie ich nie drażnili, bo to na pewno wywoła agresję - tłumaczy Andrzej Seroczyński. - Przyjmując zgłoszenie zawsze pytamy o szczegóły. Niektórzy są przeczuleni i oczekują naszej interwencji, gdy tylko koło domu zobaczą osę albo szerszenia. A to wcale nie oznacza, że owady w tym miejscu mają swoje gniazdo. Apelujemy więc o rozwagę i szanowanie naszego czasu.
Czy naprawdę są groźne?
- Jad szerszenia zawiera silne toksyny. Człowiek nawet przez kilka dni może odczuwać dotkliwe pieczenie i ból.
- W przypadku os groźne są ukąszenia w jamie ustnej i gardle - mogą spowodować śmierć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?