Alkohol i agresja oznacza wezwanie policji

<!** Image 1 align=left alt="Image 162258" >Rozmowa z TOMASZEM JURKIEWICZEM, kierownikiem Miejskiego Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn przy ul. Kościuszki w Toruniu o bezdomnych, trafiających zimą do noclegowni.

Kim są osoby, trafiające zimą pod wasz dach i do pozostałych przytulisk w Toruniu?

Przypadki bywają bardzo różne. Owszem, zdarzają się osoby uzależnione, najczęściej od alkoholu, ale to z pewnością nie reguła. Do bezdomności prowadzą rozmaite drogi. Podczas mrozów przybywa nam podopiecznych. Ale wielu, w odróżnieniu od tych, których nazywamy stałymi (są u nas dłużej), tylko o schronisko zahaczają. Są jedną noc, potem długo ich nie ma. Po jakimś czasie wracają.

Jakie zasady, dotyczące alkoholu, obowiązują w waszym schronisku?

<!** reklama>Generalnie obowiązuje zakaz jego wnoszenia i spożywania. Gdy szuka u nas schronienia osoba będąca pod wpływem alkoholu i agresywna, po prostu wzywamy policję. Finałem takiej historii zazwyczaj jest wizyta w izbie wytrzeźwień. Jesteśmy mniej rygorystyczni, gdy temperatura jest bardzo niska, a zgłosi się człowiek, który, owszem, spożywał, ale jest spokojny. Podczas mrozów zasadniczo nikogo nie przeganiamy. Do każdej sytuacji stosować trzeba ludzką miarę.

Wśród bezdomnych są też dzieci. Przebywają np. w Monarze-Markocie czy ośrodku PCK przy Szczecińskiej? Jak tam trafiły?

Zazwyczaj są to albo przypadki kobiet z dziećmi, które padły ofiara przemocy domowej, albo przypadki całych bezdomnych rodzin z dziećmi. Na przykład po eksmisji. Rodzice są niezaradni życiowo, ale mimo wszystko chcą być razem.