Amatorów złomu nie brakuje

Łupem złomiarzy może paść dosłownie wszystko - nie tylko stare urządzenia, ale także miedziane kable, a nawet cmentarny dzwon. Nie oszczędzają też punktów skupu złomu.

<!** Image 2 align=none alt="Image 169529" sub="Bożena Kuberska, pracownik firmy Durgaz, przegląda dokumentację prowadzoną w związku ze skupem złomu Fot. Małgorzata Chojnicka
">Od lat amatorzy łatwego zarobku gustują w kradzieżach złomu. Nie pogardzą starą pralką, którą właściciel ustawił przy garażu czy zardzewiałym żelastwem, leżącym w ustronnym miejscu. Uważają chyba, że w ten sposób porządkują komuś teren, a to jest najzwyczajniejsza kradzież.

Wszystko znika jak kamfora

- Pamiętam, jak w ubiegłym roku przygotowaliśmy różne niepotrzebne rzeczy na sprzedaż i mąż następnego dnia miał je zawieźć do punktu skupu. Jednak rano nie było już po nich śladu. Ulotniły się z naszego ogrodu jak kamfora - skarży się pani Grażyna.

<!** reklama>Pół biedy gdy łupem złomiarzy padną niepotrzebne rupiecie. Gorzej, kiedy w grę wchodzą transformatory czy przedmioty wartościowe. W Lipnie złodzieje zrabowali nawet mosiężny dzwon z cmentarza parafialnego. Potłukli go na kawałki i sprzedali. Nie upłynęła nawet godzina od zgłoszenia, a byli już w rękach policjantów. Innym razem w gminie Tłuchowo próbowali ukraść linki energetyczne z transformatora, wpadli jednak na gorącym uczynku. W takich przypadkach zawsze są duże straty, bo transformator nie nadaje się już do naprawy, a koszty ponoszą więc pośrednio wszyscy odbiorcy energii elektrycznej. W dodatku jest to bardzo niebezpieczne, bo może zakończyć się porażeniem prądem.

- Mamy wysoką wykrywalność tego typu kradzieży - mówi asp. szt. Anna Kozłowska, oficer prasowa komendanta powiatowego policji w Lipnie. - Jest to efekt dobrze układającej się współpracy z punktami skupu złomu, które są zobowiązane do prowadzenia ewidencji. Jednak złom skradziony w naszym powiecie trafia też do powiatów ościennych. Sprawcom wydaje się wtedy, że nas przechytrzą, ale są w błędzie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 169529" sub="Złom składowany w punkcie skupu Durgaz w Lipnie Fot. Małgorzata Chojnicka
">Każdy punkt skupu złomu prowadzi ścisłą ewidencję. Zawsze jest sporządzana umowa kupna sprzedaży, w której podana jest nie tylko waga złomu, ale również jego rodzaj. Sprzedający musi okazać dowód tożsamości i złożyć oświadczenie, że sprzedawane przedmioty są jego własnością i nie pochodzą z kradzieży.

Demontowali urządzenia

Ofiarą złodziei padają także same punkty skupu. Do takiego rabunku doszło kilka dni temu w Lipnie. Zginęło 50 kilogramów czystej miedzi, a właściciel powstałe z tego tytułu straty oszacował na kwotę 1250 zł. Zajmujący się sprawą lipnowscy kryminalni zebrali materiał dowodowy, z którego wynika, że sprawcami kradzieży są dwaj mieszkańcy miasta. Jak się okazało, wspólnicy skradziony łup spieniężyli w innym punkcie skupu, tylko że w powiecie toruńskim. Zatrzymany 19-letni pomysłodawca tego przedsięwzięcia przyznał się do wszystkiego i usłyszał zarzuty. Podobny los spotkał jego wspólnika. Za kradzież kodeks karny przewiduje karę nawet do 5 lat pozbawienia wolności.

Przykra niespodzianka spotkała też właściciela tartaku, gdy pojechał sprawdzić działanie urządzeń przed wznowieniem obróbki drewna. Ktoś zdemontował urządzenie do przecierania drewna, kradnąc łańcuchy, podajniki i kołowrotki. Straty oszacowano na kwotę około 20 tysięcy zł. Policjanci szybko ustalili sprawców. Już wieczorem tego samego dnia odwiedzili kompletnie zaskoczonego ich wizytą 44-letniego mężczyznę. Razem z gospodarzem domu do policyjnego aresztu trafił także jego 18-letni syn. Mężczyźni na przełomie stycznia i lutego kilkakrotnie „odwiedzili” tartak. Ukradli metalowe elementy i sprzedali je w punktach skupu złomu w powiecie lipnowskim i toruńskim. Teraz panowie odpowiedzą przed sądem. Widać więc, że kradzież nie popłaca.