Firma chciała tylko zarobić na projekcie wielkiego kompleksu wodnego, a nie prowadzić biznes razem z władzami miasta. Chodziły jeszcze słuchy o jakiejś firmie ze Słowenii, aż... skończyło się na budowie Miniaquaparku przy ulicy Hallera. Wyszło, że na więcej Torunia nie stać, choć niby plac cyrkowy przy Szosie Lubickiej ciągle na „więcej” czeka. Miastu czy innemu inwestorowi z powodu rekordowej liczby basenów przyszkolnych taka inwestycja się nie opłaca.
Potem w „wodę” poszły gminy spod Torunia. Jest już Olender w Nieszawce. Dojdzie obiekt w Lubiczu. Prztyczek dla Torunia, owszem, to jest. W naszych realiach to poważna konkurencja dla obiektów przy Hallera i Bażyńskich.
Chwała podtoruńskim gminom, że je stać na nią. Nazwa aquapark to jednak przesada. Obiektów spod Torunia nie da się porównać z wielkimi kompleksami choćby w Polkowicach czy w Poznaniu. Zestaw z basenem sportowym, rekreacyjnym, brodzikiem i zjeżdżalnią to teraz polski wodny standard. A czas spektakularnych polskich inwestycji w postaci aquaparków po prostu się skończył. Taki też był ubiegłoroczny sygnał ze struktur unijnych. Tych samych, które wcześniej na potęgę takie przedsięwzięcia dotowały.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?