Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ANALIZA] Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, patronuje akcji promocyjnej toruńskiego ośrodka adopcyjnego

jwn
Anna Sobiesiak i Marek Michalak podczas poniedziałkowej konferencji.
Anna Sobiesiak i Marek Michalak podczas poniedziałkowej konferencji. Jacek Smarz
Spot z udziałem aktorki Anity Sokołowskiej pokazał wczoraj Kujawsko-Pomorski Ośrodek Adopcyjny. I nie chodziło tylko o namawianie nas do adopcji, ale też zrozumienie dla tych, którzy dzieci oddają.

[break]
Gościem specjalnym poniedziałkowej konferencji był Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Opowiedział historię małej Ani i jej mamy z zapadłej wioski gdzieś w Świętokrzyskiem.

- To dziecko miało się urodzić jako siódme z kolei. Kobieta wiedziała, że nie będzie w stanie go wychować. Z ciężkim sercem zdecydowała, że po urodzeniu odda maluszka do adopcji. Przez całą ciążę była pod opieką pracownika ośrodka adopcyjnego, który ją wspierał i podnosił na duchu. Jednak sąsiedzi kobiecie nie wybaczyli. Po zakupy dla reszty dzieci jeździła 10 km dalej, żeby nie wytykano jej palcami - opowiadał Marek Michalak. - Za szybko oceniamy innych, przyszywamy im łatkę. A decyzja, którą podjęła ta kobieta, była z pewnością jedną z najtrudniejszych w jej życiu.

Zależy od nastawienia

Domy dziecka w Polsce, w tym w naszym regionie, wciąż pełne są młodszych i starszych dzieci, czekających na miłość. Większość z nich ma nieuregulowaną sytuację prawną, co oznacza zerowe szanse na adopcję. Sądy wciąż niechętnie pozbawiają praw nawet takich rodziców, którzy swoje pociechy odwiedzają w placówkach co najwyżej raz na rok. To jeden z powodów, dla których domy dziecka nie pustoszeją.

- To rodziny czekają w kolejce na dzieci do przysposobienia, a nie odwrotnie - podkreśla Anna Sobiesiak, dyrektorka Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego w Toruniu. - Jeśli rodzice są otwarci, są w stanie zaakceptować deficyty dziecka i jego pochodzenie, to okres oczekiwania znacznie się skraca. Gdy mamy do czynienia z małżeństwem nastawionym wyłącznie na niemowlaka, to wszystko może potrwać nawet 2-3 lata.

Optymistyczne liczby

Jak się okazuje, w ostatnich latach bardzo zmalała liczba rozwiązywanych sądownie adopcji. W ciągu roku w skali kraju jest ich ok. 20, co stanowi od 0,4 do 0,6 proc. wszystkich przysposobień.

Kampanie informacyjne, akcje medialne i spoty promocyjne jak ten zaprezentowany wczoraj w Toruniu, też zrobiły swoje. Od 2008 roku niemal o połowę spadła liczba dzieci porzucanych przez matki. W skali całego kraju takich przypadków odnotowuje się ok. 300 rocznie. Wcześniej było ich średnio 700. I jeszcze jedno - przez ostatnich 9 lat, czyli od momentu istnienia tzw. okien życia, pozostawiono w nich w sumie 86 noworodków.

- Zarzucano nam, że taka forma nie gwarantuje dziecku tożsamości, do której prawo ma każdy człowiek. To prawda, ale te dzieci żyją i to jest najważniejsze. Nie porzucono ich pod mostem czy na śmietniku - dodaje Marek Michalak. - Nasze społeczeństwo wciąż zbyt łatwo osądza innych. I dopóki to się nie zmieni, okna życia będą miały rację bytu. One gwarantują nie tylko to, że dziecko przeżyje, ale również to, że jego matka pozostanie anonimowa.

Dla Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Adopcyjnego rekordowy był rok 2013. Przysposobiono wówczas aż 166 dzieci. 43 z nich to maluszki poniżej jednego roku, 52 to dzieci wieku od roku do 4 lat, a 38 mieści się w przedziale wiekowym 5-9 lat. Co ważne, adoptowano też 15 dzieci powyżej 10. roku życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska