W podbrodnickiej Bartniczce kobiety zamykały sklep „Dino”. Nagle zauważyły kierowcę w dziwnym stanie. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak pijany. Udało im się jednak z nim złapać kontakt i okazało się, że to tracący przytomność cukrzyk.
Kobiety trzykrotnie wzywały przez telefon karetkę. Za każdym razem dyspozytor pogotowia odmawiał jej wysłania. Twierdził, że wystarczy choremu podać nospę. Potem chory sam będzie w stanie dojechać do lecznicy... Karetkę z Brodnicy wysłano dopiero po telefonie kobiet na policję.
Czytaj teżJak przeżyć i nie zostać kaleką
- Dyspozytora zgubiła rutyna. Pracuje już 10 lat; powinien zachować się inaczej. Przepraszam. Szczęśliwie pacjent nie doznał uszczerbku na zdrowiu - mówi Dariusz Szczepański, dyrektor szpitala w Brodnicy. - Z dyspozytorem przeprowadziliśmy rozmowę wyjaśniającą i w ramach dyscyplinarnych konsekwencji odsunęliśmy od pełnionej funkcji.
Czy to adekwatna kara? Dyspozytornia pogotowia w Brodnicy i tak niedługo przestanie istnieć. Będzie pierwszą wygaszaną w rejonie toruńskim - od października br. - Reforma ratownictwa wdrażana jest w całym kraju. Z obecnych 21 dyspozytorni pozostaną w województwie tylko dwie - scentralizowane dyspozytornie w Toruniu i Bydgoszczy. Zmiany przygotowujemy tak, by dzwoniący po pomoc obywatel nie odczuwał różnicy. Choć błędów ludzkich do końca nie się wykluczyć - mówi Jakub Wawrzyniak z Urzędu Wojewódzkiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?