Małgorzata Oberlan

Bartosz D., oskarżony o skatowanie psa Fijo, stanął wczoraj przed sądem

Bartoszowi D. grozi do 3 lat więzienia Fot. Jacek Smarz Bartoszowi D. grozi do 3 lat więzienia

Małgorzata Oberlan

30-latek z Chełmży wciąż nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że pijany „tylko” upadł na szczeniaka. Przed procesem ludzie chcieli go zlinczować.

Prokuratura nie ma wątpliwości. W szczególności opinia biegłego weterynarza utwierdziła ją w tym, że 27 stycznia br. Bartosz D. skatował psa ze szczególnym okrucieństwem. Pobił go tępym narzędziem, takim jak pięść, łokieć, kolano - mówią śledczy. Fijo będzie kaleką do końca życia.

Bartosz D. od początku nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że po całodziennym piciu wódki „tylko” upadł na Fijo. Tę wersję podtrzymał wczoraj w Sądzie Rejonowym w Toruniu, gdzie się rozpoczął jego proces. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Chełmżanin odpowiada z wolnej stopy. Czy się z tego cieszy? Bezpieczniejszy chyba byłby w areszcie, bo w Chełmży już go pobito.

Proces Bartosza D. ruszył wczoraj rano w Sądzie Rejonowym w Toruniu. 30-letni mężczyzna oskarżony jest o znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Jak dowodzi Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód, m.in. w oparciu o opinię biegłego weterynarza, 27 stycznia 2018 roku pobił szczeniaka Fijo tępym narzędziem. Mogły to być: pięść, kolano, łokieć. Wskutek pobicia pies doznał przerwania rdzenia kręgowego, niedowładu kończyn i złamania żuchwy. Oskarżycielami posiłkowymi w procesie są Fundacja dla Szczeniąt Judyta i Fundacja Mondo Cane.

Upadek po morzu wódki?

- Nie przyznaję się do winy. Odmawiam składania wyjaśnień. Nie będę odpowiadał na pytania - tyle na sali sądowej powiedział oskarżony.

Bartoszowi D. grozi do 3 lat więzienia
Jacek Smarz Oskarżycielami są w pierwszej kolejności prokurator G. Kieres-Rynkowska i adw. K. Topczewska (od prawej)

Sędzia Aneta Zawulewska-Glonek odczytała jednak obszerne zeznania, które 30-latek z Chełmży złożył w śledztwie. Według jego relacji, dzień 27 stycznia 2018 roku wyglądał następująco. Najpierw pił wódkę podczas remontowania łazienki znajomej, w Ostaszewie. Po pracy wrócił do rodzinnego miasteczka i pił dalej. „Żołądkową białą” (przynajmniej pół litra) pił w towarzystwie szwagra, który raczył się piwem. Z żoną i dziećmi spotkał się w domu dziadków. W pewnym momencie małżonka wysłała go do ich mieszkania po antybiotyk, który trzeba było podać jednemu z trojga ich dzieci (mają 3, 7 i 11 lat). Chociaż był pijany, po lekarstwo poszedł.

W mieszkaniu przy ul. Szewskiej w Chełmży „plątał mu się pod nogami pies”. Bartosz D. twierdzi, że przewrócił się na niego. „Poleciałem na niego kolanami” - tak to pamięta. Mężczyzna twierdzi, że stracił przytomność. Gdy się ocknął, szczeniak Fijo leżał pod jego brzuchem. Było trochę krwi. Obmył zwierzę i nie zdawał sobie sprawy z tego, że doznał tak poważnych obrażeń. Potem przyszła do mieszkania żona, która natychmiast zabrała się za ratowanie Fijo.

Pozostało jeszcze 50% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.