Bezcenna mina posłanki Lichockiej i jej palec - komentarz

Temat prawie 2 miliardów złotych na propagandowe media państwowe, o którym pisałem już szeroko wcześniej, wciąż nie schodzi z politycznej agendy. Sejm był oczywiście za, Senat - również zgodnie z przewidywaniami - przeciw. Sprawa wróciła w tym tygodniu do sejmowej komisji, a potem na obrady plenarne. Zaczęło się od niespodzianki. Był to mały, ale jednak wart odnotowania przykład tego, że bezbłędnie dotąd działająca maszynka sejmowa rządzącej większości zaczyna się zacinać. Otóż wbrew temu, co wynika z sejmowej arytmetyki, bo w kierowanej przez posła Piotra Babinetza komisji PiS ma większość, podczas środowego głosowania komisja zagłosowała za pozytywnym przyjęciem opinii Senatu. Mało tego, podczas krótkiego, siedmiominutowego posiedzenia opozycja poszła za ciosem i dwoma głosami wygrała jeszcze jedno głosowanie - posłem sprawozdawcą stanowiska komisji będzie Joanna Scheuring-Wielgus (Lewica), która wygrała dwoma głosami z Joanną Lichocką (PiS). A przyznam się, że jestem fanem posłanki Lichockiej, lubię jej słuchać. Wprawdzie nie wychodzi ponad poziom propagandowego, PiS-owskiego frazesu, ale wygłasza to z niezwykłą żarliwością i ujmującą pewnością siebie. W każdym razie dla amatorów sejmowych smaczków - mina posłanki L. tu po przegranych głosowaniach - była bezcenna.

Potem już niespodzianki nie było. Komisja zebrała się jeszcze raz i odbiła funkcję posła - sprawozdawcy dla Lichockiej. W Sejmie była już pełna mobilizacja i PiS tę górę pieniędzy dla gorliwie im służących mediów przepchnął. Posłanka Lichocka tryumfowała. Do tego stopnia za zaprezentowała środkowy palec - co potem tłumaczyła koniecznością przetarcia oka. No, co klasa, to klasa.

Dwa miliardy pójdzie w błoto - bo nawet dla samego PiS to zmarnowana kasa. Mam coraz większą pewność, że wizerunkowo PiS na tym transferze straci i będą to straty, której nawet najgorliwsza propaganda TVP i Polskiego Radia nie zrekompensuje.

Pierwszy kwartał nowego roku dobiega półmetka, a ostatni starego jest już zbilansowany. Przynajmniej jeśli chodzi o czasowy udział polityków na antenach TVP. Warto te dane co jakiś czas przypominać, bo z matematyczną precyzją weryfikują one kłamstwa o tym, jakie to niby te dzisiejsze media narodowe są wyważone, bezstronne i obiektywne. Otóż we wszystkich kanałach TVP w ostatnich trzech miesiącach 2019 roku politycy wszystkich parlamentarnych partii opozycji występowali łącznie przez 75 godzin, 57 minut. Podkreślmy, wszystkich partii: Inicjatywa Polska (2:36), Konfederacja (7:12), Kukiz’15 (3:07), Lewica Razem (2:37), Nowoczesna (4:01), Zieloni (0:41), PO (23:58), PSL (13:45), SLD (13:33), Wiosna (4:27). Tymczasem na jedno tylko PiS przypadają...94 godziny, 59 minut. Łącznie na stronę rządową przypada jeszcze więcej - 113 godzin, 50 minut, bo do 94:59 dla PiS doliczyć trzeba 5:30 dla Porozumienia Gowina i 13:21 dla Solidarnej Polski Ziobry.

Tak na marginesie, dobrze ta statystyka pokazuje, na kogo gra telewizja Kurskiego w ramach zjednoczonej prawicy: ziobryści mają 2,5 razy więcej czasu niż politycy od Gowina. Powinni się cieszyć, że mają tyle. Tacy np. politycy PO mają ponad 4 razy mniej czasu niż politycy PiS.